Nieszczęścia jej nie ominęły. Na szczęście ma bliską przyjaciółkę
Joanna Kurowska jest znaną aktorką, której kreacje można obserwować na małym i wielkim ekranie. Od wielu lat zachwyca nas kolejnymi ciekawymi rolami, jednak jej życie prywatne nie należało do najłatwiejszych. Dziś lubiana aktorka obchodzi 60. urodziny.
Joanna Kurowska urodziła się 25 listopada 1964 roku w Gdyni. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące w Wejherowie, a następnie Państwową Wyższą Szkołę Filmową, Telewizyjną i Teatralną w Łodzi (Wydział Aktorski). W latach 1988-1994 była aktorką Teatru Narodowego w Warszawie. Odnosiła sukcesy w teatrach takich jak "Ateneum", "Na Woli", "Rampa", "Studio".
Pierwsze role Kurowska dostawała już w latach 80. Jest aktorką doskonale znaną wśród fanów takich filmów, jak "Dzień świra", "Dług" czy seriali "Graczykowie", czy "Świat według Kiepskich". W ostatnim czasie wystąpiła także w serialu komediowym Polsatu - "Teściowie".
W ciągu swojej wieloletniej kariery aktorka dała się poznać jako osoba szczera do bólu. Niestety tragedie w życiu prywatnym jej nie omijały, a w ciągu zaledwie kilku lat straciła wiele bliskich osób, w tym męża.
Niewiele osób wie, że Kurowska tak naprawdę ma na imię Katarzyna, a Joanna jest pseudonimem, który przyjęła w czasie studiów.
"Na rok przyjęto niewielką liczbę osób, w grupie było nas ośmioro. Oprócz mnie była jeszcze Katarzyna Węglicka i profesor zasugerował, że w jednej grupie nie może być dwóch dziewczyn o tym samym imieniu. Od razu się zgłosiłam, że mogę być Joanną. Bardzo mi się to spodobało" - wspominała Kurowska. W dokumentach wciąż jednak widnieje imię wybrane jej przez tatę.
Jakiś czas temu aktorka wróciła pamięcią do jednego z najtrudniejszych momentów w swoim życiu. W 1997 poślubiła dziennikarza sportowego Grzegorza Świątkiewicza, z którym doczekała się córki Zofii, która przyszła na świat w 2001 roku.
Dekadę temu doszło do ogromnej tragedii - Grzegorz Świątkiewicz w wieku 55 lat odebrał sobie życie. Długo zmagał się z depresją.
"To, że mogłam wstać z łóżka po śmierci męża, to nie był skutek terapii, tylko fakt, że mam dwunastoletnie dziecko, które zostało samo i trzeba je wychować. (...) Każdy terapeuta powie, żeby dać czasowi czas i żeby dać sobie luksus bycia smutnym, bycia kompatybilnym z naszymi uczuciami" - mówiła w wywiadzie z Wirtualną Polską. Jednak szybko musiała zmierzyć się z rzeczywistością.
"Po tym zdarzeniu miałam premierę teatralną — i koledzy nie byli niczemu winni. Robiliśmy tę sztukę pół roku i teraz trzeba było dać występ. Trzeba zagrać, na tym polega aktorstwo, tak?" - dodała Kurowska.
Nie była to jedyna tragedia, która ją dotknęła w tamtym czasie. W 2019 r. Kurowska pochowała ojca, a w 2020 r. niespodziewanie odeszła także ukochana siostra aktorki. Jednak po tylu trudnych przeżyciach, wciąż potrafi się uśmiechać i cieszyć się życiem.
"Jest to straszna gehenna. Ja to wszystko przeszłam. Jestem dowodem na to, że po bardzo ciężkich przejściach można znów się uśmiechać — mówiła.
Wiele zawdzięcza swojej wieloletniej przyjaciółce — Agacie Młynarskiej.
Agata Młynarska i Joanna Kurowska znają się od ponad 20 lat. Po raz pierwszy spotkały się na planie jednego z programów telewizyjnych. Nawiązała się między nimi nić porozumienia i szybko zaczęły nadawać na wspólnych falach. Kurowska była świadkową na ślubie Młynarskiej, a Młynarska jest matką chrzestną Zosi - córki Joanny Kurowskiej. Gdy przeżywały trudne chwile, rozstania i żałobę, wspierały się nawzajem, trwając przy swoim boku.
"Gdyby nie Agata, nie dałabym sobie rady. Przejęła wszystko, co mogła przejąć w tym czasie. Bardzo mi pomogła i gdyby nie to, nie wiem, w jakim punkcie mojego życia bym dzisiaj była" - wyznała później Joanna.
W ostatnich miesiącach aktorka dała się poznać od nieco innej strony. Stanowczo wypowiedziała się o młodym pokoleniu aktorów.
W trakcie swojej wieloletniej kariery kobieta miała do czynienia z wieloma młodymi aktorami. W rozmowie z Plejadą opowiedziała o ich zachowaniu i zachciankach, które uważa za irytujące oraz niestosowne.
"Pochodzę z innego pokolenia. Niedawno miałam występ: zapowiadałam, śpiewałam, grałam. Organizatorka mi powiedziała: 'Lubię plejadę aktorów ze starszego pokolenia, bo wy nie macie żadnych gwiazdorskich roszczeń'".
Joanna Kurowska stwierdziła też, że nadętość i przesadne mniemanie o sobie nie powinno wykraczać przed umiejętności. Najpierw trzeba sobą coś reprezentować.
"Bardzo mnie to denerwuje ze względu na to, że ten zawód jest pięknym zawodem, a jeżeli celebryckość przeważa nad zawodem, jeżeli ta cała otoczka gwiazdorzenia przeważa nad warsztatem, to jest niedobrze. Na początku powinien być warsztat, poważne podejście, dobre zagranie podstawy, rzemiosło, a potem można powiedzmy sobie pogwiazdorzyć" - mówiła Plejadzie.