Piotr Pręgowski miał groźny wypadek. Aktor cudem uniknął śmierci
Piotr Pręgowski to człowiek wielu talentów. Od 2014 roku jest zaangażowany w lokalną politykę - został wybrany na radnego sejmiku wojewódzkiego. Jednak większości fanów kojarzy się z rolą Pietrka z kultowego serialu "Ranczo". Okazuje się, że ich ulubieniec cudem uniknął śmierci. Jak do tego doszło?
Piotr Pręgowski urodził się i wychował w Warszawie. Jako nastolatek zajmował się sportem wyczynowym, był wielokrotnym mistrzem w zapasach. Z zawodu jest tokarzem.
Największa sławę przyniosła mu rola Pietrka w serialu "Ranczo". Wcześniej grał też w "Zmiennikach", "Misiu" czy "Camera Cafe". Jego żoną jest aktorka Ewa Kuryło, która również należała do obsady "Rancza".
Chociaż od czasów "Rancza" pojawił się tylko w jednej produkcji, to dalej o Piotrze Pręgowskim można usłyszeć. Ostatnio, 28 sierpnia, razem ze swoim menadżerem zmierzał na recital "Piotrek śpiewa". Niestety, zdarzyła się tragedia. Podczas podróży obupanów zaskoczyła nagła ulewa. Intensywny deszcz utrudnił znacznie widoczność na drodze. Po godzinie 13:00 na drodze krajowej 323 Leszno-Góra srebrny mercedes, którym jechał Pręgowski, zderzył się z toyotą. W środku auta znajdowała się kobieta ze swoją 5-letnią córką.
"To były ułamki sekund, przerażeni pomyśleliśmy, że to już koniec. Uderzenie było tak silne, że wyrzuciło nas na pobocze. Na szczęście ani nam, ani pasażerkom toyoty nic poważniejszego się nie stało. Cudem uniknęliśmy śmierci - powiedział aktor w rozmowie z dziennikiem "Fakt".
Chociaż nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń, to lekarz i tak zalecił Pręgowskiemu, aby ten przez kilka dni odpoczywał i nie wysilał się za bardzo.
"Jeszcze tego samego dnia wypisano mnie ze szpitala, dostałem też silne leki przeciwbólowe. Przez kilka tygodni nie mogę również się przemęczać" - czytamy.
Ponadto mężczyzna zaapelował o ustawienie "czarnego punktu" w miejscu zdarzenia.
"Na poboczach jest pełno drewnianych krzyży, zginęło na niej mnóstwo ludzi. Od lat remontu drogi domagają się miejscowi, bo wypadki zdarzają się tutaj bardzo często. Myślę, że należałoby postawić tam znak 'czarnego punktu', który ostrzegałby kierowców przed fatalną i pechową trasą" - podsumował.
Autor: Iga Chmielewska