Marta Lipińska i Krzysztof Winiewicz planowali spędzić ze sobą całe życie. Dlaczego im nie wyszło?

Marta Lipińska, czyli Michałowa z „Rancza” i matka Aliny z kultowych „Miodowych lat”, już 56 lat jest żoną reżysera Macieja Englerta, który jednak wcale nie był jej pierwszym wyborem. W trakcie studiów w stołecznej szkole teatralnej wyszła bowiem za mąż za starszego o ponad pół dekady operatora Krzysztofa Winiewicza. „Byłam młoda i niedojrzała” - tłumaczy, dlaczego jej pierwsze małżeństwo nie przetrwało próby czasu.

Gdy Marta Lipińska poznała Krzysztofa Winiewicza - młodego operatora mającego już na swoim koncie kilka spektakularnych sukcesów (m.in. zdjęcia do "Zezowatego szczęścia" Munka i "Niewinnych czarodziejów" Wajdy) - uchodziła wśród znajomych za jedną z najpiękniejszych studentek w Warszawie i miała naprawdę spore grono adoratorów.

"Myliło mi się, z kim umówiłam się na randkę. Mylili mi się adoratorzy. Ale na większe uczucie poczekałam do trzeciego roku. Wtedy wyszłam za mąż" - opowiadała w wywiadzie dla "Pani".

Reklama

Szczęśliwcem, któremu udało się przekonać ją, by została jego żoną, był właśnie Krzysztof.

Marta Lipińska: Zakochała się w operatorze, który dostał kosza od Beaty Tyszkiewicz

Winiewicz cieszył się opinią mężczyzny niezwykle interesującego. Marta Lipińska wspomina go jako człowieka oczytanego i obytego w świecie. Nie kryje, że oczarował ją inteligencją i... urodą.

Operator, zanim młodsza o 7 lat Marta wpadła mu w oko, smalił cholewki do Beaty Tyszkiewicz, którą poznał w 1960 roku podczas zdjęć do filmu "Szklana góra". Ponoć wręcz oszalał na jej punkcie, ale ona - 22-letnia wtedy panna - ani myślała o romansach czy związkach. 

Marta Lipińska pojawiła się w życiu Winiewicza za sprawą reżysera Pawła Komorowskiego, który i ją, i jego zatrudnił przy produkcji sensacyjno-przygodowych "Czerwonych beretów". Właśnie na planie tego filmu studentka stołecznej PWST i absolwent wydziału operatorskiego szkoły filmowej w Łodzi zakochali się w sobie i postanowili założyć rodzinę.

Marta Lipińska i Krzysztof Winiewicz: Zdarzało się, że nie widywali się przez kilka tygodni

Niestety, okazało się, że związek Marty i Krzysztofa daleki jest od ideału, a wspólne życie wcale nie przypomina sielanki. Oboje robili kariery i po prostu brakowało im czasu na miłość.

"Zdarzało się, że nie widywaliśmy się przez kilka tygodni. Za często byłam sama. To nie służy małżeństwu" - wyznała.

Inna sprawa, że dopiero po ślubie Marta Lipińska odkryła, że jej ukochany lubi zaglądać do kieliszka. Był moment, że Krzysztof Winiewicz chciał zrobić z żony kurę domową, która czeka na niego z obiadem i jest całkowicie od niego uzależniona. A ona, cóż, nie miała najmniejszego zamiaru mu się podporządkować, zwłaszcza że kariera zaczęła nabierać tempa, a los postawił na jej drodze Macieja Englerta.

Marta Lipińska i Krzysztof Winiewicz: Rozstali się w przyjaźni, rozwiedli w zgodzie

Był rok 1968, gdy na przyjęciu u Barbary Wrzesińskiej Marta poznała przystojnego reżysera. Maciej Englert miał akurat dołączyć do zespołu Teatru Współczesnego, którego ona była już wtedy jedną z największych młodych gwiazd.

Marta zakochała się w Macieju, on odwzajemnił jej uczucie, ale... ona miała przecież męża.

"Pojawiły się kłopoty" - mówi dziś i dodaje, że wiele ludzi mówiło jej, że popełnia wielki błąd, przyprawiając rogi Krzysztofowi, ale była pewna, że to Maciej jest mężczyzną jej życia.

Po rozwodzie, jak sama twierdzi, została z jedną walizką, ale jej rozstanie z Winiewiczem przebiegło w całkiem niezłej atmosferze.

"Szliśmy do rozwodu jako przyjaciele. I tak też się rozstaliśmy" - wspomina aktorka.

Marta Lipińska nigdy nie powiedziała o swoim pierwszym mężu złego słowa.

Krzysztof Winiewicz zmarł 27 sierpnia 1986 roku. Do końca czuł do byłej żony ogromny sentyment.

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy