Prowadził podwójne życie. Zdradzał żonę z matką swego nieślubnego syna

Aleksander Fogiel - wybitny aktor, któremu "nieśmiertelność" zapewniły role Maćka z Bogdańca w "Krzyżakach" i sołtysa w trylogii "Sami swoi" - był przez kilkadziesiąt lat zakochany w dwóch kobietach... jednocześnie. To, że (podobnie jak jego stryjeczny brat Mieczysław Fogg) żył na dwa domy i miał dwie rodziny, wyszło na jaw, dopiero gdy owdowiał.

Aleksander Fogiel często mówił w wywiadach, że dwa razy oszukał przeznaczenie - raz, gdy nie wsiadł do auta, którym miał jechać ze stolicy do Łodzi, a które nigdy nie dotarło do celu, i dwie dekady później, gdy spóźnił się na samolot z Nowego Jorku do Warszawy, który rozbił się tuż przed lądowaniem na Okęciu.

Aleksander Fogiel: miał w życiu dużo szczęścia i lubił się tym przechwalać

Aktor chwalił się swym niezwykłym fartem, choć czasem - dla nadania opowieściom dramaturgii - nieco naginał fakty.

Prawdą jest jednak, że 20 września 1961 roku reżyser Andrzej Munk zaproponował mu po spotkaniu w wytwórni filmowej, że zawiezie go do Łodzi, a on nie mógł czekać do popołudnia, bo śpieszył się do teatru na próbę, więc pojechał pociągiem. Tego dnia fiat 600 Munka zderzył się na skrzyżowaniu w Kompinie z ciężarówką, a reżyser zmarł kilka godzin później w szpitalu w Łowiczu.

Reklama

Prawdą jest też, że na początku 1980 roku był na gościnnych występach za oceanem, ale to, że miał wracać do kraju z poznaną w Chicago Anną Jantar, już sobie dośpiewał. 14 marca, gdy piosenkarka zginęła, on odliczał godziny do mającej odbyć się następnego dnia premiery "Procesu o cień osła" w Teatrze im. J. Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim.

Aleksander Fogiel: pracę w teatrze załatwił mu stryjeczny brat, słynny Mieczysław Fogg

Aleksander Fogiel na pewno miał szczęście do ról. Pierwszą dostał przez przypadek, będąc 17-letnim asystentem dekoratora w warszawskim Teatrze Praskim, którą to posadę "załatwił" mu brat stryjeczny, posługujący się już wtedy pseudonimem Fogg piosenkarz Mieczysław Fogiel.

Tego dnia aktor grający jedną z ról zaniemógł, a że Alek znał na pamięć całą sztukę, reżyser uznał, że może zastąpić chorego artystę. Zagrał Antosia w "Karpackich góralach" zaledwie parę razy, ale to wystarczyło, by połknął bakcyla i zakochał się w aktorstwie. Tyle że dla absolwenta technikum kolejowego oraz szkoły rysunku i zdobnictwa stołeczne teatry nie miały zbyt dużo propozycji, a wręcz nie miały ich wcale. Z pensji scenografa trudno było utrzymać się w Warszawie, więc chłopak zdecydował się wrócić do rodzinnych Siedlec i tam założyć własny teatr. Zarządzał nim do września 1939 roku, pracując jednocześnie - jak większość mężczyzn w rodzinie - na kolei.

Tuż przed wyzwoleniem Aleksander dostał powołanie do wojska i już miał wyruszyć na front, gdy... znowu mu się poszczęściło. Traf chciał, że w sierpniu 1944 r. w Siedlcach ulokował się sztab 2 Armii Wojska Polskiego, a jego dowódca - wielki miłośnik teatru gen. Karol Świerczewski - zlecił kierującemu amatorską sceną w Domu Wojska Polskiego Alkowi przygotowanie przedstawienia, które mogłoby być wystawiane po wyzwoleniu w podnoszącej się z gruzów stolicy. Fogiel spisał się na medal i 8 lutego 1945 roku w budynku dawnego Teatru Rozmaitości zaprezentował "warszawskim Robinsonom" swój pierwszy autorski spektakl. Dwa lata później stanął przed Aleksandrem Zelwerowiczem i Dobiesławem Damięckim, którzy przesłuchiwali kandydatów na aktorów i przekonał ich, że zasługuje na to miano. Egzamin eksternistyczny uprawniający go do występów na wszystkich scenach w Polsce zdał celująco.

Aleksander Fogiel: wcale nie chciał zagrać roli, która stała się jego wizytówką

Należał już wtedy do zespołu Teatru Dolnośląskiego we Wrocławiu, ale marzył, by - podobnie jak kiedyś w Siedlcach - mieć wpływ na repertuar i wybierać sobie role. Dostał w końcu taką szansę, ale po dwóch latach kierowania wrocławskim Teatrem Popularnym, który założył z Marcinem Godziszem, został usunięty ze stanowiska dyrektora, bo decydentom nie podobało się, że w czasie wojny należał do Armii Krajowej i w dodatku ożenił się z córką byłego oficera carskiego, Stefana Dąbrowskiego.

Z Wrocławia Aleksander Fogiel przeniósł się najpierw do Częstochowy, potem do Poznania i Szczecina, aż w końcu osiadł w Łodzi. Gdy na początku lata 1959 roku dostał ofertę zagrania głównej roli w "Życiu Galileusza" Brechta na jednej z krakowskich scen, miał już na swoim koncie rolę "Apostoła" w ekranizacji "Bazy ludzi umarłych", po premierze której okrzyknięto go, choć zbliżał się do czterdziestki, debiutantem roku.

Pewnego dnia w łódzkim Hotelu Polonia, w którym pomieszkiwał, zaczepił go Aleksander Ford.

"Podszedł do mnie mały człowieczek z wąsikiem pod nosem i mówi: gra pan u mnie w 'Krzyżakach'. Nie chciałem się zgodzić, bo przecież miałem angaż w Krakowie, ale Ford powiedział mi, że Galileusza mogę zagrać i za 10 lat, a Maćka z Bogdańca u niego tylko teraz" - wspominał w rozmowie z "Angorą".

W kolejnych latach Aleksander pojawił się na wielkim ekranie m.in. jako sołtys w trylogii "Sami swoi", "Nie ma mocnych" i "Kochaj albo rzuć", Balcerek w "Chłopach" oraz wójt w "Konopielce", ale to rola Maćka z "Krzyżaków" stała się jego wizytówką.

Aleksander Fogiel: zawsze z dumą mówił o swoich synach

W życiu prywatnym Aleksander Fogiel też nie mógł narzekać na brak szczęścia. Miał go wręcz w nadmiarze, bo przez wiele, wiele lat żył na dwa domy, a w każdym z nich czekała na niego bliska kobieta.

Celinę Dąbrowską, z którą ożenił się w 1940 roku, poznał, gdy prowadził swój teatr w Siedlcach. Niespełna rok po ślubie doczekali się syna Andrzeja, dwa lata po nim na świecie pojawił się Waldemar. Chłopcy byli jeszcze mali, gdy ich ojciec związał się z tancerką Lucyną Łakomówną, młodszą od niego o 14 lat solistką baletu Operetki Szczecińskiej, która - kiedy on przeprowadził się do Łodzi - pojechała za nim i... urodziła mu syna.

Tomek i jego dwaj starsi przyrodni bracia od najmłodszych lat wiedzieli, że pójdą w ślady taty i zostaną artystami. Aleksander zawsze z dumą mówił o nich w wywiadach, a u boku najmłodszego syna zagrał nawet w "Wyspie złoczyńców" i "Niewiarygodnych przygodach Marka Piegusa".

Dopiero po śmierci żony w 1985 roku aktor oficjalnie potwierdził, że Celina nie była jedyną kobietą w jego życiu, a ich małżeństwo tak naprawdę od dawna już istniało tylko na papierze. Ona przecież mieszkała we Wrocławiu, on w Łodzi.

Aleksander Fogiel: kobieta, z którą zdradzał żonę, długo czekała na zalegalizowanie ich związku

Przez moment, gdy 27 października 1976 roku młodszy syn państwa Foglów, baletmistrz i choreograf Waldemar Fogiel, odebrał sobie życie, wydawało się, że tragedia zbliży ich do siebie, ale Aleksander pocieszenia szukał w ramionach konkubiny.

Lucyna Łakomówna była też pierwszą osobą, którą zawiadomił, że został wdowcem. Wcale jednak nie śpieszył się z zalegalizowaniem ich wieloletniego związku. Ukochana aktora aż 10 lat po odejściu Celiny Fogiel czekała, by zająć jej miejsce i stanąć u boku partnera przed burmistrzem Helu, który w czerwcu 1995 roku po krótkiej ceremonii ogłosił ich mężem i żoną.

To właśnie na Helu aktor spędzał każde wakacje, tu było jego "miejsce na ziemi", tylko tu - jak mawiał - czuł się u siebie.

W dniu ślubu z Celiną miał 85 lat. Pół roku później, 17 stycznia 1996 roku, zmarł. Synowie i żona pochowali go na cmentarzu komunalnym na Dołach w Łodzi. Lucyna Łakoma-Fogiel spoczęła obok niego w marcu 2018 roku.

Zobacz też: Obecną ukochaną trzyma w tajemnicy. Kiedyś związany był ze znaną aktorką

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy