"Rodzina zastępcza": Joanna Trzepiecińska nauczyła się żyć bez mężczyzn. Ma za sobą kilka dramatów
Okrzyknięta w latach 80. ubiegłego wieku najpiękniejszą polską aktorką Joanna Trzepiecińska, czyli niezapomniana Alutka Kossoń z kultowej „Rodziny zastępczej”, twierdzi, że ma tendencję do rozpieszczania mężczyzn i jest to... fatalna cecha. Aktorka deklaruje, że od dawna już nie musi opierać się na męskim ramieniu, żeby istnieć i być szczęśliwa.
Joanna Trzepiecińska ma na swoim koncie zakończone rozwodem małżeństwo z pisarzem Januszem Andermanem i głośny romans z reżyserem Krzysztofem Zaleskim, który zdradzał z nią żonę - Marię Pakulnis.
"Byłam żoną i kochanką, ale przede wszystkim jestem matką" - wyznała kiedyś w wywiadzie dla "Gali".
Dziś obaj synowie aktorki są już dorośli - Wiktor ma 22 lata, a Karol 20 lat - ale wciąż są najważniejszymi facetami w jej życiu.
Zanim Joanna Trzepiecińska poznała Janusza Andermana, z którym założyła rodzinę, przez pewien czas była w nieformalnym związku ze starszym od niej o 17 lat Krzysztofem Zaleskim. Choć tzw. środowisko odsądziło ją od czci i wiary za odbicie ukochanego koleżance po fachu, nie potrafiła oprzeć się miłości.
Żona Zaleskiego - Maria Pakulnis - nie zamierzała jednak dać za wygraną, a w odzyskaniu męża pomógł jej fakt, że była z nim w ciąży. Kiedy oświadczyła Krzysztofowi, że spodziewa się jego dziecka, ten natychmiast odprawił kochankę i wrócił do domu.
Joanna bardzo przeżyła rozstanie z mężczyzną, poza którym nie widziała świata. Dopiero gdy na jej drodze stanął Janusz, odżyła.
"Wyszłam za mąż z wielkiej miłości, miałam poczucie, że byłam kochana. Przeżyłam wiele pasjonujących lat, ze świadomością, że mam obok niezwykle interesującego człowieka. Jego przewaga doświadczenia, lat, intelektu, była inspirująca. Nigdy się z nim nie nudziłam. Uwielbiałam nasze wieczorne rozmowy" - wspominała Joanna Trzepiecińska na łamach "Gali", opowiadając o swym małżeństwie z Januszem Andermanem.
Nie jest tajemnicą, że pisarz miał słabość do mocnych trunków i pięknych kobiet, a fakt, że ma za żonę jedną z najatrakcyjniejszych polskich aktorek, nie przeszkadzał mu w szukaniu wrażeń poza domem. Pewnego dnia spakował walizki i wyprowadził się do kochanki, zostawiając Joannę z synami.
"Moich chłopców wychowuję sama, bo tak się potoczyły losy z ojcem dzieciaków, że nie chciał się nimi zajmować. Człowiek, któremu zaufałam, człowiek, który był ojcem moich dzieci, nie stanął na wysokości zadania" - wyznała w wywiadzie dla "Dzień dobry TVN".
Dziś Joanna Trzepiecińska twierdzi, że przeceniała rolę mężczyzn w życiu.
"Jestem ofiarą patriarchalnego wychowania, co owocuje wynoszeniem mężczyzn na piedestał" - przyznała kiedyś.
"Teraz jestem samodzielna i czuję się silna. Związki, w których brakuje czułości, szacunku i lojalności, w ogóle mnie nie interesują" - powiedziała "Vivie!", dodając, że już dawno zrozumiała, że po prostu niepotrzebnie rozpieszczała swoich partnerów.
"To ja budowałam domy, sadziłam drzewa i rodziłam synów" - twierdzi.
Mimo że przyszło jej doświadczyć samotnego macierzyństwa, aktorka zapewnia, iż bycie matką to najpiękniejsze, co jej się w życiu przytrafiło. Żartuje, że Wiktor i Karol to w tej chwili jedyni mężczyźni, którym gotowa jest przychylić nieba.