Marta Żmuda Trzebiatowska szczerze o operacjach plastycznych. Plotkowano, że zrobiła nos i usta
Marta Żmuda Trzebiatowska niedawno postanowiła odpowiedzieć na kilka pytań fanów. W instagramowej sesji Q&A odniosła się m.in. do tematu medycyny estetycznej. Aktorka wyznała, że nigdy nie ingerowała w swoją urodę!
Marta Żmuda Trzebiatowska jest dziś jedną z najpopularniejszych aktorek w Polsce. Na wielkim ekranie debiutowała pierwszoplanową rolą Ani w "Nie kłam kochanie" (2008). W kolejnych latach zagrała główne role: Basi w "Ciachu" (2010) i Pauliny w "Och Karol 2" (2011).
Zagrała także Klarę w "Ślubach panieńskich" (2010), Kasię w "Grach małżeńskich" (2011), Kornelię w "Wygranym" (2011), Elsę Krauze w "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć" (2012) i Czesławę Zmrażdżycką w filmie "Wkręceni 2" (2015). Od wielu lat można ją także oglądać w roli doktor Hani Sikorki w serialu "Na dobre i na złe".
Aktorka od lat doceniana jest nie tylko za talent i charyzmę, ale i urodę. Wielu nie wierzy jednak, że idealne rysy gwiazdy są dziełem natury...
Ostatnio na Instagramie aktorka zdecydowała się odnieść do plotek dotyczących jej rzekomych operacji plastycznych. W sesji Q&A na Instagramie stanowczo przyznała, że nigdy nie korzystała z medycyny estetycznej.
"Nigdy się nawet nad tym nie zastanawiałam. Nie jest mi to potrzebne. Jestem aktorką, każda moja zmarszczka, blizna to historia, która jest zapisana na moim ciele. Nie chce ich wymazywać, chce poprzez nie opowiadać historie kobiet, prawdziwych, złożonych... Zmarszczki, rozstępy, blizny są moim atrybutem" - napisała.
Artystka wyznała, że często spotyka się z zarzutami, że ingerowała w naturę. Zdaniem internautów miała poprawiać sobie usta i nos. Gwiazda nie przejmuje się jednak złośliwymi opiniami i ze śmiechem przyznaje, że jej jedyną ingerencją było usunięcie kilku pieprzyków.
