Niezwykłe, czym zajmuje się jego żona. Uratowała setki Polaków
Artur Dziurman od kilku lat idzie przez życie u boku prof. Justyny Drukały. Naukowczyni, która na co dzień zajmuje się biologią komórek macierzystych, nie jest jednak pierwszym wyborem serca aktora. Była nim ceniona scenografka i projektantka mody Anna Wiśniowska. To właśnie ona jest matką jedynej córki Artura.
O pierwszej żonie - Annie Wiśniowskiej - Artur Dziurman nigdy nie mówi w wywiadach. Chętnie za to chwali się dorosłą już córką. Ostatnio wyznał, że chciałby zostać dziadkiem.
"Chciałbym mieć wnuka. Grałbym z nim w piłkę albo woził go na rowerze, albo bym uczył go jeździć na nartach, tak jak kiedyś robiłem to z moją córką" - powiedział w poświęconych mu "Kulisach sławy".
Kilka lat temu, niedługo po rozwodzie z Anną, Artur Dziurman jechał do teatru swoim autem. W pewnym momencie musiał zatrzymać się przed pasami. Czekając na zmianę świateł, zerknął na stojący obok samochód. Zobaczył przyglądającą się mu z wielką uwagą kobietę i... zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.
"Ona otworzyła szybę i stało się" - wspominał ostatnio, opowiadając o początkach swego związku z prof. Justyną Drukałą.
"Odezwał się, no i już" - potwierdziła biolożka podczas wizyty w studiu programu "halo tu polsat".
Jak to się stało, że niemal prosto ze skrzyżowania trafili do Urzędu Stanu Cywilnego, pozostaje ich tajemnicą. Faktem jest, że dziś są małżeństwem i nie wyobrażają sobie życia bez siebie.
Artur i Justyna pochodzą z różnych "bajek", ale świetnie się rozumieją. Mają wspólne pasje, podobne spojrzenie na świat, lubią te same piosenki i te same filmy.
"Nie rozmawiamy w domu o pracy, bo zasadniczo niewiele mamy sobie do zakomunikowania w celu zweryfikowania pewnych rzeczy" - twierdzi żona aktora.
Prof. dr hab. Justyna Drukała-Dziurman jest jednym z najbardziej cenionych polskich biologów zajmujących się komórkami macierzystymi w ludzkiej skórze, czyli - najprościej mówiąc - hodowlą ludzkiej skóry.
"Marzyłam, by zostać lekarzem. W liceum przestraszyłam się jednak trochę medycyny, wybrałam obszar niedaleki i bezpieczny, w którym można rozwijać swoje marzenia - biologię molekularną" - opowiadała w rozmowie z portalem "zlotyotis.pl".
Podczas studiów na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi na Uniwersytecie Jagiellońskim Justyna zainteresowała się biologią komórki. Zdecydowała się specjalizować w tym właśnie temacie.
W 2008 roku, a więc zaledwie kilka lat po ukończeniu studiów, dr Drukała dokonała pierwszego w Polsce całkowitego przeszczepu ludzkiej twarzy. Dekadę później w wyhodowanej przez nią skórze chodziło ponad 70 osób, a dziś są to już setki kobiet i mężczyzn.
Żona Artura Dziurmana doskonale pamięta swojego pierwszego pacjenta - kilkunastomiesięcznego Mateuszka.
"Chłopiec został poparzony wrzątkiem. Był rok 1996... Oparzenia Mateusza były tak rozległe, że zabrakło skóry autologicznej do przeszczepu. Dostałam mały wycinek skóry Mateusza do wyhodowania komórek. Przez dwa tygodnie udało mi się namnożyć cztery miliony komórek - zmieściły się w małej fiolce. Po zmieszaniu ich z klejem tkankowym pokryto nimi brzuszek chłopca. Pięć dni później lekarze zobaczyli to, na co czekali: nową skórę" - wspominała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Artur Dziurman przyznaje, że kompletnie nie rozumie, na czym polega praca jego ukochanej, ale nie przeszkadza mu to być bardzo dumnym z osiągnięć Justyny.
"Gdy pytają mnie, czym się zajmuje żona, to odpowiadam, że leczy komórkami macierzystymi. No dobrze, to jest takie ogólne stwierdzenie, a co dalej? Dalej, no to musicie sobie zgłębić literaturę, ewentualnie zapytać ją o pewne rzeczy" - tłumaczył podczas wizyty w "halo tu polsat".
Prof. Drukała bardzo lubi, gdy mąż zabiera ją do swojej "bajki". Uwielbia chodzić z Arturem do teatru, chętnie ogląda w jego towarzystwie filmy.
"Mamy ten wspólny mianownik, który nas do tego wspólnego życia pcha" - stwierdził aktor w cytowanym już wywiadzie.
Zobacz też:
Eurowizja: Wiemy, kiedy zaśpiewa w finale Justyna Steczkowska. Sprawdź!