Meghan Markle skomentowała zaostrzenie przepisów aborcyjnych w USA
Stany Zjednoczone żyją obecnie kontrowersyjnym orzeczeniem Sądu Najwyższego, który unieważnił wyrok z 1973 roku uznający aborcję za konstytucyjne prawo. Swój sprzeciw wyraziło już wielu polityków, aktywistów i celebrytów. O komentarz pokusiła się teraz Meghan Markle. W rozmowie z ikoną feminizmu Glorią Steinem księżna zaznaczyła, że ingerowanie władzy w tak intymną sferę życia obywateli zagraża ich autonomii. "Żadna kobieta nie powinna być zmuszana do podjęcia decyzji, której nie chce podjąć, decyzji, która może narazić jej zdrowie i życie na niebezpieczeństwo" - stwierdziła arystokratka.
Nie milkną echa zaostrzenia przepisów aborcyjnych w USA. 24 czerwca Sąd Najwyższy uchylił przełomowy wyrok w sprawie Roe vs. Wade i tym samym pozwolił władzom stanowym na wprowadzanie własnych regulacji w tym zakresie. W reakcji na orzeczenie co najmniej osiem stanów zapowiedziało jak najszybsze uchwalenie przepisów ograniczających możliwość wykonywania zabiegów terminacji ciąży, co wywołało masowe protesty na terenie kraju. Decyzję sędziów potępili zarówno prominentni politycy i aktywiści, jak i znane postaci ze świata show-biznesu. Teraz głos w tej sprawie zabrała Meghan Markle.
Słynąca z wyrazistych poglądów i angażowania się w walkę o prawa kobiet księżna Sussexu udzieliła wywiadu amerykańskiej edycji magazynu "Vogue". W rozmowie z dziennikarką Jessicą Yellin oraz ikoną feminizmu Glorią Steinem Markle po raz kolejny wróciła wspomnieniami do traumatycznych doświadczeń związanych z poronieniem, które przeżyła latem 2020 roku. Jak zaznaczyła mama dwójki maluchów - 3-letniego syna Archiego Harrisona i rocznej córki Lilibet Diany - nie ukrywała tej informacji przed światem, gdyż zależy jej na "normalizowaniu rozmów o kobiecym zdrowiu".