Natasza Urbańska była jego oczkiem w głowie. Wspierał ją ponad wszystko

Natasza Urbańska - nowa jurorka i trenerka "The Voice Kids" i niezapomniana Silene Arbekajte-Nawrocka z polsatowskiej "Fali zbrodni" - od półtorej dekady idzie przez życie u boku Janusza Józefowicza. Była jeszcze w podstawówce, gdy zobaczyła go po raz pierwszy postanowiła, że kiedyś będą razem. Niewiele osób wie, że na udział w castingu do musicalu "Metro", podczas którego straciła głowę dla żonatego reżysera, namówił ją ojciec, nieżyjący już Bolesław Urbański. "Był najcudowniejszym tatą świata" - mówi wszechstronnie uzdolniona artystka.

Natasza Urbańska (zobacz!) dobrze pamięta, jak zareagowali rodzice, gdy przedstawiła im swojego przyszłego męża.

"Mama patrzyła na niego podejrzliwie, tata od razu bardzo go polubił, błyskawicznie nawiązali porozumienie" – opowiada gwiazda kultowej "Fali zbrodni".

Reklama

Mama aktorki i piosenkarki przekonała się do Janusza Józefowicza, gdy zadzwonił pewnego dnia, by zapytać, jak Nataszy poszła matura. Po rozmowie z nim powiedziała córce: "On cię naprawdę kocha. Jesteś dla niego ważna".

Te słowa sprawiły, że Urbańska przyjęła oświadczyny starszego od niej o 18 lat reżysera. "Poczułam, że nasz związek ma szansę" – mówi.

Natasza Urbańska: O zmarłym ojcu mówi, że żył dla niej

Zdanie rodziców zawsze było dla Nataszy niezwykle ważne. Już jako mała dziewczynka miała głowę pełną marzeń, a oni robili wszystko, by mogła po nie sięgać. Dopingowali ją do działania.

Natasza i jej starsza siostra Magdalena wychowywały się w domu pełnym miłości, czułości i wsparcia. Gdy któraś z nich nie była pewna, czy to, co robi, ma sens, mama i ojciec przekonywali je, że trzeba walczyć o siebie, stawiać czoła przeciwnościom i ciężko pracować, jeśli chce się odnieść sukces.

"Nigdy nie było: 'Daj sobie spokój, to nie dla ciebie'. Oboje wierzyli, że mogę wszystko!" - opowiada nowa trenerka "The Voice Kids".

Natasza była oczkiem w głowie taty. Podpułkownik Bolesław Urbański gotów był poświęcić wszystko, byle była szczęśliwa.

"Był moją drugą połówką. Zawsze miał dla mnie czas, ufał mi, dawał mi całego siebie. On żył dla mnie" – napisała niedawno o zmarłym w 2012 roku tacie.

To właśnie on namówił ją, by – 4 lata po pierwszej nieudanej próbie – ponownie zawalczyła o angaż w Teatrze Buffo.

Natasza Urbańska: W teatrze znalazła spełnienie i... męża

Miała 13 lat, gdy po raz pierwszy stanęła przed Januszem Józefowiczem, żeby zaprezentować mu, co potrafi. Wtedy była jednak za młoda, żeby dołączyć do kierowanego przez niego zespołu. Niemal pół dekady później ojciec przekonał ją, by znów spróbowała swoich sił na castingu.

"Powiedział mi: 'Idź, ciekawe, co ci teraz powiedzą'. Poszłam w jego koszulce. Przyniosła mi szczęście, bo zostałam przyjęta" – wspomina.

Natasza świetnie godziła naukę z występami w musicalu "Metro". Bardzo chciała, żeby rodzice byli z niej dumni.

"Wiedzieli, że jestem szczęśliwa w teatrze, że się rozwijam. Dali mi naprawdę dużo wolności, a ja nigdy nie zawiodłam ich zaufania" – zapewnia.

Natasza Urbańska: Mama jest dziś najbliższą przyjaciółką aktorki

"Był najlepszym człowiekiem na świecie" - mówi Natasza o tacie.

Bolesław Urbański odszedł 18 stycznia 2012 roku. Dla aktorki był to najgorszy dzień życia. Do dziś nie pogodziła się z tym, że ojca nie ma.

"Bardzo mi go brakuje. Świadomość, że jest ktoś, komu zależy na mnie i kto kocha mnie bezwarunkowo, dawała mi ogromną siłę. Jego miłość mnie ukształtowała, dodawała mi skrzydeł" – wyznała w wywiadzie.

"Zawsze uśmiechnięty, pomocny. Dusza towarzystwa. Po prostu piękny. Jedyny. Mój. Na zawsze w moim sercu" - napisała w Dniu Ojca w mediach społecznościowych.

Po śmierci taty, aktorka zbliżyła się do pogrążonej w żałobie mamy, a gdy ta zaczęła mieć problemy ze zdrowiem, przekonała ją, by zamieszkała z nią w XIX-wiecznym dworku w Jajkowicach, dokąd kilka lat wcześniej przeniosła się z mężem i córką.

"Mama musi dbać o siebie, pilnuję, żeby systematycznie się badała. Nie lubi tego, ale to dla jej dobra" – przekonywała.

Dziś są najlepszymi przyjaciółkami i zawsze stoją za sobą murem. Natasza cieszy się, że jej mama przyjaźni się z Januszem, choć ten lubi jej czasem wypomnieć, że gdy spotkali się po raz pierwszy, wyszeptała mu go ucha, że jeśli skrzywdzi jej córkę, to nie ręczy za siebie.

Natasza Urbańska: Nie ma dnia, by nie myślała o ukochanym tacie

Natasza Urbańska nie kryje, że rodzina to najważniejsze, co ma. Mówi, że rodzina to podstawa. Kiedy zakładała własną, pragnęła tylko jednego: żeby była tak cudowna jak ta, w której się wychowała. Odkąd została mamą, stara się naśladować swoją mamę. Kiedy Kalina, jej 15-letnia już córka, wraca domu ze szkoły, czeka na nią, pyta, jak minął dzień – tak, jak kiedyś robiła i wciąż robi jej mama.

"Gdy wiesz, że bliscy są z tobą, czujesz radość i wierzysz, że nic cię nie złamie" - wyznała.

Aktorka i piosenkarka codziennie myśli o ojcu. "Byliśmy tak mocno związani, że chyba mocniej się nie da. To jest nie do przecenienia, ile mi poświęcał czasu, z jaką atencją mnie traktował" - mówi.

Co roku w okolicach Wielkanocy Natasza z rozrzewnieniem wspomina krzątającego się w kuchni tatę. Żartuje, że był specjalistą od białej świątecznej kiełbasy, którą sam robił.

"Królował w kuchni i wszystkich z niej wyganiał. Jego żur był nie do podrobienia. Nigdzie lepszego nie jadłam" – opowiada.

(wypowiedzi Nataszy Urbańskiej pochodzą z wywiadów dla "Vivy!", "Olivii", "Gali", "Dzień Dobry TVN" i z programu "Uwaga. Kulisy sławy")

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy