Miała dosyć bycia buntowniczką na ekranie. Dlatego wybrała drogę gwiazdy rocka
Kariera Juliette Lewis zaczęła się w młodym wieku, a jej talent aktorski przyniósł jej uznanie i liczne role w Hollywood. Choć jej życie prywatne oraz wybory artystyczne bywały dyskusyjne, do dziś pozostaje ikoną, zarówno jako aktorka, jak i twarz niezależnej sceny muzycznej.
Juliette Lewis urodziła się 21 czerwca 1973 roku w Los Angeles. Jej ojciec - Geoffrey Lewis był aktorem, natomiast matka - Glenis Beatley, jest projektantką i graficzką. Mała Juliette od najmłodszych lat była zafascynowana aktorstwem. Po raz pierwszy wystąpiła przed kamerami jako dwunastolatka w serialu "The Facts of Life". Dwa lata później, za sprawą swojej prośby skierowanej do sądu, została legalnie wyzwolona spod opieki rodziców oraz zwolniona z ograniczenia dla dziecięcych aktorów, które nie pozwalało jej m.in. na pracowanie więcej niż pięć godzin dziennie. W wieku 15 lat, z pomocą indywidualnego nauczyciela, zdała egzamin odpowiadający końcowemu w szkole średniej.
W tym samym czasie dał też znać o sobie jej burzliwy charakter. Młodej aktorce zdarzyło się m.in. zostać aresztowaną za kierowanie samochodem bez prawa jazdy i przebywanie w dyskotece dla dorosłych. Nastoletnie wybryki nie powstrzymały dynamicznego rozwoju kariery i wkrótce wytrwałość Lewis w dążeniu do celu została nagrodzona — zadebiutowała na dużym ekranie w filmie "Home Fires". Miała wówczas 14 lat.
Początkowo powierzano jej niewielkie role w komediach. Zagrała przyjaciółkę głównej bohaterki (Alyson Hannigan) w filmie "Moja macocha jest kosmitką" (1988). Wystąpiła też u boku Chevy'ego Chase'a i Beverly D'Angelo w produkcji "W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju" (1989). Przepustką do wielkiej kariery okazała się dla Lewis kreacja Danielle Bowden w remake'u "Przylądka strachu" (1991). Za swoją drugoplanową kreację została wyróżniona nominacją do Oscara, a na planie produkcji Martina Scorsese współpracowała z takimi gwiazdami kina, jak Jessica Lange, Nick Nolte i Robert De Niro. Dzięki tym sukcesom uwagę na młodą aktorkę zwrócił sam Woody Allen, który zaprosił ją do współpracy przy filmie "Mężowie i żony" (1992).
Niezwykle udany był dla Lewis 1993 rok. Zagrała wówczas w "Kalifornii" u boku Brada Pitta, z którym była wówczas związana w życiu prywatnym. Ten związek nie trwał długo i choć nie wiemy, dlaczego para się rozstała, to aktor z sentymentem wspominał dawną partnerkę.
"Wciąż kocham tę kobietę. Ona jest prawdziwym geniuszem, a czas spędzony razem z nią był świetny. Związek z nią był jednym z najlepszych, w jakim kiedykolwiek byłem. Problem jest taki, że dojrzewamy, wierząc, że miłość pokona wszystko, ale tak nie jest, nieprawdaż?" - Stwierdził aktor w jednym z wywiadów.
Jeszcze ważniejsza okazała się kreacja w — uznawanym dziś za kultowy — obrazie "Co gryzie Gilberta Grape'a?" Lasse Hallströma. Towarzyszyli jej inni młodzi zdolni: Leonardo DiCaprio i Johnny Depp.
Nadszedł czas na jej najsłynniejszą rolę — występ w "Urodzonych mordercach" z 1994 roku, który został doceniony na światowej arenie i za który otrzymała m.in. nagrodę aktorską na festiwalu filmowym w Wenecji. Oliver Stone poprosił aktorkę, by przed rozpoczęciem zdjęć intensywnie ćwiczyła i przybrała nieco mięśni. Lewis odmówiła. Według niej Mallory powinna wyglądać jak popychadło. Reżyser początkowo nie zgadzał się z nią, jednak po kilku dniach zdjęć przyznał jej rację.
Produkcja opowiadała historię dwójki osób, które poznały się przypadkiem, ale połączyła je miłość do rozlewu krwi. Ich śladami podąża grupa "fanów" oraz dziennikarz i socjopatyczny detektyw.
W 1995 roku zagrała piosenkarkę Faith Justin w "Dziwnych dniach" Kathryn Bigelow i okazało się, że jest obdarzona także talentem wokalnym.
Mimo że nie miała w planach kariery muzycznej, zaczęła profesjonalnie śpiewać, zachęcona przychylnymi opiniami po wspomnianym filmie. Debiutancki minialbum jej zespołu Juliette And The Licks "...Like A Bolt Of Lighting" z 2004 roku przygotował grunt pod działalność w światku muzyki niezależnej. Dziś Juliette Lewis ma na koncie cztery dobrze przyjęte płyty i pozycję charyzmatycznej liderki rockowej grupy.
Od tego czasu jej pozycja w Hollywood zaczęła coraz bardziej cierpieć — przestała otrzymywać propozycje pierwszoplanowych ról, a w jej ręce trafiały role drugoplanowe oraz oferty pracy przy filmach telewizyjnych. Wróciła do komedii, a z czasem zaczęła pojawiać się w serialach.
Jak sama mówiła w wywiadach, była już zmęczona łatką "buntowniczki" i marzyła o szansie pokazania się od innej strony.
Na krótki czas powróciła do świadomości widzów, gdy wystąpiła w głośnej produkcji Johna Wellsa "Sierpień w hrabstwie Osage" z 2013 roku.
Po upływie kilku lat kolejnym sukcesem okazał się dopiero występ w serialu "Yellowjackets", w którym pojawiła się także Christina Ricci. Serial opowiada historię kobiecej drużyny piłki nożnej, której zawodniczki w wyniku katastrofy samolotu trafiają na odludzie. Dwadzieścia pięć lat później wracają pamięcią do tego czasu, a na jaw wychodzi prawda o dramatycznych wydarzeniach z przeszłości. Pierwszy sezon był siedmiokrotnie nominowany do nagród Emmy, ale żadna ze statuetek nie trafiła do Lewis. Kilka tygodni temu na ekrany trafiły pierwsze odcinki trzeciego sezonu.
Juliette Lewis nigdy nie narzekała na swój los i wielokrotnie powtarzała, że nigdy nie chciała być pierwszoligową gwiazdą Hollywood.
Lewis po nieudanym małżeństwie z mistrzem deskorolki Steve’em Berrą, z którym była w związku w latach 1999-2003, stara się nie angażować uczuciowo. Gwiazda skupia się na swojej karierze. Często powtarza, że lubi wypuszczać się na ulice Los Angeles z dyktafonem i rejestrować rozmowy przechodniów. Z nagrań czerpie potem inspirację do swoich piosenek; pomagają jej również wcielać się w różne role aktorskie.
Gwiazda przez jakiś czas była związana ze scjentologami, do czego zapewne przyczynił się fakt, że jej rodzice od lat byli związani z organizacją. Ostatecznie odcięła się od tej grupy w 2021 roku, nie podając konkretnej przyczyny.
Lewis nie obawia się otwarcie mówić o tym, co nie podoba się jej w obecnym świecie i bezpośrednio krytykuje trend operacji plastycznych.
"To naprawdę słodkie, kiedy kobieta chce być atrakcyjna dla swojego mężczyzny. Ale kiedy ludzie zaczynają nacinać swoją skórę i wstrzykiwać pod nią plastik po to, by być bardziej pożądanym — jestem przeciwna. To nie dla mnie" - mówiła Lewis w jednym z wywiadów.