Roman Frankl jest synem legendy. W Polsce mało kto go zna, za granicą jest gwiazdą
Roman Frankl, kojarzony głównie z rolami Stjepana Vujkoviča w "Klanie" i Roberta Eichentala w "Usta Usta", od 40 lat mieszka w Wiedniu, gdzie - jak sam mówi - szczęśliwie zrobił karierę. "Przypadek zdecydował, że jestem, kim jestem. Przypadek i ciężka praca" - mówi aktor, którego w piątek będziemy mieli okazję oglądać w gościnnym epizodzie w "Komisarzu Aleksie".
Roman Frankl wyznał kiedyś pół żartem, pół serio, że wszystko, co robi, robi bez przygotowania.
"Przyszedłem na świat bez przygotowania, bez przygotowania zdałem maturę i zrobiłem prawo jazdy" - stwierdził w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".
Mało kto pamięta, że po ukończeniu krakowskiej szkoły teatralnej Roman Frankl doskonalił aktorstwo pod okiem wybitnych reżyserów - jego mistrzami byli Jerzy Jarocki, Maciej Prus i Jerzy Grzegorzewski.
"Tylko dlatego mogłem wyjechać z Polski, bo już z nimi pracowałem" - mówi dziś i dodaje, że opuszczał Polskę z przekonaniem, że dzięki temu, czego nauczył się od "najlepszych z najlepszych", świat stoi przed nim otworem.
Roman Frankl nie kryje, że w Polsce wszyscy patrzyli na niego przez pryzmat dokonań jego mamy - sławnej, uwielbianej i podziwianej Marii Koterbskiej.
"Jak mi się coś udało zrobić, to słyszałem, że to dlatego, że jestem synem Koterbskiej. Tak było, gdy zdawałem do krakowskiej szkoły teatralnej, bo w swojej naiwności myślałem, że nikt mnie tam nie skojarzy z mamą" - wspominał na łamach "Angory", dodając, że właśnie dlatego, by zacząć pracować na własne nazwisko, zdecydował się w wieku 30 lat wyjechać na stałe do Wiednia.
Nie jest tajemnicą, że na początku lat 80. wiele polskich gwiazd wybrało życie na emigracji. Tuż przed tym, jak Roman postanowił szukać szczęścia w Austrii, z kraju wyjechała jego narzeczona, piękna i bardzo utalentowana Liliana Głąbczyńska. Aktorka szybko zapomniała o ukochanym, bo w Nowym Jorku "zaopiekował się" nią Michał Urbaniak, który - po rozwodzie z Urszulą Dudziak - został jej pierwszym mężem.
Liliana i Roman poznali się i zakochali w sobie podczas zdjęć do "Wściekłego". 23-letnia absolwentka warszawskiej PWST bardzo się ucieszyła, gdy Roman Załuski zaproponował jej rolę w swym filmie, bo podkochiwała się skrycie we Franklu, którego znała z telewizyjnych występów... wokalnych. Jego wielki przebój - piosenkę "Mężczyzna na niepogodę" - nuciła przecież pół wieku temu cała Polska.
Wystarczyło kilka spotkań na planie, by Liliana i Roman zakochali się w sobie i zaczęli poważnie myśleć o wspólnej przyszłości. Dopiero niedawno aktorka potwierdziła, że była z synem Marii Koterbskiej "po słowie".
"Pierwszym chłopakiem, który poprosił mnie o rękę, był Roman Frankl" - ujawniła w rozmowie z "Vivą!".
"Nic z tego nie wyszło. Zostałam tylko narzeczoną i do dzisiaj zresztą nią jestem" - żartowała.
Być może Liliana zostałaby synową Koterbskiej, gdyby los nie rzucił jej za ocean... Trzy lata po tym, jak wyjechała z kraju, także Roman postanowił wyruszyć na podbój świata i trafił do stolicy Austrii.
"Zaraz po przyjeździe do Wiednia w 1984 roku podjął kurs językowy, bo nie mówił nawet słowa po niemiecku, potem wybrał się na letnie warsztaty artystyczne do Salzburga. Wciąż bez wielkiej znajomości języka, co nie przeszkadzało, by profesorowie zastanawiali się, czy aby na pewno nie przyjechał szkolić młodzieży, a nie pobierać nauki. Był już doświadczonym aktorem" - czytamy w autoryzowanym biogramie Frankla.
Roman Frankl chroni prywatność, nie opowiada w wywiadach o swoim życiu osobistym. Tylko raz zdobył się na wyznanie, że ma cudowną żonę i wspaniałych synów.
"Oni są najważniejsi. Rodzina i dom, tylko to się liczy" - powiedział "Dziennikowi Zachodniemu".
Od półtorej dekady Roman Frankl bardzo chętnie pracuje w Polsce. Wrócił do łask dawnych fanów dzięki roli Stjepana Vujkoviča w "Klanie", wystąpił też w "Pierwszej miłości" i serialu "Usta Usta" oraz filmie "Klajmax". W ciągu ostatnich pięciu lat zagrał m.in. w "Ojcu Mateuszu", "Matce" i "Grze z cieniem". Teraz będziemy mieli okazję zobaczyć go w "Komisarzu Aleksie".
Wszystko wskazuje na to, że 70-letni artysta nie powiedział jeszcze jako aktor ostatniego słowa. Na emeryturę z całą pewnością się nie wybiera.
"Wiek to tylko cyfra. Mamy tyle lat, na ile się czujemy. Ja ciągle czuję się młodo" - stwierdził ostatnio, goszcząc w studiu Silver TV.