Polska aktorka nazywa go mężczyzną wyjątkowym. Jej mąż to znana postać

Grażyna Barszczewska już ponad czterdzieści lat dzieli życie z Alfredem Andrysem, który jest legendarną postacią w polskim show-biznesie. Mało kto wie, że mąż aktorki w młodości spotykał się z Ewą Demarczyk, ma syna z piosenkarką Bogdaną Zagórską (była jego pierwszą żoną) i był naocznym świadkiem tragicznej śmierci Zbyszka Cybulskiego.

Grażyna Barszczewska poznała Alfreda Andrysa pod koniec lat 70. XX wieku. Była wtedy świeżo po rozwodzie z aktorem Jerzym Szmidtem, samotnie wychowywała ich syna Jarka.

"Jarek zawsze wiedział, że jest na pierwszym miejscu" - wyznała w wywiadzie-rzece, dodając, że gdy w jej życiu pojawił się Alfred, nie od razu otworzyła przed nim serce.

"Każdy aktor jest egocentrykiem. Potrzebuje wyrozumiałego partnera, bo miewa problemy" - tłumaczyła w wywiadzie dla "Życia na gorąco".

Reklama

Grażyna Barszczewska: Drugi mąż zastąpił jej synowi ojca

Alfred Andrys - inżynier i biznesmen - był postacią doskonale znaną w artystycznym światku, od lat miał silne związki z show-biznesem. To właśnie on 8 stycznia 1967 roku towarzyszył Zbyszkowi Cybulskiemu, z którym się przyjaźnił, na wrocławskim dworcu i widział, jak aktor próbuje wskoczyć do rozpędzonego pociągu, do którego on zdążył wejść w ostatniej chwili. To on pociągnął za hamulec awaryjny i zatrzymał "Odrę", co jednak niestety nie uratowało życia Zbyszkowi.

"Razem mieliśmy jechać do Warszawy, razem skoczyliśmy do tego ekspresu... Zbyszkowi się nie udało" - wspominał pół wieku później w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".

Andrys okazał się idealnym kandydatem na partnera, a po tragicznej śmierci Jerzego Szmidta, pierwszego męża swej drugiej żony, który zginął w wypadku 26 sierpnia 1987 roku, zastąpił 9-letniemu wówczas Jarkowi ojca i pomógł Grażynie wychować chłopca. Dziś Jarosław Szmidt jest wziętym operatorem filmowym - odpowiada za zdjęcia do m.in. "Barw szczęścia", wcześniej stał za kamerą na planie "Na dobre i na złe", ma też na swoim koncie kilka autorskich filmów dokumentalnych.

Grażyna Barszczewska i Alfred Andrys: Są ze sobą bardzo szczęśliwi

Grażyna Barszczewska często mówi w wywiadach, że jest szczęśliwa, bo ma u boku wspaniałego mężczyznę.

"Nie mamy co prawda zbyt wiele czasu dla siebie, ale zawsze, gdy jesteśmy sobie potrzebni, jesteśmy razem" - opowiadała "Życiu na gorąco".

77-letnia gwiazda stołecznego Teatru Polskiego i jej mąż (Alfred Andrys jest od niej starszy o dekadę) objechali razem pół świata, ale najlepiej czują się w swoim domu na Ursynowie, w którym aktorka urządziła każdy kąt.

"Grażyna nie potrafi nic nie robić. Jest uzależniona od pracy, a jak akurat nie przygotowuje się do żadnej premiery, to porządkuje rzeczy, sprząta... Nie rozumie, jak inni mogą nic nie robić. Leżeć i pachnieć to nie dla niej" - cytował słowa Andrysa "Dobry Tydzień".

Grażyna Barszczewska nazywa męża ideałem

"Zawsze interesowali mnie mężczyźni niepospolici, utalentowani, z poczuciem humoru. Było mi obojętne, czy mają trzydzieści, czy osiemdziesiąt lat, metr dziewięćdziesiąt czy półtora metra wzrostu..." - wyznała w rozmowie z "Panią".

"Mąż jest moją drugą wielką miłością. Nasze małżeństwo to mój drugi poważny związek. Kolejnego nie pragnę" - stwierdziła.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Barszczewska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy