Maria Pakulnis była molestowana przez księdza. Szokujące wyznanie aktorki

Maria Pakulnis ujawniła w rozmowie z Dorotą Wodecką, że jako jedenastoletnia dziewczynka była molestowana przez księdza. "Rodzice nigdy o tym się nie dowiedzieli (...) Nie miałam z kim się dzielić takimi sprawami" - powiedziała aktorka w książce "Moja nitka", dodając, że nigdy nie mówiła publicznie o tej sprawie.

"Moja nitka" to książkowy wywiad-rzeka, jaki z Marią Pakulnis przeprowadziła Dorota Wodecka.

"To coś więcej niż opowieść o aktorskiej karierze. Maria Pakulnis (...) zagląda w miejsca, do których nie chce się wracać pamięcią, konfrontuje czytelników i siebie z mrocznymi obrazami własnego dzieciństwa, dojrzewania, z żałobą i stratą. W tej emocjonalnej, mądrej i intymnej rozmowie wrażliwych kobiet każdy odnajdzie okruchy swoich doświadczeń" - Wydawnictwo Agora reklamuje książkę, która trafi do sklepów 8 listopada.

Reklama

Maria Pakulnis: Ksiądz pokazywał jej nagie zdjęcia z wakacji

W książce "Moja nitka" Maria Pakulnis po raz pierwszy opowiada publicznie o molestowaniu, jakiego doświadczyła ze strony księdza jako kilkunastoletnia dziewczynka.

W rozmowie z Dorotą Wodecką, której fragment opublikowały "Wysokie Obcasy", przyznała, że jako dziecko nie chodziła na religię.

"Nie byłam u komunii, przez co zostałam wyklęta. Po tym jak dzieci rzucały we mnie kamieniami i wołały: 'Antychryst', uważałam, że nie mam prawa wejść do świątyni. Kiedy cała nasza kamienica szła na pasterkę, to zawsze stałam na zewnątrz. Przez ponad pół wieku tam nie weszłam..." - powiedziała Pakulnis.

I opisała sytuację, do której doszło, gdy po uplasowaniu się na podium szkolnych mistrzostw Polski w łyżwiarstwie z całą drużyną została zaproszona na podwieczorek na plebanię. Dziewczynki spotkały się wtedy z proboszczem.

"On siedzi z boku jednego stolika, nas sadza przy drugim. 'Jak ja się cieszę, gratuluję, jakie my mamy wspaniałe dzieci', prawi tego typu androny. Koleżanki odpowiadają na jego pytania, ja milczę. Pani gospodyni wnosi na tacy deser. Galaretki pokrojone w kosteczkę, przełożone rodzynkami i bitą śmietaną, a na górze znowu warstwa galaretki. Wielkie przyjęcie po wielkich sukcesach. Jem dość powściągliwie, żeby się nie rzucić łakomie, a on dolewa sobie coś z kryształowej karafki stojącej na jego stoliku. Po kilku kieliszkach dostaje rumieńców" - opowiedziała Pakulnis.

I zapamiętała, że "rozochocony", z "rozłożonymi nogami" ksiądz zaczął pokazywać dziewczynkom album z wakacyjnymi zdjęciami z Jugosławii.

"Otwiera małą szufladkę, wyciąga plik kolorowych zdjęć, ciągnie mnie za rękę, bo siedzę najbliżej niego, i mówi: 'Chodźcie, podejdźcie bliżej'. Przyciąga mnie do siebie, moje plecy do swojego brzucha i rozwalonych szeroko nóg. I pokazuje zdjęcie. Pierwszy raz w życiu widzę kolorowe zdjęcia. I że na skałach leży on, goły, a obok niego goła kobieta" - opowiedziała Pakulnis, dodając, że proboszcz "objął ją mocno ręką" a ona sama poczuła jego wzwód, chociaż "nie umiała wtedy tego nazwać".

"Wyrwałam mu się i wpadłam do sieni. Chwyciłam kurtkę, wybiegłam na dwór. Było już ciemno. Musiałam przebiec dwie duże ulice i jeszcze pół swojej. Po zamarzniętym chodniku. Płakałam. I nagle zsikałam się z tego strachu w majtki, a mocz ściekł mi rajtuzami do bucików" - kontynuowała opowieść.

I wyznała Dorocie Wodeckiej, że nigdy nie powiedziała o tym zajściu rodzicom.

Maria Pakulnis: Kościół katolicki szerzy nienawiść

Maria Pakulnis podkreśla, że jest zadeklarowaną antyklerykałką.

"A można nią w Polsce nie być? Za tyle nienawiści, ile szerzy polski Kościół katolicki? Za brak szacunku dla człowieka, który myśli inaczej? Kto tych nienawistników wpuści do nieba? To oni są winni głębokim podziałom w naszym narodzie, bo nie zrobili nic, by im zaradzić, kiedy PiS zaczęło ludzi dzielić na lepszy i gorszy sort" - aktorka oskarża polski Kościół.

I dodaje, że z tego powodu nie przyjęła odznaki św. Brunona.

"Kilka lat temu dostałam z urzędu miasta w Giżycku informację, że przyznano mi odznakę św. Brunona w uznaniu mojej wybitności. Powiadomiono mnie, że przyznanie tych honorów odbędzie się pod krzyżem św. Brunona z udziałem księży i biskupa. Nie pojechałam. Nie chciałam mieć nic wspólnego z biskupem ani z innymi księżmi" - wyznała Pakulnis.

swiatseriali.pl
Dowiedz się więcej na temat: Maria Pakulnis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama