Piotr Gąsowski został okradziony w Toruniu. Trwa poszukiwanie sprawcy
Przykrą wiadomość przekazał swoim fanom w mikołajkowy poranek Piotr Gąsowski. Aktor poinformował na Instagramie, że wczoraj wieczorem padł ofiarą kradzieży. Gdy po spektaklu w Toruniu Gąsowski wdał się w rozmowę z fanami, podszedł do niego zakapturzony mężczyzna i zabrał mu plecak. Zdarzenie nagrały kamery monitoringu, złodzieja szuka policja.
"Cześć moi drodzy. Jest 4 nad ranem. Nie śpię, ponieważ jestem podekscytowany. Wróciłem właśnie z Kasią Skrzynecką i Januszem Chabiorem z Torunia, gdzie zagraliśmy w przepięknej hali Jordanki spektakl 'Wieczorek pożegnalny'" - rozpoczął swoją relację Piotr Gąsowski. Potem wyjawił, że powód nie jest radosny. Po wspomnianym przedstawieniu aktor został bowiem okradziony.
"Wychodziliśmy z tego budynku, spotkaliśmy grupę bardzo przyjemnych młodych ludzi, którzy, jak się okazało, byli na tym spektaklu. Zaczęliśmy z nimi rozmawiać. Odłożyłem plecak i w trakcie tej rozmowy, jak się później okazało, plecak mi podiwaniono. I oczywiście nie ci młodzi ludzie mi podiwanili plecak, tylko jakiś zakapturzony gość. Ja oczywiście w związku z tym, że jestem roztargniony, wsiadłem do samochodu, do busika i przyjechaliśmy do Warszawy. Okazało się, że tego plecaka nie ma" - opisał przebieg poniedziałkowego wieczoru Gąsowski.
Aktor nie puścił tego płazem. "Dzwonię do ochrony Jordanek. I tutaj bardzo serdecznie chciałbym podziękować panu Piotrowi, który na filmie nagranym przez kamerę przemysłową, zobaczył, że jakiś zakapturzony facet ten placek mi w trakcie rozmowy z tymi fanami podiwania. Dzwonię na policję w Toruniu. Pan Rafał od razu podejmuje działania. Nie wiem, jak to się skończy" - stwierdził popularny "Gąs". Na koniec zaapelował do mężczyźnie, który ukradł mu plecak, by mu go oddał. "Człowieku, będziesz się po prostu lepiej czuł" - powiedział. Aktor nie wspomniał, co znajdowało się w plecaku.
To już kolejny raz w tym roku, gdy Gąsowski stracił swoje rzeczy. W styczniu podczas lotu z Belize do Miami zgubił portfel z czterema kartami kredytowymi. Na szczęście ostała mu się wtedy jeszcze jedna karta. Mógł też liczyć na pomoc swojego przyjaciela, który towarzyszył mu w tej podróży.