Meghan Markle nie przyjęła przeprosin Jeremy'ego Clarksona! Chodzi o styl?

Usilne starania Jeremy’ego Clarksona, aby załagodzić kontrowersje, które wzbudził jego grudniowy felieton dla "The Sun", poświęcony Meghan Markle, nie przyniosły spodziewanego efektu. Nie dość, że platforma Amazon Prime Video zerwała współpracę z dziennikarzem, to i adresaci jego przeprosin najwyraźniej nie dali wiary jego słowom. Do poniedziałkowego oświadczenia Clarksona odniósł się rzecznik pary, który zweryfikował niektóre fakty zawarte w nim, jak również ocenił styl, w jakim dziennikarz wielokrotnie wypowiadał się na różne tematy, podkreślając, że tekst o Markle nie był odosobnionym przypadkiem, a tym samym pomyłką popełnioną w wyniku pośpiechu - jak bronił się dziennikarz.

W swoim poniedziałkowym oświadczeniu, przekazanym za pośrednictwem Instagrama, dziennikarz motoryzacyjny zapewnił, że jeszcze przed świętami wysłał do Meghan i Harry’ego wiadomości z przeprosinami za swój felieton. Jak wynika z oświadczenia przekazanego przez rzecznika pary, Clarkson przeprosił, ale jedynie syna Karola III.

Jeremy Clarkson nie przeprosił Meghan Markle?

"25 grudnia 2022 roku pan Clarkson napisał wyłącznie do Harry'ego, księcia Sussex. Treść jego korespondencji została oznaczona jako prywatna i poufna" - czytamy w oświadczeniu. Dalej rzecznik Meghan i Harry'ego, za pośrednictwem którego para skomentowała poniedziałkowe przeprosiny dziennikarza, zwraca uwagę, że wydźwięk jego kontrowersyjnego felietonu nie jest przypadkiem pojedynczym i odosobnionym, a raczej przykładem długotrwałego i niebezpiecznego w swoim przekazie, schematu pisania.

Reklama

"Chociaż pan Clarkson wystosował publiczne przeprosiny, pozostaje do rozwiązania jego długotrwały schemat pisania artykułów, które rozpowszechniają retorykę nienawiści, niebezpieczne teorie spiskowe i mizoginię" - napisano w komentarzu. "Chyba że każdy z jego artykułów również został napisany 'w pośpiechu', jak twierdzi. Jasne jest, że nie jest to odosobniony incydent, artykuł napisany w pośpiechu, ale raczej seria artykułów udostępnionych w duchu nienawiści" - podkreśla oświadczenie.

Na niekorzyść autora tekstu przemawia i to, że z przeprosinami czekał miesiąc. Dopiero po licznych skargach skierowanych do Independent Press Standards Organisation (Niezależnej Organizacji ds. Standardów Prasowych) i głosach sprzeciwu, które wyrazili politycy, celebryci, odbiorcy, przyjaciele, a nawet córka dziennikarza, Clarkson zdecydował się na publiczne przeprosiny. W artykule dla "The Sun" gospodarz programu "The Grand Tour" i bohater programu "Farma Clarksona" wyraził swoją niechęć wobec żony księcia Harry’ego, co urozmaicił dość obrazową scenką inspirowaną jednym z fragmentów serialu "Gra o tron".

"Marzę o dniu, w którym ona (Meghan Markle - przyp. red.) jest zmuszona do paradowania nago po ulicach każdego miasta w Wielkiej Brytanii, podczas gdy tłumy skandują 'Wstyd!' i rzucają w nią grudkami ekskrementów" - napisał w swoim felietonie dziennikarz. To właśnie ten fragment jego przemyśleń na temat Markle, wzbudził największe oburzenie. W poniedziałkowym oświadczeniu Clarkson stwierdził, że na początku nie zdawał sobie sprawy z powagi tych słów. Dopiero, gdy ponownie sięgnął do felietonu, zachęcony licznymi głosami oburzenia, dostrzegł, jak niebezpieczna i krzywdząca była jego wypowiedź.

Jeremy Clarkson: Koniec telewizyjnej kariery?

"Nie mogłem uwierzyć w to, co czytałem. Czy ja naprawdę to powiedziałem? To było okropne. To wyglądało tak, jakbym naprawdę nawoływał do przemocy wobec Meghan Markle. Byłem zażenowany, podobnie jak wszyscy inni. Mój telefon rozdzwonił się, najbliżsi przyjaciele kipieli z wściekłości, nawet moja córka wyraziła swoje potępienie wobec mnie na Instagramie" - napisał, wcześniej tłumacząc, że zwykle swoje felietony daje komuś do przeczytania, jednak tym razem w jego otoczeniu zabrakło recenzenta.

"Zwykle, przed złożeniem tekstu, czytam to, co napisałem komuś innemu, ale tego pamiętnego dnia byłem sam w domu i śpieszyłem się. Więc, kiedy skończyłem pisać, po prostu nacisnąłem 'wyślij'. A potem, gdy felieton pojawił się następnego dnia, mina eksplodowała" - tłumaczył Clarkson.

Swoją wypowiedzią Clarkson w istocie nastąpił na minę, gdyż jego słowa nie pozostały bez konsekwencji. Zażenowani wypowiedzią dziennikarza szefowie platformy Amazon Prime uznali, że nie będą kontynuować współpracy z nim. Wiadomość o tym podały serwisy "Deadline" i "Variety" krótko po tym, jak dziennikarz opublikował swoje przeprosiny. Zgodnie z podjętą przez szefów platformy decyzją, zamówione wcześniej odcinki programów "The Grand Tour" i "Farma Clarksona" zostaną zrealizowane i wyemitowane, jednak o kontynuacji tych popularnych formatów, przynajmniej na Amazonie, nie ma mowy.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Jeremy Clarkson | Meghan Markle | książę Harry
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy