On jest w Polsce prawdziwą legendą, ale żona wcale nie ustępuje mu sławą
Grażyna Strachota przed laty zawiesiła karierę, by zająć się wychowywaniem dzieci. Dziś mówi, że nie żałuje ani jednej chwili poświęconej córkom... Czasem tylko ma pretensje do męża, uwielbianego komentatora sportowego Dariusza Szpakowskiego, że nie było go w domu, gdy go najbardziej potrzebowała. Nie kryje, że bycie żoną wielkiego fana piłki nożnej to nie lada wyzwanie, a życie z nim w niczym nie przypomina sielanki.
Grażyna Strachota, niezapomniana Marita Collin-Urbańska-Dunin ze "Złotopolskich", była u szczytu kariery, gdy wyszła za mąż za poznanego w kolejce do wyciągu narciarskiego na Kasprowy Wierch Dariusza Szpakowskiego. Komentator sportowy nie od razu rozpoznał w niej aktorkę ze spektaklu "Brel", który widział kilka razy w stołecznym Teatrze Ateneum. Udzielił jej kilku rad, jak bezpiecznie zjechać ze szczytu i... zakochał się w niej bez pamięci.
Tamtego dnia wybrali się razem na kolację i tak dobrze im się ze sobą rozmawiało, że przegadali całą noc.
"Rano wiedziałam już, że Darek jest mężczyzną, z którym chcę spędzić resztę życia" - wspominała Grażyna w wywiadzie dla "Pani".
Niedawno świętowali 33. rocznicę ślubu.
Aktorka nie kryje, że bycie żoną mężczyzny, który świata nie widzi poza ukochaną piłką nożną, nie jest łatwe. Wychodząc za Dariusza Szpakowskiego, nie spodziewała się, że będzie go widywała w domu jedynie od czasu do czasu. Nie było go przy niej nawet wtedy, gdy rodziła najpierw Julię, potem Gabrysię... On w tym czasie komentował mecz odbywający się gdzieś na drugim końcu świata.
Grażyna Szpakowska na pewien czas zrezygnowała z własnych ambicji zawodowych, by zająć się córkami.
"Musiałam nauczyć się być z nimi sama" - opowiadała przed laty "Echu Dnia" żona gwiazdora TVP.
Dziś, gdy Julia i Gabriela są już dorosłe, a jej mąż nie spędza w pracy tyle czasu, ile spędzał kiedyś, może wreszcie realizować swoje marzenia.
"Patrząc na karierę Danuty Szaflarskiej, mam jeszcze sporo czasu" - żartowała w najnowszym wywiadzie, dodając, że ma zamiar "przepracować" jeszcze wiele lat.
Opowiadając niedawno na łamach "Dobrego Tygodnia" o swoim małżeństwie z Dariuszem Szpakowskim, aktorka przyznała, że czasem czuła się jak żona marynarza, której zadaniem jest czekanie, aż ukochany "dobije do portu".
"Prawda jest taka, że zdjęłam mężowi z pleców prozę życia związaną z wychowaniem córek, opieką nad domem i innymi codziennymi obowiązkami" - stwierdziła.
Grażyna Strachota zdradziła przy okazji, czym zajmują się jej córki. Z obu jest bardzo dumna.
"Starsza jest już po trzydziestce i jest w pełni niezależną kobietą, ale całe szczęście nie została osobą publiczną i realizuje się w marketingu influencerskim. Raz nawet, pracując nad projektem pewnej marki sportowej, przyczyniła się do zatrudnienia ojca" - opowiadała "Dobremu Tygodniowi" o Julii.
"Młodsza pracuje w pionie produkcji filmowej i kończy studia" - powiedziała o Gabrieli.
Miłość męża do piłki nożnej kosztowała aktorkę wiele wyrzeczeń, ale - jak zapewnia Grażyna Strachota - warto było poświęcić kilka ról, by dobrze wywiązać się z tej najważniejszej: roli żony i matki.