Przeszła wiele trudnych zabiegów. Po chorobie przewartościowała swoje życie
Ostatnie miesiące były dla Aldony Orman niezwykle trudne. Aktorka zasłabła na planie telenoweli "Klan" i została przewieziona do szpitala. Niedawno zdradziła, że nie był pierwszy raz, kiedy musiała walczyć o życie.
Aktorka występuje w serialu "Klan" w roli Barbary Mileckiej; grała tę postać w latach 2000-2004 i wróciła do niej ponownie w 2013 roku.
16 października 2023 roku na planie aktorka bardzo źle się poczuła. Kiedy poczuła silny i paraliżujący ból głowy, przewieziono ją do szpitala. Szybka reakcja lekarzy i przeprowadzenie koniecznej operacji ostatecznie pozwoliło jej przeżyć.
Podczas badań okazało się, że Orman miała w głowie aż 4 tętniaki. Aktorka nieustannie znajduje się pod opieką lekarzy, czeka ją jeszcze ostatni zabieg.
Aktorka wyznała niedawno w rozmowie dla dziennika "Fakt", że wcześniej również miała krytyczną sytuację, w której musiała walczyć o życie. Postępująca wtedy choroba doprowadziła do momentu, w którym jej organizm zupełnie przestał funkcjonować. W trakcie kilku minut śmierci klinicznej doświadczyła ponoć mistycznych rzeczy.
Stwierdziła, że widziała siebie leżącą na szpitalnym łóżku oraz wszystkich ludzi znajdujących się wokół. Miała dostrzec także tunel i intensywne światło. Kiedy wybudziła się ze śpiączki, aktorka miała wiele przemyśleń. To ją całkowicie odmieniło.
"[...] Nastąpiła we mnie wielka zmiana w stosunku do życia, ludzi, relacji. Do wszystkiego. Gdy przeżywa się śmierć kliniczną i doświadcza przejścia do innego wymiaru, dostaje się od kogoś tam z góry pewien przekaz o tym, co ma się do zrobienia. Totalnie przewartościowałam wiele rzeczy" - wyznała w wywiadzie.
Aktorka podkreśliła również, że dzięki tym trudnym przeżyciom łatwiej było jej poradzić sobie ze spływającymi na nią falami nienawiści, związanymi z wizualnymi metamorfozami.