Polka jest dziś multimilionerką. Kiedyś wypasała krowy na wsi
Aneta Glam - mieszkająca w Miami na Florydzie 50-letnia Polka, której popularność przyniósł udział w reality show "Żony Miami", a ugruntował występ w programie "Królowa przetrwania" - nigdy nie kryła, że poprawiła nieco swoją urodę, by podobać się starszemu od niej o dwie dekady i niższemu o głowę milionerowi, z którym idzie przez życie. Dziś twierdzi, że z operacyjnym powiększeniem tego, co jej ukochany George zawsze ma przed oczami, gdy stoi na wprost niej, nieco przesadziła. "Wpadłam w modę" - wyznała niedawno. "Żałuję" - powiedziała.
Aneta Glam-Kurp jest jedną z wielu Polek, które pod koniec XX wieku wyemigrowały z kraju w poszukiwaniu szczęścia i... bogatego męża, ale jedną z niewielu, którym udało się usidlić milionera. Wychowana na biednej polskiej wsi "w środku niczego" i zajmująca się w młodości pasaniem krów "żona Miami" dziś wiedzie luksusowe życie u boku George'a gotowego uchylić jej nieba, byle była zadowolona i godnie reprezentowała go na spotkaniach z innymi milionerami.
Dzięki pieniądzom ukochanego Aneta ma wszystko, o czym tylko zamarzy - wielki dom z basenem położony w samym sercu należącej do Miami Beach Hibiscus Island, służbę gotową spełniać jej zachcianki przez 24 godziny na dobę, hektolitry szampana, w którym uwielbia się moczyć w ogromnym jacuzzi na swym wartym 80 milionów dolarów jachcie "Magnet", garderobę po brzegi wypełnioną luksusowymi ciuszkami, jakiej nie powstydziłaby się żadna wielka gwiazda. Ma też pokaźnych rozmiarów biust, za powiększenie którego zapłacił jej "książę z bajki".
"Z czasem przekonałam się, że to powiększenie to był błąd. Bardzo żałuję. To nie dość, że jest niewygodne, jest ciężko na kręgosłup, to jeszcze nie mieszczę się w niektóre sukienki. Żałuję i nie polecam" - powiedziała niedawno Plotkowi.
To, że rozważa pomniejszenie swoich największych "walorów", Aneta Glam potwierdziła ostatnio, choć nie wprost, goszcząc w programie "Kuba Wojewódzki".
"Jak kobieta ma 'tutaj' za dużo, to trudno słuchać, co ma do powiedzenia. Ja mam dużo do powiedzenia, a nie jestem brana na poważnie. Niepotrzebnie zrobiłam tę operację" - wyznała.
Aneta Glam twierdzi, że poddała się operacji powiększenia piersi, ponieważ w tamtych czasach - ona zdecydowała się na zabieg jedenaście lat temu - taka była moda.
"Wszystkie dziewczyny w Miami, które znam, zrobiły sobie to, więc oczywiście też robiłam" - wspominała w programie "Co za tydzień".
Celebrytka przy każdej okazji przekonuje, że rozmiar piersi to jedyne, co zmieniła w sobie, korzystając z pomocy chirurga. Nie zaprzecza, że czerpie z dobrodziejstw medycyny estetycznej, ale trzyma się z daleka od skalpela.
"Ja się nie boję postarzeć, ponieważ uważam, że wygląd nie jest najważniejszą częścią życia kobiety, mimo że, niestety, jest nacisk właśnie na wygląd. Kobiety zbytnio zwracają na to uwagę i poświęcają na to zbyt dużo czasu, zamiast budować się wewnętrznie" - tłumaczyła goszcząc w "Co za tydzień".
Niedawno Aneta zaskoczyła fanów wyznaniem, że nie może się doczekać, aż się zestarzeje i zbrzydnie, bo gdy to w końcu nastąpi, będzie mogła skupić się na swoim "wnętrzu".
"Na pewno się zestarzeję, ale nie wiem, czy zbrzydnę" - zastrzegła bez fałszywej skromności.
"Biust to nie jest moja największa zaleta. Spójrz, jakie mam nogi, jaką talię" - zwróciła się do Kuby Wojewódzkiego, podczas rozmowy z nim w telewizyjnym studiu.
"Aneta Glam, którą ludzie znają z sieci, to nie jestem ja" - przekonywała samozwańczego króla TVN-u.
Oprócz zmniejszenia piersi, za co zapłacić ma George, Aneta planuje też... lot na Księżyc. Podobno ukochany zamierza wykupić dla niej miejsce na statku wycieczkowym, na pokładzie którego chętni milionerzy (i ich piękniejsze połowy) polecą na orbitę, żeby - jak mówi "żona Miami" - zrobić sobie zdjęcie na tle srebrnego globu.
"Bezos będzie organizował te loty, a George zapłaci każdą sumę, żeby spełnić moje marzenie" - wyznała w programie "Kuba Wojewódzki".
Złośliwe przyjaciółki Anety żartują, pytane o plany Glam, że prędzej poleci w kosmos, niż pozbędzie się silikonu wypełniającego jej "walory".