Piotr Adamczyk już tego nie kryje. Teraz o role rywalizuje z... kelnerami

Piotr Adamczyk od kilku lat spełnia swój "amerykański sen" i walczy o role w hollywoodzkich produkcjach, ale jest świadomy tego, że wielkiej kariery za oceanem nie zrobi. "Pozostaję charakterystycznym aktorem z dziwnym akcentem" - mówi i dodaje, że nikt w Hollywood raczej nie zaoferuje mu głównych ról.

W tym roku mija dokładnie dwadzieścia lat od chwili, gdy Piotr Adamczyk wcielił się w Karola Wojtyłę w filmie "Karol. Człowiek, który został papieżem" i - jak sam żartuje - wpadł do "papieskiej szuflady", z której latami nie mógł się wydostać.

"A kiedy w końcu się z niej wydostałem, wpadłem w kolejną. Zostałem etatowym aktorem Tadeusza Lampki w komediach romantycznych" - wspominał w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", podkreślając jednak, że wcale nie wstydzi się tego "odcinka" swej zawodowej drogi.

Reklama

Piotr twierdzi, że dopiero starając się o role w Hollywood, mógł przestać przejmować się tym, że wszyscy kojarzą go jedynie z określonym typem postaci.

"Tam, bez żadnego obciążenia przyjmowano mnie do ról, do których wygrałem castingi, bo wydawałem się najlepszy" - powiedział "Rzeczpospolitej".

"Ameryka mnie uratowała" - stwierdził w kolei w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Piotr Adamczyk: Długo czekał na swoją szansę. Pomogła mu ukochana kobieta

Piotrowi Adamczykowi - choć za oceanem nie gra głównych ról - udało się zaistnieć w Hollywood. Po tym, jak w 2021 roku dołączył do obsady serialu "Hawkeye", jego amerykańska kariera nabrała tempa. Tylko w 2023 roku zagrał w kilku odcinkach "For All Mankind" i w filmie "Falling Stars", a wcześniej pojawił się u boku Sissy Spacek i J.K. Simmonsa w serialu "Nocne niebo".

"Jestem tam, gdzie jest dla mnie praca, a ostatnio rzadziej dostaję ją w kraju" - wyznał na łamach "Gazety Wyborczej", dodając, że nie zamierza jednak, wbrew temu, co piszą o nim plotkarskie media, przenieść się do Stanów na stałe. 

Nie jest tajemnicą, że na wyruszenie na podbój światowej stolicy kina namówiła Piotra ukochana - Karolina Szymczak - pochodząca ze Złotoryi modelka i aktorka, która od lat świetnie sobie radzi w Los Angeles. Po ożenku z Karoliną (właśnie świętują drewniane gody, czyli 5. rocznicę ślubu) Adamczyk zaczął dzielić swój czas między Polską a Stanami.

"Długo czekałem na swoją szansę. Okazuje się, że nigdy nie jest za późno" - powiedział, goszcząc niedawno w studiu "Dzień Dobry TVN", ale nie sprecyzował, czy chodzi mu o karierę w Hollywood, czy o... miłość.

Piotr Adamczyk: Miał dość grania starzejących się lowelasów

Odtwórca roli Kazika w "Prostej sprawie" twierdzi, że w Ameryce może bawić się postaciami lepionymi z różnej gliny.

Aktor doskonale pamięta, że gdy po kilku latach grania w komediach romantycznych w końcu powiedział "dość" i przestał przyjmować propozycje wcielania się w "starzejących się lowelasów", jego telefon przestał dzwonić.

"Zrobiła się wokół mnie kompletna cisza, w kalendarzu były puste miejsca. Na szczęście rzutem na taśmę pojawiłem się w Ameryce" - opowiadał "Rzeczpospolitej", dodając, że Ameryka w pewnym sensie go uratowała.

Faktem jest, że odkąd Piotr zaczął grać w Hollywood, polscy reżyserzy nagle zaczęli wręcz zasypywać go propozycjami ról, jakich wcześniej z pewnością by mu nie oferowali.

"Cieszę się z tego wysypu, który wziął się - moim zdaniem - z amerykańskich ról niezwiązanych z moim wcześniejszym emploi. W Polsce one też dały do myślenia" - mówi.

Piotr Adamczyk deklaruje, że nie zrezygnuje z grania w Polsce i nie przeprowadzi się za ocean, ale...

"Wciąż biorę udział w amerykańskich losowaniach i mam nadzieję, że kiedyś wylosuję szóstkę" - żartował ostatnio w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Piotr Adamczyk podbija Hollywood? "Nie przesadzajmy"

Piotr zdaje sobie sprawę z tego, że jeszcze dekadę temu nie miałby żadnych szans na zaistnienie w Ameryce. Twierdzi, że to, iż coraz więcej aktorów spoza Stanów gra w Hollywood, jest zasługą... platform streamingowych.

"One rozumieją, że widz jest wszędzie, dlatego też się troszkę podlizują i Europejczykom, i Afrykanom, i właściwie wszystkie kontynenty mają swoją reprezentację w kinie i serialach amerykańskich" - powiedział w rozmowie z prowadzącymi "Dzień Dobry TVN".

Piotr Adamczyk jest bardzo zadowolony z tego, że dał namówić się żonie na spróbowanie swych sił na amerykańskim rynku filmowym. Zdaje sobie jednak sprawę, że tak naprawdę rywalizuje o role z marzącymi o karierze kelnerami czy kierowcami taksówek.

"Nie mówię tego z wyższością, sam w czasach studenckich w Londynie narobiłem się przy przeprowadzkach czy myciu okien" - wyznał "Gazecie Wyborczej", dodając, że w Stanach ma nad kandydatami na gwiazdy tę przewagę, że gra od 30 lat.

"Za mną godziny spędzone na planach... Nie jestem zagubiony przed kamerą i na castingach to zauważają" - stwierdził w wywiadzie dla "Polityki".

"Ale nie przesadzajmy z tytułami, że Adamczyk podbija Hollywood" - dodał.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Adamczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy