Najzdolniejszy polski aktor? Na główną rolę musiał długo czekać

Eryk Kulm jr – Kot z „Klary” i Tosiek z „Kiedy ślub?” - to bez wątpienia jeden z najzdolniejszych polskich aktorów młodego pokolenia. W tym roku mijają dokładnie dwie dekady, odkąd – jako 14-letni chłopak - po raz pierwszy stanął przed kamerą na planie głośnego filmu Magdaleny Piekorz „Pręgi”. Na główną rolę musiał jednak poczekać aż do 2022 roku – zagrał ją w obsypanym nagrodami „Filipie” Michała Kwiecińskiego. „Na wszystko przychodzi odpowiedni czas. Być może teraz na to, żeby pojechać do Hollywood” - mówi.

Eryk Kulm jr nie kryje, że marzy mu się światowa kariera, ale nie będzie miał żalu do losu, jeśli jej nie zrobi.

"Nie chcę uciekać z Polski. Nie myślę o tym w tych kategoriach, że rzucam Polskę i polskie kino. Uwielbiam nasz kraj, chcę tutaj grać i finalnie mieszkać. Po prostu chcę eksplorować też inny rynek" - wyznał w wywiadzie dla "Pani".

Eryk Kulm jr: Odniósł sukces, ale wie, że nie to jest najważniejsze

33-letni aktor, którego obecnie możemy oglądać w "Klarze" i "Kiedy ślub?", deklaruje, że chce robić tylko takie rzeczy, które mają znaczenie i - to jego słowa - zostawiają coś w widzu.

Reklama

Eryk często ostatnio słyszy pytanie, czy sukces przypadkiem nie przewrócił mu w głowie. Zapewnia, że ciężko pracował na ów sukces, a "po drodze" zrozumiał, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze.

Niewiele osób wie, że aktor niedawno (4 lata temu) stracił obydwoje rodziców - odeszli w ciągu pół roku, co sprawiło, że zachorował na depresję.

Eryk Kulm jr: Chce do końca życia mieć młodą duszę

Eryk Kulm jr nie wstydzi się przyznać, że nie radził sobie ze sobą i bez wsparcia przyjaciół nie uporałby się z dręczącymi go demonami.

"Przeszedłem piekło, sięgnąłem najgłębszych pokładów ciemności i absolutu depresyjnego, ale wyszedłem z tego" - wyznał w rozmowie z "Panią", dodając, że pokonał chorobę dzięki pracy nad sobą.

"Bez żadnej farmakologii" - dodał.

Aktor wierzy w bardzo radykalne metody wychodzenia z depresji.

"Zamknąłem się w ciemności na sześć dni (...). Bez telefonu, odcięty od jakichkolwiek bodźców, skupiasz się, drążysz temat, przestajesz się bać. Spadasz na samo dno, potem przychodzi wyciszenie, zyskujesz świadomość siebie" - tłumaczył dziennikarce "Pani".

Eryk marzy, by zawsze - nawet gdy będzie już emerytem - mieć młodą duszę i być ciekawym życia i wrażeń człowiekiem.

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama