Olga Kalicka wcale nie była grzeczną dziewczynką. Prawda wyszła na jaw po latach
Olga Kalicka niemal w każdym wywiadzie powtarza, że gdyby nie pomoc rodziców, nie byłaby tym, kim jest. "Pomagali mi sięgać po marzenia" - wyznała niedawno, dodając, że wcale nie była grzeczną dziewczynką i nie zawsze doceniała to, co dla niej robili.
Olga Kalicka miała zaledwie 5 lat, gdy poprosiła mamę, żeby pozwoliła jej dołączyć do dziecięcego zespołu tanecznego Tęcza, a 7 lat, kiedy zadebiutowała na scenie warszawskiego Teatru Rampa.
"Jestem pierwszą osobą w całej rodzinie, która poszła w artystyczną stronę" - mówi 30-letnia aktorka.
"Rodzice szybko zobaczyli, że mam potencjał, więc pozwalali mi realizować moje pasje, ale nie było opcji, żebym nie odrobiła lekcji przed pojechaniem na zajęcia dodatkowe. Wychowałam się w domu, w którym panowały srogie zasady: najpierw obowiązki, potem przyjemności" - opowiadała "Gali".
Państwo Danuta i Andrzej Kaliccy wpoili swoim trzem córkom, że najważniejsza w życiu jest praca, bo tylko dzięki niej można spełniać marzenia.
"Oboje pochodzą z małej wsi. Przeprowadzili się do Warszawy i do wszystkiego doszli sami, niczego nie dostali za darmo" - wyznała Olga w rozmowie z serwisem "Prestige Bag".
Mama powtarzała jej, gdy była jeszcze małą dziewczynką, że jeśli odda się w opiekę Bogu, na pewno odniesie sukces.
"Gdyby nie On, nie przydarzyłyby mi się te wszystkie wspaniałe rzeczy... Dał mi talent, wiem, że ma na mnie plan" - powiedziała aktorka "Życiu na gorąco".
Mama radziła też Oldze i jej dwóm starszym siostrom, Agnieszce i Magdzie, żeby zawsze podążały za głosem serca. Jej serce podpowiedziało przed laty, że powinna poświęcić się opiece nad córkami. Zrezygnowała z własnych ambicji zawodowych, by być przy nich i pilnować, aby nigdy niczego im nie brakowało. Jej mąż zarabiał na utrzymanie rodziny jako hydraulik, a ona dbała, żeby w domu wszystko chodziło jak w szwajcarskim zegarku.
Olga Kalicka przyznaje, że zdarzało się jej buntować, przekraczać stawiane przez rodzicielkę granice.
"Byłam rebeliantką" - stwierdziła w rozmowie z "Galą", dodaje, że mama miała z niej naprawdę sto pociech.
"Stawiałam się, wywracałam oczami, miałam swoje zdanie. Potrafiłam dać rodzicom w kość" - wspominała.
Gwiazda nieodżałowanej "rodzinki.pl" doskonale pamięta moment, gdy u jej taty zdiagnozowano chorobę nowotworową. Lekarze dawali mu niewielkie szanse na wyzdrowienie.
"Tata potrzebował dawcy szpiku. Na szczęście nadał się szpik jednego z jego braci. Z szóstki rodzeństwa tylko ten jeden był zgodny" - opowiadała aktorka "Życiu na gorąco".
Ojciec Olgi jest już 14 lat po przeszczepie. Razem z córkami co roku uczestniczy w charytatywnym "Biegu po Nowe Życie", którego celem jest zwiększenie świadomości na temat transplantologii.
"Inspiruje mnie, bo potrafi cieszyć się z każdego dnia" - napisała Olga w mediach społecznościowych.
Tata, odkąd pamięta, imponował jej pracowitością, odwagą i zdecydowaniem. Choć fizycznie podobna jest do mamy, charakter odziedziczyła właśnie po nim.
"Oboje nie jesteśmy wylewni, potrafimy trzymać emocje na wodzy" - wyznała.
Olga Kalicka żartuje, że tata wciąż traktuje ją jak dziecko.
"Wiem, że bardzo mnie kocha i chce mojego szczęścia" - powiedziała na łamach "Prestige Bag".
Olga Kalicka, dopiero gdy sama została matką, zrozumiała, jak wielką pracę wykonała jej mama, by wychować ją i jej siostry.
"Jest prawie święta" - napisała pod ich wspólnym zdjęciem i dodała, że zawsze może liczyć na mamę, gdy potrzebuje pomocy w opiece nad 5-letnim Aleksem.
"Co ja bym bez niej zrobiła? Najlepsza mama i najlepsza babcia na świecie!" - ogłosiła w mediach społecznościowych.
Aktorka pytana, za co jest rodzicom najbardziej wdzięczna, bez wahania mówi, że - oprócz bezmiaru miłości - zawsze dawali jej i wciąż dają siłę do walki o realizację marzeń.
"Mam w nich wielkie wsparcie. Potrafią dmuchnąć w moje skrzydła, pozwalają mi latać" - twierdzi.