Nie jest tak, jak ludzie myślą. Polskiej aktorki zwyczajnie na to nie stać

O Helenie Englert jest ostatnio bardzo głośno. 25-letnia aktorka idzie jak burza, a każdą kolejną rolą udowadnia, że znane nazwisko nie jest jej jedynym atutem. Gwiazda nowej "rodzinki.pl" w niemal każdym wywiadzie przekonuje, że jest niezależna od swych sławnych rodziców i od dawna już pracuje i żyje na własny rachunek.

Helena Englert nigdy nie kryła, że najważniejsza jest dla niej niezależność. Przy każdej okazji deklarowała, że zrobi wszystko, by odciąć się od rodziców i nikomu nie dać powodu do nazwania jej "nepodzieckiem".

To, że nie chce korzystać z rodzinnych koneksji, by spełniać swoje marzenia, udowodniła już kilka lat temu, gdy - zamiast zdawać do stołecznej Akademii Teatralnej, której ikoną jest jej ojciec - poleciała studiować aktorstwo za ocean.

Reklama

Helena Englert: Mam czynsz i rachunki do opłacenia

Kilka lat temu media sugerowały, że 18-letnia wówczas Helena dostała od rodziców niezwykły prezent w postaci kawalerki w jednej z kamienic w centrum Warszawy.

"Beata i Janek są bardzo dumni z córki. To mieszkanie ma być nagrodą za to, że traktuje aktorstwo poważnie" - napisał "Fakt".

Okazało się, że to wyssana z palca plotka.

"Nikt nikomu nic nie kupił. Fakt nie zawsze mówi prawdę" - stwierdziła młoda aktorka, ucinając tym samym temat.

Prawdą jest, że Helena Englert od dawna żyje na własny rachunek i jest z tego dumna.

"Wbrew powszechnemu przekonaniu nie korzystam z finansowego wsparcia rodziców, utrzymuję się z własnej pracy. Mam czynsz i rachunki do opłacenia" - powiedziała ostatnio w rozmowie z "Twoim Stylem", dodając, że nie może sobie pozwolić na przebieranie w propozycjach, bo po prostu nie stać jej na to.

"Pracuję niezależnie od tego, czy rola mnie inspiruje, czy nie" - stwierdziła.

Ojciec musiał ją prosić, żeby zagrała w jego spektaklu

Wiosną tego roku - w związku z debiutem Heleny Englert na scenie Teatru Narodowego w spektaklu Jana Englerta - stołeczne "salony" zatrzęsły się w posadach od insynuacji, że "tatuś załatwił Heli wspaniały start". Nie wszyscy wiedzą, że 25-latka wcale nie chciała zagrać Ofelii w "Hamlecie", którego jej ojciec wystawił na pożegnanie z teatrem, którym przez wiele lat kierował.

"Długo musiałem ją prosić..." - wyznał były dyrektor Narodowego na łamach "Vivy!".

"Nawet jeśli zatrudnienie córki, która już udowodniła, że wiele potrafi, to nepotyzm, powinno się zrozumieć przy odrobinie empatii, że jeśli ktoś żegna się, odchodzi, to chce mieć przy sobie najbliższych" - dodał.

Okazało się, że Helena wypadła w roli Ofelii lepiej niż dobrze. Recenzenci niemal jednogłośnie uznali, że obsadzenie jej w "Hamlecie" było strzałem w dziesiątkę.

Czas na własne mieszkanie?

Kilka dni temu "Życie na gorąco" ogłosiło, że Helena Englert zamieniła ostatnio wynajmowane mieszkanie na nowy apartament, który... kupili jej Beata Ścibakówna i Jan Englert.

"Hela to docenia. Aktorka ceni sobie niezależność, także finansową. Ale na mieszkanie od rodziców się nie obraziła" - czytamy w artykule "Spełnione marzenie o własnym kącie", który ukazał się 30 października.

Młoda aktorka nie skomentowała do tej pory rewelacji na temat domniemanego "prezentu" od rodziców.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Helena Englert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL