Mówi, że sama by sobie nie poradziła. Rodzicom zawdzięcza wszystko

Agata Buzek, którą fani „Wiedźmina” doskonale pamiętają z roli Pavetty (wcieliła się w nią w polskiej ekranizacji przygód Geralta z Rivii), ma za sobą ciężką walkę. Aktorka twierdzi, że sama by sobie nie poradziła. Jest bardzo wdzięczna rodzicom, którzy poświęcili wszystko, by zapewnić jej najlepszą opieką.

Agata Buzek: Ojciec zaraził ją miłością do teatru

Agata przyszła na świat rok po 40. urodzinach Ludgardy Buzek - jej mamy. Dla przygotowującej się wtedy do habilitacji naukowczyni, która zdążyła już wypuścić w świat swego syna z pierwszego małżeństwa, Agata była najwspanialszym prezentem od losu, tym piękniejszym, że wcale się go nie spodziewała. Bez wahania odłożyła swoje zawodowe ambicje i cały czas poświęciła córce. Dziewczynka była tak bardzo wrażliwa, że ojciec, czytając jej na dobranoc bajki, zmieniał zakończenia niektórych z nich.

Jerzy Buzek każdego dnia powtarzał Agacie, że jeśli tylko zechce, każde jej marzenie się spełni. Gdy, będąc już licealistką, powiedziała mu, że zdecydowała, iż chce związać swoją przyszłość ze sceną, opłacił jej lekcje aktorstwa w studiu Doroty Pomykały, a potem kilka razy w tygodniu zawoził ją swoim trabantem na zajęcia.

Reklama

"Ona od dziecka na wszelkich spotkaniach rodzinnych recytowała wiersze, a gdy była w szkole podstawowej, startowała z powodzeniem w szkolnych konkursach piosenki, uczyła się tańca w Gliwickiej Szkole Baletu" - napisał o niej w sieci, gdy został... premierem polskiego rządu.

"Zaczynaliśmy z tatą, można powiedzieć, równolegle, bo on został premierem, kiedy ja byłam na trzecim roku Akademii Teatralnej w Warszawie" - powiedziała Agata "Vivie!", dodając, że to ojciec zaraził ją miłością do teatru.

"Tata za młodu marzył, aby zostać aktorem" - zdradziła.

Agata Buzek: Rodzice zawsze ją wspierali

Rodzica Agaty niemal osiwieli z rozpaczy, gdy lekarze bezradnie rozkładali ręce i uprzedzali, że powinni być przygotowani na najgorsze.

Zorganizowali publiczną zbiórkę pieniędzy na leczenie Agaty w klinice w Kolonii. Wyjechali do Niemiec.

"Koło szpitala był sklep z zabawkami. Rodzice mnie tam zabierali, żebym sobie pooglądała piękne rzeczy, zupełnie dla nas niedostępne" - wspominała aktorka w rozmowie z "Galą".

Szczególnie podobała się jej wielka czarna puma leżąca na boku jak kot.

"A moje ukochane koty, Micia i Tyfcio, zostały w domu... Marzyłam o tej pumie. Nie wiem, jak tata zdobył pieniądze, ale pewnego dnia przyniósł mi ją do szpitala. Powiedział, że będzie mnie pilnowała. Jest ze mną do dziś" - wyznała.

Agata jest przekonana, że wyzdrowiała tylko dzięki rodzicom.

"Nigdy nie dali mi odczuć swojego własnego strachu, tej groźby, która nade mną wisiała. Czerpałam z ich nadziei, żeby przejść przez to wszystko" - stwierdziła w wywiadzie dla "Vivy!".

Agata Buzek: Zdaje sobie sprawę z tego, że trzeciej szansy może od losu nie dostać

Była tuż po ślubie z Adamem Mazanem, planowała macierzyństwo...  Znów wygrała, ale słono zapłaciła za to zwycięstwo. Do dziś martwi się o swoje zdrowie, bo wie, że trzeciej szansy może od losu nie dostać.

Agata Buzek tylko co do jednego nie ma najmniejszych wątpliwości - że rodzice kochają ją bezwarunkowo.

"Nigdy nie doświadczyłam od nich nakazów, zakazów. Pewnie dlatego jest mi łatwiej ufać i marzyć, niż tkwić w ciemnościach, które przecież dobrze znam. Nadzieja, wiara, miłość. Oto co dostałam od mamy i taty" - podkreśla w wywiadach.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Agata Buzek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy