Polska aktorka od lat boi się o tylko o jedno. Dojdzie do najgorszego?
Odkąd Agnieszka Więdłocha została mamą, każdego ranka budzi się z lękiem. Twierdzi, że świat, w jakim żyjemy, stał się w ostatnich latach nieprzewidywalny. "Otwierasz oczy i nie masz pojęcia, co się wydarzy" - wyznała ostatnio. "Boję się nawet myśleć o tym, co zostawimy naszym dzieciom, co będzie ich rzeczywistością, gdy nas już nie będzie" - dodała.
Agnieszka Więdłocha dopiero za kilka miesięcy świętować będzie 40. urodziny, ale już dziś zastanawia się, jak wyglądać będzie jej życie w kolejnych latach.
"Jeszcze połowa życia przede mną. Jeśli los pozwoli, dożyję do osiemdziesiątki. Ale jaki to będzie świat? Bo do tej pory żyło się dobrze, nawet bardzo dobrze... A potem wszystko się zmieniło" - powiedziała autorce książki "Kobiece gadanie", dodając, że ostatnie pół dekady przyniosło światu sporo niemiłych niespodzianek.
"Nagle wszystko, co wydawało się trwałe, okazało się kruche jak szkło" - stwierdziła.
Aktorka nie kryje, że odkąd jest mamą, nie pracuje na pełnych obrotach, to największą radość i satysfakcję daje jej opieka nad dziećmi. Pierwsza pociecha Agnieszki i jej ukochanego Antoniego Pawlickiego przyszła na świat w 2020 roku, druga - cztery lata później.
"Lęk o dziecko zaczyna się w momencie, gdy dziecko pojawia się w brzuchu. On nigdy nie znika i trzeba się z tym nauczyć żyć" - mówiła Agnieszka w cytowanym już wywiadzie.
"Ten lęk w dzisiejszych czasach, w świecie pełnym niepewności, jest jeszcze większy. Nie wiadomo, co będzie jutro" - wyznała.
Agnieszka Więdłocha ma na szczęście u boku mężczyznę, na ramieniu którego może się oprzeć zawsze, gdy jest jej źle. Antoni Pawlicki jest miłością jej życia, partnerem, na którym nigdy się nie zawiodła.
"Miłość to pewność. W moim życiu jest już wystarczająco dużo niepewności. Miłość musi być czymś stałym, czymś, co daje ukojenie, a nie kolejnym polem walki. Miłość musi być na zawsze" - zwierzyła się autorce "Kobiecego gadania", gdy ta zapytała ją, czym jest dla niej najpiękniejsze uczucie.
Agnieszka Więdłocha - choć po głowie często chodzą jej różne "czarne" myśli - nauczyła się walczyć z lękiem. Wspomina, że w jej rodzinnym domu na ścianie przyczepione było motto jej mamy - słowa Margaret Thatcher, że "99 procent naszych zmartwień nigdy się nie sprawdza".
"Nie mam już tej kartki, ale mam w głowie to, co było na niej napisane. I to mi wystarcza" - stwierdziła.
Aktorka przyznaje, że kiedyś bała się o właściwie tylko o swoje sprawy zawodowe, a teraz sen z powiek spędzają jej lęki o przyszłość jej najbliższych. Wierzy, że nie stanie się nic złego, ale i tak drży o to, co będzie...
Agnieszka i jej ukochany zdecydowali, że będą robić wszystko, by chronić prywatność swoich dzieci, bo dzięki temu zapewnią im bezpieczeństwo i spokój.
"Mam nadzieję, że pokolenie moich dzieci będzie miało więcej rozsądku i świadomości, żeby zmieniać świat na lepszy. Marzę, żeby moje dzieci były niezależne i sprawcze, a przede wszystkim szczęśliwe" - powiedziała na łamach "Twojego Stylu".