Spotkał miłość życia na postoju taksówek. Ta historia wzrusza

Henryk Gołębiewski przez lata był nieobecny w show-biznesie, ale jego twarz zna każdy, kto wychował się na kultowych serialach. Teraz aktor wraca i opowiada szczerze, jak naprawdę wyglądało jego życie poza kamerami.

Dla pokolenia wychowanego na "Wakacjach z duchami" czy "Stawiam na Tolka Banana", Henryk Gołębiewski był twarzą dzieciństwa. Niski chłopak o szelmowskim uśmiechu i charakterystycznym seplenieniu, z miejsca podbił serca widzów. Jednak za kulisami jego błyskotliwej kariery kryła się historia, którą trudno byłoby wymyślić nawet najlepszym scenarzystom.

Syn malarza pokojowego i gospodyni domowej, najmłodszy z dziewięciorga rodzeństwa, dorastał w biedzie, ale - jak sam wspominał - nigdy nie brakowało w domu śmiechu. Chleb z cukrem i wodą smakował najlepiej, gdy jadło się go w gwarze podwórkowej ferajny.

Reklama

Odkrycie przez Nasfetera i wejście w świat filmu

Wszystko zmienił jeden moment. Janusz Nasfeter, reżyser filmów dla młodzieży, dostrzegł Gołębiewskiego na warszawskim podwórku i zaproponował udział w zdjęciach próbnych. Chociaż nikt z grupy dzieciaków nie spodziewał się wielkiej kariery, to właśnie Henryk dostał rolę w filmie "Abel, twój brat". To był początek - a kolejne propozycje pojawiły się niemal z dnia na dzień.

Wkrótce grał w najbardziej kultowych produkcjach dla młodzieży, a krytycy wróżyli mu wielką przyszłość. Sam aktor jednak traktował to bardziej jak zabawę niż zawodową drogę. Kiedy pytano go, czy planuje pójść do szkoły aktorskiej, odpowiadał szczerze: "Nie chciało mi się uczyć".

Zniknięcie z ekranu i życie poza kamerą

Gołębiewski zniknął z życia publicznego na dwie dekady. Pracował fizycznie, remontował mieszkania, był ślusarzem i stolarzem. Miał swoje słabości - zaglądał do kieliszka, zdarzało się, że brakowało zleceń. Media chętnie spekulowały o jego upadku, a on sam z dystansem przyglądał się sensacjom.

W wywiadach podkreślał, że nie był "na marginesie" - po prostu żył inaczej. Pomagała mu miłość. Mira, którą spotkał przypadkiem na postoju taksówek, stała się jego oparciem. Spędzili razem osiemnaście lat i wspólnie wychowywali jej córkę. To był jego dom - cichy i pozbawiony blasku fleszy.

Powrót do filmu i rola, która zmieniła wszystko

Po latach, zupełnie niespodziewanie, otrzymał telefon od producenta Jerzego Gudejki. Miałby wrócić przed kamerę. "Coś mnie ścisnęło w środku" - mówił. I tak powstał "Edi", film, który przyniósł mu ogromne uznanie i... etykietkę. Od tej pory wielu twórców widziało w nim tylko jedną rolę - menela z marginesu.

Choć "Edi" otworzył mu drzwi, nie spowodował lawiny propozycji. Aktor znów zaczął pracować fizycznie. Tym razem jednak nie był już sam. Po śmierci Miry, która zmarła w trakcie zdjęć do filmu, musiał na nowo nauczyć się żyć. Pomogła mu nowa miłość - Marzenna - oraz córka Róża, która przyszła na świat niedługo później.

Druga szansa Henryka Gołębiewskiego

Gołębiewski nie zabiega o role. Twierdzi, że jeśli ktoś będzie chciał go zatrudnić, po prostu zadzwoni. Nie chodzi na castingi, nie lubi przypochlebiać się reżyserom. Jego nazwisko - jak sam uważa - broni się samo. Przez lata pracy nauczył się jednak czegoś ważnego: aktorstwo nie daje stabilizacji.

Dlatego ma drugi fach. Pracuje przy klimatyzacjach, remontach, zna się na budowlance. To zapewnia mu niezależność - finansową i emocjonalną. Nie boi się przerwy w pracy, bo nie musi za wszelką cenę "być na topie".

W brukowcach pisano, że głoduje, że nie ma co jeść. On sam tylko się uśmiechał. Plotki sprawiły jednak, że wiele osób ruszyło mu z pomocą. To dało mu energię, by zawalczyć o siebie. Pokonał chorobę nowotworową, odbudował życie rodzinne, nauczył się na nowo ufać.

Henryk Gołębiewski nie musi niczego udowadniać. Nie chce żyć z przeszłości, ale nie wypiera jej. Gdy mówi, że "czasem upadał, ale zawsze wstawał z kolan", nie brzmi to jak wyświechtany frazes. W jego głosie nie ma patosu - jest autentyczność. I może właśnie dlatego wciąż ma tak wielu fanów.

Zobacz też:

Od lat zmaga się z problemem. Zdradził, co usłyszał od lekarza

Aktor, mąż i ojciec. Jak łączy trzy najważniejsze role w swoim życiu?

Wkroczył do więzienia i stała się rzecz niezwykła. Ta historia ścina z nóg 

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Henryk Gołębiewski | Wakacje z duchami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy