Robi wszystko, żeby była z niego dumna. Jest najważniejszą kobietą w jego życiu
Marek Kaliszuk w niemal każdym wywiadzie podkreśla, że nie byłby tym, kim jest, gdyby nie ukochana mama. "Nieoceniony skarb" - napisał niedawno pod ich wspólnym zdjęciem. "Jest między nami coś zupełnie wyjątkowego" - dodał.
Marek Kaliszuk wychowywał się w domu pełnym miłości, w którym rozbrzmiewała muzyka. Jego rodzice poznali się w czasach szkolnych - oboje należeli do zespołu harcerskiego.
"Mama śpiewała, tata grał na gitarze, komponował" - opowiadał aktor "Gazecie Olsztyńskiej".
"Moja starsza siostra przez wiele lat śpiewała w zespole ludowym "Warmia", cała rodzina jest bardzo muzykalna" - dodał.
Mama śpiewającego aktora - Monika Kaliszuk - nie kryje, że dzieci są jej skarbem. Syn należy do grona jej ulubionych artystów, córka zrobiła karierę polityczną - od półtora roku jest Senatorem RP, wcześniej sprawowała urząd wiceprezydenta rodzinnego Olsztyna.
"Moje piękne dzieci" - napisała w sieci pod zdjęciem Marka i Ewy.
Monika Kaliszuk żałuje, że dzieci nie ma obok siebie na co dzień, z drugiej strony - cieszy się, że robią to, co kochają i co sprawia im największą radość. Kiedy byli mali, często im powtarzała, że sięgną gwiazd, jeśli tylko będą tego bardzo chcieli. Dziś nie może się ich nachwalić...
"Zawsze byłem bardzo ambitny, mam to po ojcu" - stwierdził Marek w cytowanym już wywiadzie.
"Gdy dostawałem dwójkę, wracałem do domu z płaczem. Później, w dorosłym życiu, musiałem nauczyć się, że nie wszystko wychodzi nam idealnie, ale warto się starać" - wyznał.
Marek Kaliszuk pamięta, że gdy był jeszcze małym chłopcem, rodzice poświęcali mu każdą chwilę, nie odstępowali nawet na krok.
"Później nie musieli mnie pilnować, bo choć czasem trochę broiłem, byłem grzecznym dzieckiem" - wspominał w rozmowie z "Faktem", a pytany, jakie wartości wpajali mu mama i ojciec, bez wahania mówi, że uczyli go przede wszystkim, jak być dobrym człowiekiem.
"W domu uczono mnie pokory i szacunku do innych, tłumaczono, że warto pomagać" - powiedział "Angorze".
Kilka lat temu aktor zarejestrował się w bazie dawców szpiku, a niedługo potem dostał informację, że może uratować życie choremu chłopcu. Bez wahania podzielił się z 9-letnim Eliaszem swoim szpikiem.
"To, że bezinteresowna pomoc jest najcenniejsza, wpoili mi rodzice, a zwłaszcza mama" - mówi.
"Jest między nami coś zupełnie wyjątkowego. Łączy nas nierozerwalna więź. Gdyby nie Ona, nie byłoby mnie i nie byłbym tym, kim jestem" - napisał w sieci.
Monika Kaliszuk całe życie związana była zawodowo ze służbą zdrowia. Romuald Kaliszuk, jej mąż i głowa rodziny, był taksówkarzem. Oboje ciężko pracowali, by ich dzieciom niczego nie brakowało. Dzięki nim i Marek, i jego siostra mieli cudowne, szczęśliwe dzieciństwo.
Kiedy syn powiedział rodzicom, że chce zostać aktorem, bali się, czy da sobie radę.
"Mówili: 'Mareczku, to jest taki trudny zawód', ale wiedziałem, że cokolwiek postanowię, będą mnie wspierali" - opowiadał w wywiadzie dla "Angory".
Aktor, odkąd pamięta, robił wszystko, żeby mama była z niego dumna. Dziś pani Monika jest jego największą fanką.
"Wierzy we mnie, czuwa nade mną, a przede wszystkim bezgranicznie mnie kocha. Czasem sam sobie zazdroszczę, że ją mam" - twierdzi Marek Kaliszuk.