Stanisława Celińska i Andrzej Mrowiec darzyli się głębokim uczuciem, ale nie dane im było przejść razem przez życie

Stanisława Celińska, czyli Amelia z „Barw szczęścia”, była w młodości bardzo kochliwa. Nie jest tajemnicą, że wzdychała skrycie do Andrzeja Seweryna, spotykała się z Włodzimierzem Nahornym... „Co chwila kochałam się w innym chłopaku, ale na poważne związki nie miałam czasu” - wspomina aktorka. Dopiero gdy w 1971 roku poznała Andrzeja Mrowca, uznała, że pora się ustatkować. Była pewna, że u boku starszego o cztery lata kolegi po fachu szczęśliwie przejdzie przez życie.

Stanisława Celińska miała 24 lata i była świeżo upieczoną absolwentką warszawskiej PWST, gdy Lidia Zamkow zaproponowała jej rolę Racheli w "Weselu", którego realizację zlecili jej szefowie Teatru Telewizji.

"To było... zastępstwo. Rolę dostałam tylko dlatego, że Teresa Budzisz-Krzyżanowska, która miała nią być, zaszła w ciążę" - zdradziła aktorka w wywiadzie-rzece "Niejedno przeszłam".

Już na pierwszej próbie wpadł jej w oko wcielający się w Jaśka Andrzej Mrowiec. On też zwrócił na nią uwagę.

Reklama

Stanisława Celińska i Andrzej Mrowiec: Nie od razu wpadli sobie w ramiona

Gwiazda "Barw szczęścia" doskonale pamięta, że kiedy poznała Andrzeja - swego przyszłego męża - wydawało się jej, że to najsympatyczniejszy chłopak na świecie, ale... trzymała go na dystans.

"Ujął mnie, gdy pewnego razu czekał na mnie kilka godzin pod salą, gdzie ćwiczyłam rolę. Ćwiczyłam i ćwiczyłam, a on czekał, bo umówiliśmy się, że pójdziemy do kina. Gdy wyszłam, kina były już zamknięte, ale on postanowił odprowadzić mnie z Woronicza na Żoliborz, gdzie mieszkałam" - opowiada Stanisława Celińska.

Aktorka niedawno rozstała się z poprzednim ukochanym, który wyjechał do Szwecji. Namawiał ją, by pojechali razem, ale nie chciała rezygnować ze świetnie już wtedy zapowiadającej się kariery. Andrzej Mrowiec pojawił się w jej życiu, gdy - to jej słowa - wciąż "męczyła się" po rozstaniu z mężczyzną, za którego planowała wyjść za mąż.

"Andrzej jakoś tak mnie zdobył i miłość mnie napełniła, a ze mną jest tak, że jak już za coś się biorę, to do końca" - wspomina.

Stanisława Celińska: Nie potrafiła być spolegliwą żoną

Dla Stasi Andrzej rzucił pracę wykładowcy w krakowskiej szkole teatralnej i zrezygnował z etatu w Teatrze im. Juliusza Słowackiego. Przeprowadził się do stolicy, bo po prostu nie wyobrażał sobie życia bez niej.

"Ślub mieliśmy w kościele Zbawiciela przy placu Zbawiciela. Wokół życie toczyło się jak co dzień, a ja byłam szczęśliwa" - mówi aktorka.

Wkrótce po ślubie rodzina aktorskiej pary powiększyła się o syna Mikołaja, a dwa lata po nim na świecie pojawiła się Aleksandra. Tymczasem kariera Stanisławy nabrała ogromnego tempa - na początku lat 70. praktycznie nie schodziła z planów filmowych, nie miała ani jednego wolnego dnia.

"Nie wytrzymałam tego napięcia" - wyznała w cytowanym już wywiadzie-rzece, dodając, że zmagała się z trudnościami, które wpłynęły na jej zdrowie i życie osobiste.

Stanisława Celińska nie kryje, że chciała całkowicie podporządkować sobie męża. Wspomina, że pragnęła być... głową rodziny.

"Nie potrafiłam być spolegliwa, ciepła, łagodna" - twierdzi.

Stanisława Celińska i Andrzej Mrowiec: Ich małżeństwo nie przetrwało próby czasu

Andrzej Mrowiec w końcu poczuł się odstawiony na boczny tor. Żona oddalała się od niego coraz bardziej, coraz więcej ich dzieliło. Źle znosił fakt, że jego ukochana marnuje swój wielki talent, zawala kolejne przedstawienia, a reżyserzy - niepewni, czy można jej ufać - odwracają się od niej jeden po drugim.

Czara goryczy przelała się, gdy stracił posadę w Teatrze Komedia. Uznał wtedy, że w Warszawie nie może rozwinąć skrzydeł, spakował się i wrócił do Krakowa, m.in. po to, by zająć się schorowanymi rodzicami. Stanisława została w stolicy sama z dziećmi i... swoimi demonami.

Rozpad małżeństwa oraz trudności zawodowe skłoniły aktorkę do podjęcia decyzji o zmianie swojego życia. Zdecydowała się na nowy początek i od tamtego momentu konsekwentnie dążyła do poprawy swojego zdrowia i życia osobistego.

Niestety związku z Andrzejem nie udało się jej uratować, choć bardzo tego chciała.

Dziś byli małżonkowie mówią o sobie z wielkim sentymentem, wspominają tylko piękne chwile. Żałują, że choć kochali się do szaleństwa, wspólne życie im nie wyszło.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Stanisława Celińska | Barwy szczęścia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy