Mateusz Kościukiewicz znęcał się nad kolegami? Poważne oskarżenia

Mateusz Kościukiewicz, który po raz pierwszy stanął przed kamerą dokładnie 15 lat temu (w 2006 roku wcielił się w Igora w jednym z odcinków "Kryminalnych" oraz w Sebastiana w "Fali zbrodni"), jeszcze niedawno uważany był za "nadzieję" polskiego kina. Niestety, jakiś czas temu wypadł z pierwszej ligi i, choć ciągle gra, nie dostaje ról na miarę swojego talentu... Twierdzi, że po prostu nie dał się przerobić w celebrytę i nie pozwolił wciągnąć w "slalom po kolorówkach".

Mateusz Kościukiewicz nie chce być szmatą

Nie jest tajemnicą, że Mateusz potrafi tygodniami nie odbierać telefonu i w ogóle nie zależy mu na tym, aby ludzie go lubili. Chce być cenionym aktorem, a resztę - to jego słowa - ma w du...

- Ja decyduję, ja wybieram, gdzie, z kim, w jakiej sprawie. Buntuję się przeciwko ogólnemu zeszmaceniu zawodu aktora. Nie chcę być szmatą - powiedział w wywiadzie dla "Filmu".

35-letni aktor, odkąd pamięta, był niepokorny. Już jako kilkulatek miał problemy, bo nie wszystkim podobała się jego postawa. Ciągle musiał zmieniać szkoły!

Także studia Mateusz kilka razy przerywał. Najpierw - po roku nauki - zrezygnował ze studiowania lalkarstwa we wrocławskiej szkole teatralnej, potem wyrzucono go z krakowskiej PWST (zmuszono go do wzięcia urlopu), a gdy został przyjęty ponownie, po pewnym czasie sam odszedł...

Reklama

- W tej studenckiej kotłowaninie nie byłem oczywiście uroczym niewiniątkiem prowadzonym przez złych profesorów na rzeź. Mam swoje rogi - wyznał.

Mateusz Kościukiewicz wylądował w izbie wytrzeźwień

Mateusz Kościukiewicz definitywnie pożegnał się z uczelnią wkrótce po tym, jak został oskarżony o znęcanie się nad młodszymi kolegami podczas fuksówki.

Był już laureatem prestiżowej Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego za rolę w filmie "Matka Teresa od kotów" i Orła w kategorii Odkrycie Roku za kreację we  "Wszystko co kocham", gdy pojawił się na otrzęsinach studentów pierwszego roku szkoły teatralnej w Krakowie. O tym, że musiał nieźle dawać do wiwatu swym młodszym kolegom, świadczy fakt, że w pewnej chwili poproszono o interwencję policjantów!

- Z racji tego, co robię w życiu, imponuję młodym ludziom w środowisku teatralnym. Podczas performance'u miałem się obnażyć wewnętrznie, pokazać im, że jestem takim samym idiotą, jak oni, a nie Bóg wie kim. Chciałem pokazać im, że to oni są gwiazdami. Przerwano mi na samym wejściu. Nie wiem, co tak wystraszyło kolegów. Spanikowali... To jakaś masakra. Wylądowałem na izbie, choć nie byłem pijany, miałem nieco ponad pół promila - tłumaczył później na łamach "Gazety Krakowskiej".

Tymczasem z komunikatu biura prasowego policji wynikało, że funkcjonariusze zostali wezwani przez kolegów Kościukiewicza, bo ci obawiali się o swoje bezpieczeństwo. Aktor spędził noc w izbie wytrzeźwień...

Pikanterii sprawie dodawał fakt, że Mateusz nie miał prawa uczestniczyć w fuksówce, bo był wtedy na urlopie dziekańskim. Nigdy z niego nie wrócił. Zakończył edukację na trzecim roku. O słynnej fuksówce, po której trafił na "wytrzeźwiałkę", nie chce rozmawiać.  

- Zupełnie nie rozumiem, o co było to całe zamieszanie. Tam się nic nie stało. To był performance - twierdzi.

Zobacz też:

"I tak po prostu": Twórca tłumaczy kontrowersyjną decyzję

"Przyjaciółki" wróciły na plan!

Lucyna Malec o chorej córce! "Brakuje pomysłu na przyszłość"

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Mateusz Kościukiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy