Roman Wilhelmi miał tylko jedno dziecko. Syn nie wspomina go najlepiej
33 lata temu zmarł Roman Wilhelmi, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów w historii. Artysta doskonale radził sobie przed kamerą, ale jego życie osobiste pozostawiało wiele do życzenia. Zwłaszcza relacje z synem nie były najlepsze.
Roman Wilhelmi dwukrotnie brał ślub. Już na początku studiów poznał swoją pierwszą żonę Danutę. Szybko wzięli ślub i wkrótce razem zamieszkali w teatrze. W tamtych czasach Danuta przymykała oko na ekscesy męża. Gdy jednak dostali mieszkanie, postanowiła to ograniczyć. Bez skutku. "Wymyślał niestworzone historie, przepraszał, przysięgał i zaczynał od nowa. Był partnerem zabawnym i czułym, a jednocześnie zupełnie nieodpowiedzialnym. Trzeba go było brać z całym dobrodziejstwem inwentarza lub odejść" - wspominała po latach. Ich małżeństwo przetrwało dziewięć lat.
Niedługo potem aktor, w czasie pobytu w Budapeszcie, poznał węgierską tłumaczkę Marikę Kollar, która porzuciła dla niego wszystko i przeniosła się do Polski. W 1970 r. urodziła mu syna Rafała. Nowa miłość nie zmieniła nic w zwyczajach Wilhelmiego. Nadal imprezował, znikał na długi czas i wydawał pieniądze przeznaczone na dom. W końcu Marika w tajemnicy przed mężem sprzedała ich wspólne mieszkanie, zabrała dziecko i wyjechała do Austrii.
Rafał Wilhelmi zdradził po latach, że ma niewiele wspomnień związanych z tatą.
"Ze względu na młody wiek, w którym kontakt z ojcem się urwał, moje wspomnienia o nim są dość mgliste. Kiedy mieszkaliśmy z mamą w Poznaniu, czasem mnie odwiedzał, czasem zabierał na wakacje" - wyznał w jednym z wywiadów.
Z kolei w książce Małgorzaty Puczyłowskiej "Być dzieckiem legendy" Rafał Wilhelmi opowiadał, że jego ojciec często zapominał o umówionych spotkaniach czy wspólnych planach.
"Mieliśmy iść do ZOO, do Łazienek, na wycieczkę. Cieszyłem się. Czekałem pod blokiem. Całą godzinę przy ruchliwej ulicy Puławskiej, a ten drań nie przyjechał. [...] Dla niego takie pozornie banalne sprawy wydawały się nie mieć dużego znaczenia, a nas stawiały przed nierozwiązywalnymi problemami" - wspominał.
O tym, że w 1981 roku Marika Kollar postanowiła zabrać syna i wyjechać z Polski, Roman Wilhelmi dowiedział się dopiero, gdy jego eksżona i syn byli już w Wiedniu. O ich "ucieczce" wiedziało tylko kilkoro znajomych. "Mama strasznie się obawiała, że ojciec nie pozwoli na mój wyjazd" - tłumaczył syn aktora.
Rafał Wilhelmi nie chciał pójść w ślady swego sławnego taty. Co prawda jako student translatoryki Uniwersytetu Wiedeńskiego często statystował w filmach, ale traktował to jak przygodę. Dziś jest tłumaczem języków: polskiego, niemieckiego i angielskiego oraz lektorem na uczelni, którą ukończył.
Po wyjeździe z Polski Rafał spotkał się z ojcem tylko raz - w 1985 roku, kiedy Roman Wilhelmi przyjechał do Wiednia na plan bułgarskiego serialu "Goreszczi sledi". Potem utrzymywali jedynie kontakt listowy.
Choć Rafał Wilhelmi jest jedynym dzieckiem Romana Wilhelmiego, nic po ojcu nie dostał. Aktor zupełnie go pominął i cały swój majątek zapisał w testamencie Lilianie Elżanowskiej, z którą spędził dziesięć ostatnich lat życia.