Skandal na planie "M jak miłość"? Po latach przerwała milczenie
Dominika Ostałowska kilkanaście lat temu została publicznie oskarżona przez Joannę Sydor o rozbicie jej związku z reżyserem Mariuszem Malcem, któremu urodziła syna i z którym planowała ślub. Oskarżenia okazały się kłamstwem?
Kiedy w 2009 roku wyszło na jaw, że Dominika Ostałowska i jeden z reżyserów "M jak miłość" - Mariusz Malec — są w sobie zakochani, wybuchł skandal. Joanna Sydor, która kilkanaście miesięcy wcześniej urodziła Malcowi syna, udzieliła wywiadu, w którym wprost oskarżyła swą starszą o cztery lata koleżankę o to, że zniszczyła jej rodzinę i odebrała jej szansę na szczęście.
"Mówiłam: Dominika, zostaw nas w spokoju, odejdź, daj nam to wszystko na nowo poskładać. Była jednak głucha na moje prośby, Mariusz zresztą też. Jak tylko zorientował się, że już o wszystkim wiem, wprowadził się do niej" - stwierdziła Joanna Sydor w "Na żywo".
Dominika Ostałowska po kilkunastu latach zdementowała oskarżenie wysnute przez Joannę Sydor.
"Nie związałam się (...) z Mariuszem Malcem, kiedy był on jeszcze w związku z Joanną Sydor. Stało się to kilka miesięcy po ich rozstaniu i wiele miesięcy po moim rozstaniu z Hubertem Zduniakiem (ojcem mojego syna), którego przyczyną były całkowicie odmienne powody" - napisała Dominika Ostałowska w oświadczeniu, które już jakiś czas temu opublikowała na Instagramie.
W związku z ciągle powtarzanymi kłamstwami na temat jej byłego już związku z Mariuszem Malcem Dominika Ostałowska podjęła decyzję, by w końcu podać własną wersję wydarzeń sprzed lat, przed czym bardzo długo się broniła.
"Nie związałam się z Mariuszem Malcem, kiedy był on jeszcze w związku z Joanną Sydor. Stało się to kilka miesięcy po ich rozstaniu i wiele miesięcy po moim rozstaniu z Hubertem Zduniakiem, którego przyczyną były całkowicie odmienne powody" - napisała Ostałowska.
Aktorka dodała również, że otrzymała od Joanny Sydor list z przeprosinami za całą sytuację. Wyraziła jednak żal, że sprawa nie została wyjaśniona publicznie, co mogłoby powstrzymać narastające przez lata plotki.
"Niestety, list (z przeprosinami — przyp. red.) napisany był prywatnie do mnie, natomiast oskarżenia padły publicznie w wywiadzie udzielonym jednemu z tabloidów i do tej pory, przez 13 lat ciągle są powielana na niezliczonych portalach, ostatnio nawet (...) z okazji moich urodzin" - stwierdziła aktorka w swym oświadczeniu.