Słono zapłaciła za sukces. Zawistne urzędniczki niemal zrujnowały jej karierę

Zmarła w kwietniu tego roku Jadwiga Jankowska-Cieślak był pierwszą polską aktorką, którą jury Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes uhonorowało Złotą Palmą. Niestety, zaraz po tym, jak dostała to zaszczytne wyróżnienie, przestała dostawać propozycje nowych ról. Dopiero po latach dowiedziała się, że jej karierę blokowały... urzędniczki z instytucji, której zadaniem było promowanie rodzimej kinematografii i pośredniczenie w zawieraniu przez aktorki i aktorów znad Wisły umów z filmowcami z całego świata.

Na festiwal filmowy do Cannes Jadwiga Jankowska-Cieślak pojechała, żeby kibicować przyjaciółce, z którą zagrała w węgierskim "Innym spojrzeniu". To właśnie Grażyna Szapołowska, bo o niej mowa, wymieniana była wśród najpoważniejszych kandydatek do Złotej Palmy...

Reklama

Jadwiga Jankowska-Cieślak: O tym, że dostanie Złotą Palmę, dowiedziała się godzinę wcześniej

Tuż przed galą finałową do hotelu, w którym zatrzymała się Jadwiga, zadzwonił anonimowy informator i w najgłębszej tajemnicy zdradził aktorce, że to ona dostanie Złotą Palmę za najlepszą rolę kobiecą.

"Za kilka minut odebrałam kolejny telefon z tą samą rewelacją. Chyba dwadzieścia osób doniosło mi o tym, zastrzegając, że to największy sekret. Po tym wszystkim oficjalne odczytanie werdyktu było dość śmieszne" - wspominała Jadwiga Jankowska-Cieślak w wywiadzie dla "Echa Dnia".

"Pożyczyłam od kogo trzeba odpowiednią sukienkę i na szczęście wyglądałam tak, jak tego wymagała etykieta" - opowiadała.

Tego wieczora - 26 maja 1982 roku - 31-letnia Jadwiga pomyślała, odbierając niewielki, odlany ze złota listek palmowy, że być może wreszcie nie będzie musiała się martwić o pracę.

"Pojawiło się leciutkie pykanie serca, a w głowie zaroiło się od marzeń. Następnego dnia wróciłam do Polski, ale cóż... Polska to zdecydowanie nie był wtedy kraj na marzenia. Telefon milczał jak zaklęty" - wyznała w cytowanej już rozmowie.

Wszyscy o niej mówili, ale co z tego

O tym, że jednak dostawała propozycje ról od reżyserów z całej Europy, Jadwiga Jankowska-Cieślak dowiedziała się dopiero po latach.

"Poczta do mnie była kierowana na adres Filmu Polskiego. Oferty były jednak przez urzędniczki wyrzucane do kosza" - wyznała na łamach "Wysokich Obcasów".

"Potem jeździłam na Zachód i natykałam się na ludzi, którzy mówili, że słali list za listem, propozycję za propozycją, ale nigdy nie doczekali się odpowiedzi. Myśleli, że ich olewam" - dodała.

Prawie cztery dekady po sukcesie w Cannes aktorka zdradziła, że miała możliwość zostać we Francji na stałe.

"Mogłam postawić wszystko na jedną kartę, zostać na Zachodzie, rozwijać karierę, podpierając się tą palemką, i martwić, czy puszczą do mnie męża i dzieci. Ale wróciłam, a potem wiadomo, jak było" - wspominała w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".

Latami czekała na rolę, z której mogłaby być dumna

Na zdjęcia do węgierskiego filmu "Inne spojrzenie" Jadwiga Jankowska-Cieślak pojechała prosto z planu serialu "Jan Serce", na którym zakończyła pracę dosłownie chwilę przed 13 grudnia 1981 roku. Od dekady była już żoną Piotra Cieślaka, ich córka Zosia akurat szła do szkoły, a syn Jakub kończył rok...

"Dostawałam wtedy mnóstwo propozycji, brałam wszystko, co było do wzięcia, bo byliśmy z Piotrem goli jak święci tureccy. Myślałam, że film Makka otworzy przede mną jakieś nowe drzwi, a on nie tylko nie otworzył żadnych, ale zatrzasnął te, które były już otwarte" - opowiadała w cytowanym już wywiadzie.

Po powrocie z Cannes pani Jadwiga przez prawie 10 lat czekała na rolę filmową, z której mogłaby być naprawdę dumna. Inna sprawa, że - to jej słowa - nie chciała grać byle czego w byle czym.

"Moja energia i zapał do kina polskiego koncentruje się na tym, aby jak najmniej, jak najkrócej, ale za to z ciekawymi ludźmi" - stwierdziła na łamach "Echa Dnia".

"Decyduję się na pracę w filmie tylko wówczas, gdy wiem, że będę miała do czynienia z zawodowcami, że materiał, nad którym będziemy wspólnie pracowali, jest niezły" - powiedziała.

Do końca wierzyła, że wróci na scenę

Jadwiga Jankowska-Cieślak do końca życia trzymała się zasady, by grać tylko te role, które warte są jej czasu i energii.

Późną jesienią 2024 roku Daniel Olbrychski zaproponował jej, by zrobili razem spektakl o miłości, tęsknocie i umieraniu. Po premierze "Przebłysków" powiedział: "Jadzia to zjawisko w każdym tego słowa znaczeniu i jako artystka, i jako człowiek".

Aktorka zdawała sobie sprawę, że rolą w sztuce Serge'a Kribusa żegna się z publicznością. O tym, że jest chora, wiedzieli tylko jej najbliżsi. Nawet gdy w marcu tego roku trafiła do szpitala, zapewniała Daniela, że wróci i jeszcze nieraz razem zagrają.

15 kwietnia w mediach pojawiła się informacja, że pierwsza polska aktorka nagrodzona Złotą Palmą w Cannes odeszła. Miała 74 lata. Spoczęła obok ukochanego męża w rodzinnym grobie na Katolickim Cmentarzu Komunalnym w Józefowie.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Jadwiga Jankowska-Cieślak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL