Polska aktorka nie jest już sama. Ma u boku wspaniałego mężczyznę

Minęły już ponad dwa lata od chwili, gdy Justyna Sieńczyłło straciła męża i musiała wziąć na siebie obowiązki szefowej teatru założonego i prowadzonego przez jej ukochanego. Aktorka nie kryje, że na początku było jej bardzo ciężko, ale na szczęście jest ktoś, kto wspiera ją we wszystkim i dzięki komu może kontynuować dzieło Emiliana Kamińskiego. "Jest moją opoką" - mówi o 25-letnim Kajetanie.

Justyna Sieńczyłło w niemal każdym wywiadzie opowiada, jak bardzo brakuje jej Emiliana. Mąż był miłością jej życia, jej przyjacielem i mentorem, człowiekiem, na którym zawsze mogła polegać. Gdy 26 grudnia 2022 roku Emilian Kamiński przegrał walkę z chorobą, jej świat w jednej chwili legł w gruzach. Aktorka musiała jednak szybko stanąć na nogi i wziąć na siebie obowiązki należące do tej pory do jej męża.

"Ostatnie dwa lata to czas intensywnej pracy. Przejęłam większość spraw, którymi zajmował się Emilian. Ciągłe działanie i wytężona praca sprawiają, że nie poddaję się żałobie" - wyznała w najnowszym wywiadzie.

Reklama

"Skupiam się na walce o teatr - miejsce, któremu mój mąż poświęcił kawał życia. Obiecałam mu, że robię, co się da, by jego ukochana Kamienica trwała jak najdłużej" - powiedziała na łamach tygodnika "Świat i Ludzie".

Justyna Sieńczyłło: jej starszy syn już jako dzieciak pracował w Kamienicy

Aktorka - doskonale znana fanom "Klanu" z roli Bogny - nie kryje, że sama nie dałaby sobie rady z zarządzaniem Teatrem Kamienica. Na szczęście ma wielkie wsparcie we wszystkich dzieciach zmarłego męża - Natalii, jego córce ze związku z Izabellą Jarską, oraz  Kajetanie i Cyprianie, których się z nim doczekała.

"Nie jestem sama..." - potwierdziła w cytowanej już rozmowie, a zapytana wprost, kto z najbliższych Emiliana najbardziej zaangażował się w sprawy Kamienicy, wskazała na swego starszego syna.

"Kajetan jest moją opoką. Wziął na swoje barki zarządzanie teatrem, jest wspaniałym menedżerem" - mówi Justyna Sieńczyłło.

Mało kto wie, że Kajetan Kamiński już jako kilkuletni chłopiec pracował w teatrze ojca - sprzątał widownię, by zasłużyć na kieszonkowe.

"A teraz podejmuje razem ze mną najważniejsze decyzje dotyczące naszej sceny" - chwali go dumna mama.

Wie, że Emilian Kamiński byłby bardzo dumny ze wszystkich swoich dzieci

Justyna Sieńczyłło zdradziła ostatnio, że Emilian Kamiński od dawna przygotowywał Kajetana do tego, że kiedyś będzie kierował Kamienicą i kontynuował jego dzieło. Nikt jednak nie spodziewał się, że nastąpi to tak szybko. Obecnie Kajetan, absolwent kryminalistyki, każdego dnia udowadnia, że jest godnym następcą taty.

"On ciągle się uczy, jest pokorny, robi fantastyczne rzeczy, restrukturyzuje teatr. Jest na każdym spektaklu, stoi - jak kiedyś Emilian - u mojego boku" - opowiadała Justyna Sieńczyłło "Rewii".

Kajetan Kamiński wyznał niedawno, że kiedyś, gdy był jeszcze dzieckiem, miał żal do taty, że ciągle pracuje i za mało bywa w domu.

"Nie rozumiałem tego... Pewnego dnia ojciec zabrał mnie do Kamienicy i pokazał, jak wygląda jego praca. Wtedy zmieniłem nastawienie do tych jego 'ważnych spraw', z czasem dołączyłem do zespołu teatru, a w ostatnich latach najbardziej lubiłem spędzać z tatą czas właśnie w pracy, a to nie zawsze było łatwe, bo dość często się nie zgadzaliśmy" - wspominał w rozmowie z autorką książki o Emilianie Kamińskim "Reżyser marzeń".

Kiedy Emilian dowiedział się, że jest chory, odbył ze swoim starszym synem poważną rozmowę - poprosił Kajetana, by pomógł mu w prowadzeniu teatru, a on podjął wyzwanie. Justyna Sieńczyłło jest przekonana, że jej mąż byłby bardzo dumny z Kajetana, ale też z Natalii i Cypriana, którzy wypełniają testament swego ojca.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Justyna Sieńczyłło
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy