Mirosław Baka: Skreśliłem Kościół katolicki i znajduję Boga w lesie
Mirosław Baka, czyli Waldemar Krynicki z 3. serii "Belfra", niezapomniany komisarz Igor Szajbiński z "Fali zbrodni", Boryna z nowej ekranizacji "Chłopów" oraz Kacper z "Grzechów sąsiadów", wyznał niedawno, że od kilku lat nie chodzi do kościoła. "Skreśliłem Kościół katolicki i znajduję Boga w lesie, w domu, w ogrodzie. Wszędzie, ale na pewno nie w miejscach, w których wcześniej znajdowałem" - deklaruje aktor.
Mirosław Baka pochodzi z bardzo religijnej, głęboko wierzącej rodziny. Kościół miał kiedyś dla niego naprawdę ogromne znaczenie, ale to już historia. Aktor nie kryje, że odwrócił się od Kościoła katolickiego, gdy ten zaczął flirtować z polityką.
"Od kilku lat polityka włazi gdzie tylko może, weszła z dużym impetem do Kościoła - tyle że Kościół chętnie ją przyhołubił, to znaczy w takiej postaci, jaką proponuje polski katolicyzm" - stwierdził w wywiadzie dla portalu "NaTemat".
"To jest rzecz bez precedensu, rzecz okropna, żeby nie powiedzieć ohydna. Politycy rządzący traktują Kościół jak swój komitet wyborczy" - dodał.
Aktor, który za kilkanaście dni świętować będzie swe 60. urodziny, uważa, że Kościół katolicki w naszym kraju stał się firmą zarządzaną przez ludzi, którym zależy wyłącznie na zyskach.
Wyznał niedawno w wywiadzie, że przyszło mu do głowy, by dokonać apostazji, ale na razie zdecydował się po prostu nie chodzić do kościoła. Mówi, że jest "byłym katolikiem, ale wciąż chrześcijaninem".
"Staram się żyć w zgodzie z chrześcijańskimi wartościami, natomiast nie potrafię, nie chcę i nie wiem, czy kiedykolwiek wrócę do praktykowania katolicyzmu, do Kościoła, w którym się wychowałem" - powiedział Mateuszowi Przyborowskiemu z "NaTemat" podczas "WYWIADówki".
Mirosław Baka zdaje sobie sprawę z tego, że szczere wypowiedzi na temat katolicyzmu i Kościoła mogą przysporzyć mu wrogów, ale nie chce ukrywać, co czuje.
"Nie jest moim zamiarem prowokowanie typowego polskiego katolika, który idzie się modlić, wychodzi z kościoła i patrzy ze złością i nienawiścią na sąsiada, który ma inne poglądy" - zapewnia.
Aktor skupia się przede wszystkim na pracy i rodzinie. Jest bardzo dumny z tego, że jego dorośli już synowie traktują go jak przyjaciela. Cieszy się, że w ich relacji wciąż jest dużo czułości.
"Bo to wciąż są moje dzieci, moi synkowie" - mówi.
Łukasz (jest operatorem filmowym) i Jeremi (nie ma nic wspólnego z branżą filmową) już dawno wyfrunęli z rodzinnego gniazda, ale często do niego wracają, by - jak żartuje ich sławny ojciec - "naładować akumulatory".
"Zawsze chciałem być dla nich autorytetem, ale też kimś, kto doradzi, zrozumie, nie będzie się mądrzył, tylko wysłucha" - opowiadał "Dobremu Tygodniowi", dodając, że chyba mu się to udało, bo ma z synami naprawdę świetny kontakt.