Robert Gonera znów jest zadowolony z życia. Brakuje mu tylko jednego
Robert Gonera nie kryje, że był w jego życiu czas, gdy - delikatnie mówiąc - nie wiodło mu się najlepiej. Nie jest tajemnicą, że aktor przeżył załamanie nerwowe, musiał walczyć o przetrwanie, a w dodatku był uzależniony. "Na szczęście mam to za sobą" - twierdzi i dodaje, że już od dekady znów panuje nad swoim życiem. Ostatnio wyznał, że brakuje mu tylko... miłości.
Robert Gonera jest przekonany, że powodem problemów, z jakimi borykał się jeszcze niedawno, było jego odejście z "M jak miłość" (w zeszłym roku wrócił do serialu po 17 latach przerwy) i udział w serialu "Determinator", w którym zagrał chirurga Piotra Skotnickiego.
"Wtedy właśnie prasa mnie skasowała. Napisano wiele bzdur na temat moich zachowań" - stwierdził w najnowszym wywiadzie.
"Przylgnęła do mnie łatka człowieka w kryzysie psychicznym i właściwie się w nim znalazłem" - wyznał na łamach "Angory".
Aktor przyznaje, że niemal zniszczył sobie życie, był bezrobotny i wydawało mu się, że nigdy nie wydostanie się ze ślepego zaułka.
"Dzięki mojej wspaniałej agentce dalej utrzymywałem się z grania, choć nie były to dobre role. Szukałem różnych zajęć" - wspomina w rozmowie z "Agorą" i potwierdza, że przez pewien czas pracował w firmie fotowoltaicznej.
Dziś Robert Gonera z dumą mówi, że pokonał swoje demony dzięki terapii, pomocy psychologa i... nauce nowego zawodu. Mało kto wie, że odtwórca roli Jacka Mileckiego w "M jak miłość" od niedawna jest dyplomowanym producentem kreatywnym.
"Studiowałem produkcję kreatywną w Szkole Andrzeja Wajdy. Pomogło mi to w procesie zdrowienia" - mówi i dodaje, że obecnie znów jest człowiekiem zadowolonym z życia.
"Wymagało to jednak walki i sił. I przyjaciół. Na szczęście wszystko się udało. Jestem przekonany, że przede mną jeszcze wiele ważnych ról, projektów i ciekawych wyzwań" - powiedział Tomaszowi Gawińskiemu z "Angory".
Robert Gonera ma za sobą dwa zakończone rozwodami małżeństwa, od wielu lat idzie przez życie samotnie i - jak twierdzi - przywykł już do tego, ale to nie znaczy, że nie chciałby spotkać "bratniej duszy".
"Dzisiaj wielu ludzi wybiera samotność, ale ja się z takim modelem życia nie zgadzam" - wyznał ostatnio w rozmowie z "Na żywo".
Aktor nie kryje, że chciałby po pracy na planie czy w teatrze wracać do domu, w którym ktoś na niego czeka.
"Niestety, nie wracam do takiego domu, ale nie poddaję się. Chciałbym znów kochać i być kochanym" - powiedział w cytowanym już wywiadzie.
Pytany o byłe żony, Robert zawsze podkreśla, że przeżył dzięki nim dwie piękne miłości.
"Jedna - młodzieńcza z Jolą Fraszyńską, z którą mam wspaniałą córkę, a druga - dojrzała z Karoliną Wolską, z którą mam dwóch cudownych synów" - wspominał na łamach "Na żywo"
Jeszcze kilka miesięcy temu Robert Gonera stwierdził w wywiadzie dla "Gazety.pl", że wcale nie jest zatwardziałym singlem.
"Czasami jeszcze człowieka coś szarpie, ale... Nie chcę nikomu oferować ciężkiej drogi bycia z aktorem, który ciągle jest w drodze" - tłumaczył.
Wszystko wskazuje na to, że dziś jest już gotowy na nową miłość i nie będzie się przed nią bronił, jeśli go dopadnie.
"Chciałbym stworzyć związek na wzór Marii Czubaszek i Wojtka Karolaka. Imponowali mi, bo każde miało swoją pasję, jednak w tym wszystkim nie tylko się kochali, ale też potrafili być przyjaciółmi. To był piękny związek i jest to dla mnie definicja miłości" - wyznał "Na żywo".