"rodzinka.pl": Tomasz Karolak "odnalazł siebie" dzięki szamańskiemu rytuałowi
Tomasz Karolak, czyli Ludwik Boski z „rodzinki.pl” i szef Wiktor Bojarski z emitowanej jesienią 2021 roku na antenie Polsatu „Kuchni” (serial wciąż dostępny jest na platformie Polsat Box Go), nie kryje, że kilka lat temu przechodził bardzo poważny kryzys... na każdym polu. „Moje życie się załamało, straciłem podstawy własnej tożsamości” - wspomina i dodaje, że uratowała go tajemnicza roślina ayahuasca, po którą poleciał do Ameryki Południowej.
Tomasz Karolak nigdy nie narzekał ani na brak propozycji pracy, ani na brak powodzenia u kobiet, a jednak zdarzył się w jego życiu moment, gdy stanął na granicy załamania.
"Zrozumiałem, że wciąż chciałem być lepszy, niż jestem, zawsze do moich opowieści dodawałem kłamstwo, żeby moje życie wydawało się innym jeszcze bardziej atrakcyjne. Okazało się, że żyję w fałszywej bańce" - wyznał autorowi książki "Zawód: Aktor", Jackowi Wakarowi.
Żeby "odnaleźć siebie", odtwórca roli Szczepana Żałody w kultowych "Kryminalnych" postanowił polecieć do Ameryki Południowej. Dowiedział się, że rośnie tam roślina, która może uzdrowić jego psychikę poprzez wprowadzenie go w odmienny stan świadomości.
O ayahuasce zwanej "lianą duszy" i "pnączem dusz" Tomasz Karolak już przed wyjazdem na drugą półkulę wiedział prawie wszystko.
"Czytałem o niej. To roślina, najsilniejszy naturalny psychodelik i najmocniejszy naturalny antydepresant. Pije się wywar z niej podczas ceremonii, których historia ma pięć tysięcy lat" - opowiadał Wakarowi.
Aktor zdecydował się wrócić - dzięki naparowi z ayahuaski - do chwili własnego... porodu.
"Ayahuasca powoduje, że w organizmie zaczyna być wydzielany enzym, który sam z siebie wydziela się w człowieku w dwóch momentach: jak się rodzi i jak umiera. Ten enzym powoduje totalne ukrwienie mózgu" - tłumaczył, mówiąc o swoich doświadczeniach z tajemniczą rośliną.
Tomasz Karolak twierdzi, że podczas szamańskiej ceremonii poczuł się, jakby znalazł się w "matrixie". Gdy po wypiciu wywaru zamknął oczy, wydawało mu się, że pływa w... wodzie płodowej.
"Nagle zobaczyłem moją matkę rodzącą mnie i lekarzy, którzy mówią, że się duszę, że umieram. Zobaczyłem, jak pomagam tym lekarzom, żeby mnie wyciągnęli" - wyznał w rozmowie z autorem zbioru wywiadów "Zawód: Aktor".
Po powrocie do Polski Tomasz Karolak zapytał mamę, jaka jest największa trauma jej życia. Usłyszał, że jego przyjście na świat. Matka powiedziała aktorowi, że rodziła go dwie doby i było to najgorsze, co w życiu przeszła.
Tomasz Karolak bardzo bał się, że po wypiciu naparu z najmocniejszego naturalnego psychodelika zobaczy, że wybrał złą drogę i nie powinien zostać aktorem. Na szczęście, w jego wizji ujrzał coś, co co prawda nie zmieniło jego stosunku do aktorstwa, ale całkowicie zmieniło spojrzenie na pracę i ludzi, którymi się otacza.
"Od tamtej pory zaczęły przychodzić role. To był najważniejszy moment mojego życia" - zapewnia.
Udział w szamańskiej ceremonii "wyprostował" przede wszystkim życie prywatne Tomasza Karolaka. Stał się bardzo rodzinną osobą, naprawił relacje z matką swoich dzieci, przestał - co miał wcześniej w zwyczaju - skakać z kwiatka na kwiatek.
"Zrozumiałem, że nie wygram z moim wizerunkiem. Przestałem sam siebie okłamywać i to chyba jest największe osiągnięcie ayahuaski" - twierdzi.