Polski aktor opowiedział o samotności. "Od wielu lat jestem singlem"
Robert Gonera na wiele lat zniknął z show-biznesu. W tym czasie zmagał się z poważnymi problemami prywatnymi. Obecnie wydaje się, że zawodowo zaczęło mu się układać. Niedawno udzielił wywiadu, w którym podzielił się przykrym wyzwaniem.
Robert Gonera na przełomie wieków był jednym z najpopularniejszych aktorów w Polsce. Po filmach "Samowolka" i "Dług" dostawał coraz więcej propozycji. Przez kilka lat partnerował Dominice Ostałowskiej w "M jak miłość". Zawodowo bardzo mu się powodziło. Niestety, w życiu prywatnym nie było tak dobrze. W 1994 zmarł ojciec aktorka. W tym samym czasie rozwiódł się z aktorką Jolantą Fraszyńską, z którą wychowywał córkę. "To zostało stwierdzone, że rozwód to drugi największy stres, zaraz po śmierci bliskiej nam osoby. Przed rozwodem zmarł mój ojciec. Miałem dwie petardy od razu" - wyznał aktor po latach.
W 2003 roku ożenił się z Karoliną Wolską. Para doczekała się dwóch synów - Teodora i Leonarda. W końcu układało mu się zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Aktor dzielił życie na Warszawę i Wrocław. Jednak wkrótce przyszedł kolejny kryzys. W 2012 roku rozstał się z żoną. Drugi rozwód aktora był dla znajomych pary wielkim zaskoczeniem. Robert i Karolina uchodzili za dobre małżeństwo. Wydawali się wieść szczęśliwe życie. W jednym z wywiadów aktor przyznał, że jego żona nie mogła się pogodzić z tym, że zbyt często nie ma go w domu. Mimo że próbował ratować swój związek z Karoliną, nie udało się.
Po tym zaczął się powolny upadek Gonery. Z czasem propozycje nowych ról przestały spływać. Aktor miał coraz większe problemy z finansami. Mieszkanie zostawił byłej żonie i synom. Nie było go stać na nowe lokum, więc mieszkał w samochodzie. Przyznał się do tego w 2014 roku. "Porzuciłem samochód dopiero wczoraj po trzech latach życia w nim prawie. Był to rodzaj bezdomności. Nie zawsze miałem gdzie spać, więc spałem w samochodzie".
Aktor przyznał, że szukał jakiekolwiek pracy. "W desperacji szukałem pracy fizycznej. Pan, który ze mną się spotkał, patrzył podejrzliwie: Wczoraj pana widziałem w telewizji, a dzisiaj chce pan być pilarzem w lesie?" - mówił aktor. Od czasu do czasu grywał małe rólki. "A ja przecież pracowałem zawsze, nawet mając gorsze momenty w życiu. Do dna było jeszcze daleko" - wspominał. W końcu postanowił zawalczyć, chciał wygrać z nałogiem dla siebie i swoich dzieci. Wyszedł na prostą, zaczął znowu pojawiać się w telewizji, poukładał relacje z bliskimi. Teraz stara się jak najwięcej pracować.
Chociaż aktorowi układa się zawodowo, to prywatnie już nie za bardzo. W najnowszym wywiadzie przyznał, że od dawna idzie przez życie samotnie. "Od wielu lat jestem singlem. Nie chcę nikomu oferować ciężkiej drogi bycia z aktorem, który ciągle jest w drodze" - tłumaczył w rozmowie z gazeta.pl. Gonera nawiązał również do swoich poprzednich związków. Dzisiaj wspomina tylko dobre chwile. "Czasami jeszcze człowieka coś szarpie, ale jestem spełniony. Przeżyłem piękną miłość do mojej żony, a wcześniej przytrafiło się również młodzieńcze uczucie" - wyznał.
"Z trudem i z ogromnym wysiłkiem starałem się być w życiu moich bliskich i moich dzieci. To powoli już się kończy, bo dzieci dorastają. Mój najmłodszy syn ma 16 lat, starszy prawie 20, a córka w ogóle jest dorosła" - dodał w tym samym wywiadzie.
Robert Gonera powiedział również, że nie może narzekać na swoją zawodową sytuację. W ostatnich miesiącach coraz częściej pojawia się na ekranie. Po latach przerwy wrócił do obsady "M jak miłość". Zagrał również w serialu "Uroczysko", filmie "Znachor", a na premierę czeka produkcja "Czarne stokrotki". "Myślę, że wystarczająco udowadniam, iż panuję nad przeszłością. Jakakolwiek by była. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że nadal utrzymuję się z aktorstwa" - przyznał aktor.