Maryla Rodowicz: Kochanek zdradził ją z... własną żoną. Przyłapała ich na gorącym uczynku

Krzysztof Jasiński był pół wieku temu po uszy zakochany w Maryli Rodowicz. Cała Polska wiedziała, że zdradzał z piosenkarką żonę. Na rozwód z Krystyną Gonet zdecydował się jednak dopiero, gdy okazało się, że Maryla nosi pod sercem jego dziecko.

Krzysztof Jasiński był fanem Maryli Rodowicz na długo przed tym, jak los skrzyżował ich ścieżki.

Piosenkarka romansowała jeszcze z Danielem Olbrychskim, gdy w 1973 roku dostała zaproszenie do udziału w widowisku estradowym, z którym grupa artystów zamierzała wyruszyć w trasę polonijną po Stanach. Reżyserię spektaklu decydenci z PAGART-u zlecili Krzysztofowi.

Reklama

Krzysztof Jasiński: Na pierwszej randce kupił Maryli wiadro kwiatów

Już podczas pierwszego spotkania między Marylą i Jasińskim mocno zaiskrzyło, co wokalistka potwierdziła po latach w autobiografii.

"Gdy nasze spojrzenia krzyżowały się, widać było przelatujące iskry. Fascynował mnie" - wspominała w książce "Niech żyje bal".

Niestety, trasę po Ameryce w ostatniej chwili odwołano. Rodowicz miała przeczucie, że kiedyś jeszcze Krzysztofowi dane będzie ją... reżyserować. Tak też się stało.

Pewnego dnia Katarzyna Gaertner namówiła Marylę do występu w musicalu "Zagrajcie nam dzisiaj wszystkie srebrne dzwony", który miał być główną atrakcją obchodów 30. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Niedługo później reżyser widowiska - Krzysztof Jasiński - zaproponował piosenkarce rolę Hildy w spektaklu "Szalona lokomotywa", który chciał wystawić na scenie krakowskiego Teatru STU. Aby przekonać gwiazdę do swojego projektu, przyjechał do niej do Warszawy.

"Nie byłam już z Danielem, ale wciąż mieszkałam przy alei Szucha w mieszkaniu, które wspólnie wynajmowaliśmy. Krzysztof został na noc" - wspominała w książce "Wariatka tańczy", dodając, że rano - przy śniadaniu, na które podała m.in. świeże poziomki - zgodziła się przenieść na pewien czas do Krakowa.

"Po jednej z prób, o świcie, trafiliśmy do mnie, do mojego pokoju w Hotelu Francuskim. Po drodze Krzysztof kupił mi całe wiadro kwiatów. Tak się zaczęła wielka miłość. Co nie znaczy, że łatwa" - wspominała w cytowanej już autobiografii.

Krzysztof Jasiński: Zdradzał ją z własną żoną. Przyłapała ich na gorącym uczynku

Próby do "Szalonej lokomotywy" trwały ponad dwa miesiące. Tyle czasu wystarczyło, by Maryla Rodowicz zakochała się bez pamięci w żonatym reżyserze. Dziś twierdzi, że miłość dosłownie ją oślepiła.

"Dochodziły mnie słuchy, że to pożeracz serc, że apodyktyczny, że często nieelegancki wobec kobiet, ba, nawet to obserwowałam, widziałam na własne oczy, ale - jak wiadomo - zamroczenie jest ślepe" - napisała w "Niech żyje bal".

Maryla wiedziała, że jej ukochany jest żonaty, ale była przekonana, bo tak jej mówił, że jego małżeństwo z Krystyną Gonet istnieje już tylko na papierze. Pewnego dnia, gdy przyjechał do Warszawy, Maryla odwiedziła Krzysztofa bez zapowiedzi w hotelu Forum, w którym się zatrzymał.

"Wzięłam słoik konfitur z malin, bo był przeziębiony, i pojechałam. Wparowałam do pokoju, a tam w łóżku leży jego żona. I w dodatku to ona zaczęła się tłumaczyć. Spaliłam cegłę i wyszłam. To było straszne. Maliny im zostawiłam" - wyznała wiele lat później w książce "Wariatka tańczy".

Krzysztof Jasiński: Rodowicz liczyła na ślub, ale nie doczekała się oświadczyn

Niespełna dwa lata po premierze "Szalonej lokomotywy" Maryla Rodowicz oznajmiła Jasińskiemu, że jest w ciąży. Dopiero wtedy reżyser zdecydował się rozwieść z żoną, co nie znaczy, że planował poślubić piosenkarkę. Wciąż mieszkali osobno - ona w Warszawie, on w Krakowie - gdy w 1979 roku na świat przyszedł ich syn. Jan miał 6 miesięcy, kiedy Maryla postanowiła przeprowadzić się pod Wawel. Zamieszkała w teatrze w gabinecie dyrektorskim Krzysztofa.

"Obok gabinetu była niewielka kanciapa, gdzie stała płytka gazowa, ale żeby wziąć prysznic, trzeba było zejść piętro niżej i przejść przez salę prób. To wszystko nie było zbyt komfortowe, więc wróciłam do Warszawy" - wspominała Rodowicz w autobiografii.

Maryla wróciła do Krakowa, dopiero gdy Jasiński dostał mieszkanie kwaterunkowe przy ulicy Karłowicza. Ich drugie dziecko - córka Kasia - miało już wtedy prawie rok. Tak naprawdę piosenkarka przez kilka lat "krążyła" z dziećmi między stolicą a Krakowem. W końcu uznała, że życie na walizkach nie służy ani jej, ani Janowi i Kasi, a że Krzysztof wzbraniał się przed ślubem z nią, zostawiła go.

Krzysztof Jasiński: Od 35 lat jest zakochany w swojej drugiej żonie

Ponad dekadę później w życiu Jasińskiego pojawiła się młodsza od niego o 21 lat absolwentka krakowskiej szkoły teatralnej Beata Rybotycka. Aktorka dołączyła w 1990 roku do zespołu Teatru STU i niemal natychmiast rozkochała w sobie dyrektora. Po latach wyznała, że tak naprawdę to ona zrobiła pierwszy krok.

"Na imprezie w Zamościu, gdzie zwyczajowo Teatr STU kończy każdy sezon, wszyscy bawili się świetnie, tylko on siedział samotny i smutny" - wspominała w rozmowie z "Panią Domu", dodając, że zrobiło się jej go żal, więc podeszła i zaprosiła go do tańca.

"Skończyło się wspólnym spacerem" - opowiadała.

Prosto z Zamościa Jasiński pojechał na Mazury, gdzie kilka lat wcześniej wybudował dom. Przed wyjazdem zaproponował Beacie, by go odwiedziła. Parę dni później przyjechała do niego z bratem i bratową. "Do Krakowa wróciłam zakochana" - twierdzi.

Pół roku później byli już po ślubie, a niedługo potem na świat przyszła ich córka Zofia. "Kiedy spotkałam Krzysztofa, nie od razu poczułam, że to moja druga połówka, ale potem - gdy zdecydowałam się z nim związać - wiedziałam, że jest mężczyzną na całe życie" - wyznała Rybotycka w wywiadzie dla "Angory".

Krzysztof już 35 lat idzie przez życie u boku Beaty. A Maryla? "Wciąż bardzo się lubimy, łączy nas przyjaźń. Nie może być inaczej, bo przecież mamy wspólne dzieci" - wyznała niedawno w wywiadzie dla "Rewii".   

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Jasiński | Maryla Rodowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama