Nie mógł wybaczyć, że piękna Polka wybrała karierę zamiast niego

Sylwia Wysocka była w czasach studenckich uważana za jedną z najpiękniejszych dziewczyn w łódzkiej filmówce. Wszyscy koledzy z uczelni smalili do niej cholewki i robili wszystko, by przyciągnąć jej uwagę. Wśród adoratorów zjawiskowej 20-latki byli m.in. Bogusław Linda i Mariusz Treliński, który już wtedy zapowiadał się na znakomitego reżysera. Bogusławowi Sylwia dała kosza, przed Mariuszem otworzyła swoje serce.

Sylwia Wysocka i Mariusz Treliński byli wręcz nierozłączni. Uchodzili za wspaniałą, zgodną, zakochaną w sobie po uszy parę artystów.

Kiedy aktorka miała przygotować na zajęcia jakąś scenkę, ukochany reżyserował ją, co nie zawsze podobało się profesorom z wydziału aktorskiego filmówki, bo Treliński już wtedy słynął z oryginalnych pomysłów i wizjonerskiego spojrzenia na teatr.

Sylwia Wysocka: Wierzyła, że stanie u jego boku na ślubnym kobiercu

Wszyscy znajomi Sylwii i Mariusza wiedzieli, że planują wspólną przyszłość i spodziewali się, że gdy tylko aktorka i reżyser zaczną pracować w swoich zawodach, staną na ślubnym kobiercu.

Reklama

Oboje przeżywali pierwszą miłość - on był jej pierwszym chłopakiem, ona jego pierwszą muzą. Myśleli, że będą mieć u swych stóp cały świat, wierzyli, że są razem na dobre i na złe, że nikt i nic nie jest w stanie zniszczyć uczucia, które ich połączyło.

Żeby zarobić na wspólne życie, podczas wakacji wyjeżdżali na "saksy" do Szwecji. Bardzo chcieli kupić sobie mieszkanie i w końcu im się to udało. Po studiach zamieszkali razem w maleńkiej - ale własnej - kawalerce i żyli jak mąż i żona.

Mariusz Treliński cały swój czas poświęcał pracy nad kolejnymi spektaklami i filmami. Jako reżyser odnosił sukces za sukcesem. Niestety, jako mężczyzna nie radził sobie z wyzwaniami, które stawiała przed nim codzienność. Wszystkie obowiązki związane z prowadzeniem domu zrzucił na barki Sylwii, która przecież też miała marzenia zawodowe i chciała je realizować.

Sylwia Wysocka: ukochany nie wybaczył jej, że przyjęła rolę w telenoweli

Sylwia Wysocka bardzo przeżyła fakt, że krytycy nie zostawili suchej nitki na debiutanckim filmie Mariusza "Zad wielkiego wieloryba", w którym zagrała główną rolę kobiecą. Porażka ich pierwszego wspólnego przedsięwzięcia artystycznego okazała się początkiem końca ich związku.

Treliński - zawiedziony tym, że nie udało mu się zrobić z ukochanej gwiazdy - uznał, że jej miejsce jest... w kuchni. Tyle że ona nie chciała być jedynie gosposią wiecznie zapracowanego reżysera. Gdy przyjęła rolę w serialu "W labiryncie", Mariusz nie mógł jej wybaczyć, że wybrała karierę zamiast niego. Zdecydowali wtedy, że każde pójdzie własną drogą.

Ich związek przetrwał zaledwie pięć lat.

Wkrótce po rozstaniu z reżyserem Sylwia Wysocka spotkała mężczyznę, któremu urodziła syna Piotra i przez którego - jak się okazało dopiero kilka lat temu - sporo wycierpiała. Odkąd zostawiła go po tym, jak brutalnie ją potraktował, nie otworzyła już swojego serca przed żadnym mężczyzną.

Mariusz Treliński zrobił światową karierę. Był pierwszym Polakiem, który dostąpił zaszczytu otwarcia sezonu w nowojorskiej Metropolitan Opera. Ożenił się z aktorką Moniką Donner (mają syna), ale ich małżeństwo nie przetrwało próby czasu. Przez kilka lat spotykał się z modelką Olą Chaberek, głośno było również o jego związku z Edytą Herbuś. Dziś idzie przez życie u boku swej nowej muzy, śpiewaczki operowej, Marii Stasiak.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Sylwia Wysocka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL