Rzadko mówi o rodzicach, a okazuje się, że miała niezwykłą matkę

Anna Dymna miała 20 lat, gdy zakochała się w starszym od niej o półtorej dekady Wiesławie Dymnym. Aktorka doskonale pamięta, że bardzo obawiała się, jak zareagują jej rodzice, kiedy dowiedzą się, że zamierza wyjść za rozwodnika znanego w Krakowie z hulaszczego trybu życia i słabości do mocnych trunków. "Pokochali go" - twierdzi dziś, wspominając moment, gdy przedstawiła ukochanego mamie i ojcu.

Anna Dymna zawsze z wielką dumą mówi, że pochodzi z rodziny, w której najważniejsza była miłość... do świata. Rodzice - Janina i Jan Dziadykowie - uczyli ją i jej braci zachwycać się tym, co jest wokół.

"Nie było u nas dużo pieniędzy, w związku z tym bogactwo nie było ważne. Nam się nic nie należało, ale wszystko mogliśmy przecież zrobić sami" - wspominała aktorka.

Anna Dymna: Wspomnienia z dzieciństwa dają jej wielką siłę

Jan Dziadyk - inżynier lotnik - był typową złotą rączką. Nie było w domu rzeczy, której nie umiał naprawić.

Reklama

"Zrobił mamie pralkę, odkurzacz, piekarnik. Od małego razem z nim robiłam fantastyczne rzeczy" - opowiada Anna Dymna i dodaje, że uwielbiała spędzać z tatą czas, ale cieszyła ją też każda chwila z mamą.

"Pomagałam jej gotować, robić przetwory, piec chleb" - mówi.

Janina Dziadyk często zabierała córkę na spacery. Chodziły boso po łące, ścigały się, która szybciej zbierze więcej gatunków kwiatów.

"Wspomnienia tamtych chwil do dziś dają mi ogromną moc. Z dzieciństwa czerpię największą siłę" - twierdzi uwielbiana gwiazda.

Anna Dymna: Jest owocem wielkiej miłości rodziców. Była dla nich najważniejsza na świecie

Anna Dymna urodziła się w 1951 roku, kiedy Polska odradzała się do życia po wojnie.

"To był czas leczenia ran i budowania. Czas trudny, ale pełen radości i nadziei. W młodych ludziach, którzy przeżyli koszmar i tragedię wojny, była nieprawdopodobna energia i chęć życia, tak jak w moich rodzicach" - opowiada.

Gdy Niemcy napadli na nasz kraj, rodzice Anny mieli po 16 lat. Jan uciekł z domu, by walczyć w Armii Krajowej. Janina spędziła okupację na wsi. Poznali się dopiero po wyzwoleniu, w Krakowie. Połączyła ich wielka miłość i szczera chęć, by razem odbyć podróż przez życie.

"Z tej miłości urodził się najpierw Janek, potem ja, a na końcu, pięć lat po mnie, Jurek. Byliśmy dla nich najważniejsi na świecie" - mówi aktorka.

Rodzice od początku traktowali swe dzieci z wielką powagą, rozumieli ich problemy, cieszyli się ich sukcesami i bardzo dbali o to, by nie podcinać im skrzydeł.

"Wierzyli w nas, ufali nam, patrzyli uważnie, co lubimy, w czym jesteśmy dobrzy. Często byliśmy chwaleni za to, co zrobiliśmy" - wspomina Anna Dymna.

"Dużo z nami rozmawiali. Wieczorem, jak lekcje były już odrobione, siadaliśmy przy dużym, okrągłym stole, graliśmy w chińczyka i inne gry, śpiewaliśmy piosenki" - mówi.

Mama znała odpowiedzi na wszystkie pytania swoich dzieci. Pięknie mówiła o Bogu, cierpliwie tłumaczyła im, co jest dobre, co złe. Zawsze powtarzała, że trzeba być uczciwym i pracowitym, a jej mąż dodawał, że nigdy nie wolno sprzeniewierzyć się własnym przekonaniom.

Anna Dymna: "Trafiła" jej się niezwykła mama

Zanim na świecie pojawił się najmłodszy syn państwa Dziadyków, cała rodzina jeździła latem po Polsce motorem. Tata, który był wielkim pasjonatem motoryzacji, prowadził, mama zajmowała miejsce na siodełku, a Jaś i Małgosia (tak wszyscy w domu zwracali się do Ani) w przyczepce.

Gdy urodził się Jurek, ojciec kupił fiata i od tamtej pory już w piątkę co roku spędzali wakacje nad morzem, w Dębkach. Rozbijali namioty nad rzeką Piaśnicą, chłopcy łowili ryby, które potem ich mama i siostra patroszyły i piekły nad ogniskiem.

"Do dziś uważam, że nie ma nic pyszniejszego niż pstrąg smażony na ognisku" - twierdzi gwiazda.

Anna Dymna, pytana o mamę, mówi, że miała wielkie szczęście, bo "trafiła" jej się mama niezwykła.

"Przy niej ludzie czuli się lepiej. Emanowała dobrocią i ciepłem jak promień słońca. Była niespotykanie dobra może dlatego, że dzięki ojcu nie musiała się stykać z brutalnością życia, bo opiekował się nią i chronił" - wyznała kiedyś.

Kiedy Anna zaczęła grać w filmach i w teatrze, jej mama założyła specjalny zeszyt, do którego wklejała zdjęcia córki wycinane z gazet i artykuły o niej. Potem, kolejny i kolejny.

"Po jakimś czasie się poddała, nie była w stanie wszystkiego ogarnąć" - mówi aktorka.

Anna Dymna: Dobrze pamięta, co powiedział jej ojciec, gdy przedstawiła mu swego ukochanego

Anna miała zaledwie 20 lat, straciła głowę dla Wiesława Dymnego.

"Mama spytała tylko, czy go kocham. Powiedziałam, że tak, a ona: 'To dobrze'. Ojciec zostawił mi wolny wybór: 'Jakiego męża sobie wybierzesz, takiego będziesz miała'" - opowiada aktorka, nie kryjąc, że bardzo bała się, że rodzice nie zaakceptują jej ukochanego.

"Pokochali Wieśka" - wspomina.

Nie ma dnia, by Anna Dymna nie myślała o rodzicach. Już dawno nie ma ich na tym świecie, a ona ciągle czuje ich obecność. Jest pewna, że czuwają nad nią.

"Rodzicom zawdzięczam wiele, a przede wszystkim to, że potrafię kochać. Nauczyli mnie, że wszyscy zasługują na miłość" - wyznała.

(Wypowiedzi Anny Dymnej pochodzą z jej rozmów z autorami książek "Warto mimo wszystko" i "Dymna" oraz z wywiadów, których aktorka udzieliła ostatnio "Wysokim Obcasom" i "Pani").

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Anna Dymna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy