Ponad pięćdziesiąt lat na scenie, ale to nie pora na emeryturę!
Od epizodów po ikoniczne role w najpopularniejszych polskich serialach - Małgorzata Rożniatowska to aktorka, której talent i charyzma towarzyszą nam od pół wieku. Z okazji 75. urodzin przypominamy niezwykłą drogę artystyczną tej wybitnej postaci, od skromnych początków, przez przełomową rolę w "Złotopolskich", aż po ciepło, które wnosi do "M jak miłość".
W zeszłym roku minęło dokładnie pięćdziesiąt lat odkąd Małgorzata Rożniatowska odebrała dyplom i debiutowała na naszych ekranach. Jej pierwszą rolą był występ w filmie "Chleba naszego powszedniego" w roli kasjerki. Jednak początki jej kariery nie oznaczały głównych ról i głośnych występów - pojawiała się w epizodycznych rolach: pokojówek, urzędniczek czy klientek.
"Całe życie byłam epizodystką i przyzwyczaiłam się do tego. Oczywiście, jak każda aktorka marzę o wielkich rolach, ale zawsze byłam kawał baby o tubalnym głosie, a takie raczej nigdy nie są na pierwszym planie" - skarżyła się przed laty w rozmowie z "Galą".
Aktor nigdy nie kryła, że miała w przeszłości chwile zwątpienia, szczególnie gdy telefon milczał. Myślała wtedy o zmianie ścieżki zawodowej, ale natura nakazywała jej przeciwstawianie się trudnościom.
"Wspominałam wielokrotnie w wywiadach słowa wybitnej pedagog, pani Zofii Mrozowskiej, która powiedziała mi: »Dziecko, Ty na swój czas będziesz musiała poczekać dziesięć lat«. Trwało to nawet dłużej. Młode aktorki są potrzebne do ról amantek, a ja z warunkami, jakie miałam, musiałam długo czekać na swój moment. Kiedy już nadszedł, zaczęłam bardzo dużo grać" - wspomniała aktorka w rozmowie z Adrianą Nitkiewicz.
Mało kto wie, że to właśnie Małgorzata Rożniatowska (razem z Ewą Florczak, Sławomirą Łozińską i Ewą Ziętek) prowadziła pierwszą w Polsce agencję aktorską działającą przy ZASP-ie.
"Koleżanki założyły Koło Bezetatowych Aktorów, zadzwoniły do mnie z pytaniem, czy nie miałabym ochoty wpaść i pomóc. Wpadłam i zostałam. Nasza agencja była bazą danych o ogromnej rzeszy aktorek i aktorów z tzw. prowincji, którzy mieli utrudniony kontakt z realizatorami filmów, seriali czy reklam" - wspominała w rozmowie z "Echem Dnia".
Mimo trudności nawet na moment nie przestała kochać zawodu, który uprawia już tyle lat.
"To piękny, ale paskudny zawód. Aktor całe życie siedzi na tykającej bombie" - żartowała niegdyś Rożniatowska, a w innym wywiadzie wyjaśniła:
"Aktorzy zazwyczaj mają tak, że albo się nic nie dzieje, albo dzieje się wszystko na raz. Zdarza mi się tydzień, kiedy nie wiem, w co ręce włożyć i muszę być prawie jednocześnie w kilku miejscach, a później mam wolne. Mogę wtedy wrócić do szarej rzeczywistości".
Gdy w 1998 roku Małgorzata dostała od reżyserki castingu do "Złotopolskich" zaproszenie na rozmowę w sprawie roli Kleczkowskiej, myślała, że chodzi o pomoc w znalezieniu odpowiedniej aktorki.
"Tymczasem dowiedziałam się, że to ja mam zagrać Elżunię" - opowiadała kilka lat później "Echu Dnia", dodając, że początkowo była to rola "na kilka odcinków".
"Z czasem mój epizod rozrósł się, a postać nabrała barw" - powiedziała.
W Elżunię Kleczkowską aktorka wcielała przez 12 lat. Rola wścibskiej właścicielki sklepu w Złotopolicach przyniosła jej popularność, o jakiej nigdy nawet nie śmiała marzyć.
Kiedy pod koniec 2010 roku władze TVP podjęły decyzję o zakończeniu zdjęć do serialu "Złotopolscy", w którym grała przez ponad dekadę, pomyślała, że być może to znak, by przejść na emeryturę, ale gdy dwa lata później zaproponowano jej rolę w "M jak miłość" nie wahała się ani chwili.
Nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rożniatowska przed laty mierzyła się z kilkoma tragediami. W 2008 roku jej zięć, podróżnik Grzegorz Kostyra, którego traktowała jak syna, zginął podczas wyprawy w Andy, osierocając malutką córeczkę. Dwa i pół roku później pochowała ukochanego męża.
"Nieszczęścia mnie hartują" - powiedziała po śmierci Adama Marszalika, z którym szła przez życie 37 lat.
"Adam był miłością mojego życia, wciąż nie mogę przyzwyczaić się do tego, że go już nie ma. Nikt nigdy go nie zastąpi" - wyznała w rozmowie z "Życiem na gorąco".
Gdy PAP zapytał o to, czy to prawda, że aktorka grała w teatrze, kiedy jej partner był w szpitalu i umierał, odpowiedziała, że "nie ja pierwsza, nie ostatnia".
"- Pamiętam, że jeszcze dzień przed śmiercią, spytał się córki czy mama powtórzyła tekst, bo dużo od tego przedstawienia zależało. Między innymi moja praca w Teatrze Dramatycznym. To był monodram »Uwaga! Złe psy« Remigiusza Grzeli w reżyserii Michała Siegoczyńskiego, grany w Przodowniku na Olesińskiej. Dyrektor Tadeusz Słobodzianek zaprosił mnie, żebym tam zagrała i właśnie tego dnia przyszedł mnie obejrzeć. Grałam to przedstawienie z pełną świadomością, co się dzieje w moim prywatnym życiu. Ale co będziemy o tym mówić. Wielu aktorów, którzy stracili najbliższe osoby z rodziny, grało albo w dniu ich śmierci, albo w dniu pogrzebu" - wyjaśniła.
Dziś Małgorzata Rożniatowska każdą wolną chwilę poświęca ukochanej wnuczce Mariannie.
"- Uczę ją radości życia, optymizmu, tego, jak z uśmiechem na ustach walczyć z przeciwnościami losu" - opowiada.
W ostatnich latach aktorka wciąż pozostaje bardzo zajęta i w 2002 roku mogliśmy ją oglądać w "Krakowskich potworach" oraz w kontynuacji kultowej komedii "Kogel Mogel". W 2024 roku pojawiła się w filmie "Dalej jazda!" mając u boku Julię Wieniawę, Mariana Opanię, Anitę Sokołowską czy Mariusza Drężka. A 26 kwietnia 2025 roku do kin trafił film "Życie dla początkujących".
Małgorzata Rożniatowska od pewnego czasu przymierza się do spisania swoich wspomnień, ale nie chce pisać typowej autobiografii, a raczej stworzyć zbiór anegdot.
"Opisałabym zabawne historie, niekoniecznie mnie dotyczące, ale takie, których byłam świadkiem" - zapowiedziała w cytowanym już wywiadzie, sugerując przy okazji, że zdradziłaby w swej książce m.in. kulisy pracy na planie "Emki".