Mąż chciał ją wywieźć z Polski. Wytrzymała z nim tylko trzy miesiące
Mało kto wie, że zanim Ewa Złotowska wyszła za mąż za Marka Frąckowiaka, z którym szła przez życie przez 25 lat, była żoną dwóch innych mężczyzn. Jednego z nich - tajemniczego Jamila - poznała podczas kilkuletniego pobytu w Libanie. "Przyjechał za mną do Polski, pobraliśmy się, a zaraz potem byliśmy już po rozwodzie" - wspomina aktorka.
Ewa Złotowska była u szczytu kariery, gdy na początku lat 80. XX wieku zdecydowała się wyruszyć w poszukiwaniu szczęścia na Bliski Wschód. To, że w Polsce wszyscy znali jej głos, bo użyczyła go Pszczółce Mai - bohaterce popularnej wieczorynki, działało niestety na niekorzyść...
"Nie miałam pracy, nigdy nigdzie nie byłam na etacie. Skorzystałam z okazji i wyjechałam, żeby zarobić na życie. Aktorzy w Polsce klepali wtedy biedę" - wyznała po latach w rozmowie z portalem tvp.pl.
Ewa na kilka lat "zakotwiczyła" w Libanie.
"Mieszkałam pod Bejrutem w osadzie pierwszych Fenicjan. Dom, wydłubany częściowo w skale, stał nad samą Zatoką Fenicką. Niesłychanie malownicze widoki... Wtedy marzyłam, żeby mieszkać w domu z ogrodem" - opowiadała w cytowanym już wywiadzie.
Ewa Złotowska miała już za sobą bolesny rozwód z mężczyzną, którego kochała całym sercem, a który okazał się nieodpowiedzialny i niewart jej miłości. Poznała go w warszawskim Klubie Medyka, gdy była początkującą aktorką stawiającą dopiero pierwsze kroki w zawodzie na scenie legendarnego Studenckiego Teatru Satyryków.
"W Medyku Wojtek Jesionka, krakowski reżyser, robił przedstawienie. Robił je ze mną, bo ja mu nawet myśl podrzuciłam, co bym chciała zagrać. Mój pierwszy mąż był młodym lekarzem i przychodził do klubu z kolegami" - wspominała na łamach tvp.pl.
Pierwsze małżeństwo Ewy przetrwało dekadę.
"Na początku było fajnie, potem to ja musiałam chodzić w spodniach. Chodziłam więc tyle, ile dałam radę wytrzymać" - mówi dziś, opowiadając o byłym mężu, którym, co przyznaje, była zauroczona.
"Był błyskotliwy, dowcipny. No i piękny" - opisywała go w wywiadzie wiele lat po rozwodzie.
Co sprawiło, że po dziesięciu latach wspólnej drogi przez życie Ewa Złotowska zdecydowała się zakończyć związek z lekarzem?
"Czarę przechyliła utrata ciąży. A byłam już w szóstym miesiącu. Kiedy wychodziłam ze szpitala, nie było go przy mnie" - wyznała na tvp.pl.
Wkrótce po rozwodzie aktorka rozpoczęła nowe życie w Libanie.
Dopiero niedawno Ewa potwierdziła, że zanim w 1992 roku wyszła za mąż za Marka Frąckowiaka, przez dosłownie moment była żoną poznanego w Bejrucie Libańczyka Jamila.
"Skończył francuską szkołę hotelarską, mieliśmy zamiar wyjechać do Francji, ale moja mama prosiła w listach, żebym wracała do domu, bo jest chora. Jamil przyjechał za mną do Polski, bo jak twierdził, bardzo mnie kocha i chce ze mną być. Pobraliśmy się w Warszawie i w Warszawie się rozwiedliśmy" - opowiadała w rozmowie z Longiną Stempurską.
Ewa i Jamil byli małżeństwem przez zaledwie trzy miesiące.
"Głowę mi suszył, żebym z nim do pięknego Libanu wracała. A mnie się nie uśmiechało tam żyć" - twierdzi dziś, pytana, dlaczego ich związek nie przetrwał.
Ewa Złotowska nie "płakała" po Jamilu, gdy ten zdecydował się opuścić Polskę. Pocieszenie znalazła w ramionach Marka Frąckowiaka, swego kolegi po fachu.
Choć byli ze sobą bardzo szczęśliwi, ich życie wcale nie przypominało sielanki - nie jest tajemnicą, że Marek miał poważny problem, który zrujnował mu zdrowie i w końcu doprowadził go do śmierci.
"Był miłością mojego życia" - mówi o Frąckowiaku w niemal każdym wywiadzie.
"Z nowotworem, który go zaatakował, walczyliśmy pięć lat. Wierzyliśmy, że zdarzy się cud - że Marek dostanie drugą szansę. Nie dostał" - wyznała aktorka w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia".
Kilka lat temu Ewa Złotowska przeszła poważną operację mózgu, po której straciła siły do pracy.
"Nigdy w życiu się nie nudziłam i nadal się nie nudzę. Mam co robić w domu, w ogrodzie, przy moich ukochanych psach" - przekonuje 80-latka.
"Staram się nie poddawać, choć czasem nie starcza mi sił na wszystkie strzały od losu" - stwierdziła ostatnio w wywiadzie dla "Retro".