Olga Bołądź ledwo wyszła za mąż, a tu takie wieści. "Czuję, że tak trzeba. I tyle"

Olga Bołądź od kilku miesięcy jest żoną biznesmena Jakuba Chruścikowskiego - właściciela kilku warszawskich lokali. Aktorka, choć nie może narzekać na brak zawodowych wyzwań, od niedawna pracuje we własnej kawiarni, której prowadzenie jest jej zupełnie nowym pomysłem na życie.

O tym, jak trudno utrzymać się w branży kawiarniano-gastonomicznej, doskonale wie kilka koleżanek i kilku kolegów Olgi Bołądź po fachu. Katarzyna Figura i Borys Szyc przez pewien czas prowadzili restaurację w Giżycku, Adam Zdrójkowski firmował swym nazwiskiem jeden ze stołecznych barów, Leszek Lichota miał własny klub, Magdalena Schejbal była właścicielką restauracji przy zakopiańskich Krupówkach... Wszyscy splajtowali.

Reklama

Na palcach jednej ręki policzyć można artystów, którzy zainwestowali w biznes restauracyjny i odnieśli sukces. Olga Bołądź wierzy, że znajdzie się w tej właśnie grupie. Jej kawiarnia właśnie otworzyła swe podwoje przed gośćmi.

"Muszelka wystartowała" - ogłosiła gwiazda serialu "Matka" w ostatni weekend czerwca, zapraszając fanów "na kawę i drożdżówki".

Olga Bołądź: Od niedawna jest partnerką biznesową własnego męża

Olga Bołądź para się aktorstwem już od 18 lat. W tym czasie zagrała mnóstwo naprawdę świetnych ról i zdobyła sławę, o jakiej nawet nie śmiała marzyć, studiując w warszawskiej Akademii Teatralnej. Jest bez wątpienia jedną z najbardziej lubianych polskich gwiazd swojego pokolenia. Okazuje się jednak, że to nie wystarcza jej do szczęścia.

Fakt, że ukochany Olgi - młodszy od niej o ponad pół dekady Jakub Chruścikowski - jest od lat kojarzony z kilkoma prestiżowymi punktami na restauracyjno-kawiarniano-klubowej mapie Warszawy, z pewnością ośmielił aktorkę do wkroczenia na zupełnie nową drogę życia. Odtwórczyni roli Celiny Dłużewskiej w kultowym "Czasie honoru" niedawno została przedsiębiorczynią. Mąż "zafundował" jej własną kawiarenkę w bardzo popularnym wśród celebrytów miejscu w stolicy - w samym centrum Saskiej Kępy.

Tak naprawdę firma Olgi Bołądź to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, której prezesem jest... Jakub Chruścikowski. Aktorka - jak wynika z akt rejestrowych "Muszelki" - to jedynie "członek zarządu" uprawniony do składania oświadczeń i podpisywania dokumentów. Jednym zdaniem: mąż właśnie został szefem gwiazdy.

Olga Bołądź: Nie boi się ryzyka

W przeciwieństwie do swoich koleżanek i kolegów, którzy na gastronomii polegli, Olga Bołądź tak naprawdę niewiele ma do stracenia, gdyby - odpukać - powinęła się jej noga. Ma co prawda aż 50 procent udziałów w "Muszelce" (drugie 50 procent należy do jej męża), ale udziały te wycenione są na jedynie dwa i pół tysiąca złotych. Kapitał zakładowy spółki, której jest współwłaścicielką, to bowiem tylko pięć tysięcy złotych, co w biznesie znaczy tyle co... nic.

Olga doskonale zdaje sobie sprawę, że prowadzenie kawiarni to nie lada wyzwanie, ale nie bała się zaryzykować.

"Lubię to, czego się boję" - wyznała w rozmowie ze "Zwierciadłem".

Mało kto wie, że Olga Bołądź od dawna podejmuje się "misji", które wymagają ogromnej odwagi: pomaga imigrantom, prowadziła tymczasowy dom dla zwierząt, walczy o prawa kobiet.

"Czuję, że tak trzeba. I tyle" - stwierdziła na łamach "Twojego Stylu".

Aktorka jest przekonana, że jej nowy biznes okaże się strzałem w dziesiątkę, a prowadzona przez nią kawiarnia szybko stanie się modnym miejscem i będzie przyciągała tłumy. 

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Olga Bołądź
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy