Michał Sieczkowski: Dokonał coming outu krótko po ślubie. Jak żyje dziś?
"Plebania" prze laty była jednym z najchętniej z oglądanych seriali emitowanych przez TVP. Dla części z obsady udział w produkcji był początkiem kariery, inni odeszli w zapomnienie. Tak stało się m.in. z Michałem Sieczkowskim. Aktor dokonał coming outu - a wtedy jego kariera legła w gruzach.
Przypominamy artykuł, który pierwotnie został opublikowany w kwietniu 2023 roku.
Zanim Michał Sieczkowski wszedł na plan "Plebanii" miał już na swoim koncie udział w innych popularnych produkcjach. Pierwsze role zagrał jeszcze jako student wydziału aktorskiego warszawskiej Akademii Teatralnej. Studia ukończył w 2001 roku i od razu zaczął rozwijać skrzydła. Związał się m.in. z Teatrem Polonia. Był bliskim współpracownikiem Andrzeja Seweryna oraz Krystiana Lupy. W 2005 roku zadebiutował jako reżyser teatralny spektaklem "Sallinger".
Jego kariera nie ograniczała się jedynie do teatru. Zagrał w "Zemście" Andrzeja Wajdy, "Starej baśni" Jerzego Hoffmana, "Chopinie. Pragnieniu miłości" Jerzego Antczaka i Jadwigi Barańskiej. Można go było zobaczyć również w serialach m.in. w "Samym życiu", "Magdzie M.", "Dwóch stronach medalu". Jednak największą popularność przyniosła mu rola w "Plebanii". W serialu TVP wcielił się w Mateusza syn Barbary i Piotra, męża Iwony.
Po roli w hicie TVP wydawało się, że drzwi do wielkiej kariery stoją przed nim otworem. Stało się jednak inaczej. Wszystko za sprawą jednego wywiadu. "O tym, że jestem gejem, wiedziałem już jako dwunastolatek" - wyznał na łamach magazynu "Republika". Chociaż nie był pierwszym polskim aktorem, który dokonał coming outu. Jednak był pierwszym aktorem, który zrobił to... po ślubie i narodzinach syna.
Aktor dodał przy tym, że zanim zdecydował się na publiczne opowiedzenie o swojej orientacji, poinformował o wszystkim żonę i nastoletniego syna. "Uznałem, że mówienie jest lepsze niż niemówienie. Mój naturalny stosunek do homoseksualizmu jest też tarczą dla mojego dziecka, potwierdzeniem, że to nie jest nic złego" - wspominał w rozmowie z "Repliką".
Od byłej partnerki otrzymał wiele wsparcia, która nigdy nie utrudniała mu kontaktów z synem. "Zawdzięczam byłej żonie naprawdę wiele. Rozstanie było dla nas trudne i bolesne, ale udało się dogadać. Od początku było też jasne, że ona nie będzie przeszkadzała w kontakcie z dzieckiem, że będziemy działać ponad podziałami dla dobra Wojtka" - cytuje słowa Sieczkowskiego internetowa "Encyklopedia Teatru Polskiego".
W rozmowie gwiazdor "Plebanii" wyznał również, że już jako nastolatek o swojej orientacji powiedział rodzicom, którzy nie przyjęli tej wiadomości z entuzjazmem.
Niestety, jego szczerość kosztowała go karierę. Po zakończeniu "Plebanii" przestały przychodzić nowe propozycje, a Sieczkowski skupił się na reżyserii. Wkrótce potem zdecydował się na wyjazd do Czech. Tam pracował jako tłumacz czeskich sztuk na język polski. Nie przestawał również współpracować z polskimi artystami, w tym z Krystyną Jandą. To na jej zlecenie przełożył na nowo "Miłość blondynki" Miloša Formana i "Wspólnotę mieszkaniową" Jiřiego Havelki. Obie sztuki w jego przekładzie weszły na afisz Och-Teatru i cieszyły się ogromnym powodzeniem.
Prywatnie związał się z czeskim reżyserem Lukášem Trpišovským. Nie żałował nigdy swojej decyzji o coming oucie.