Marek Barbasiewicz i Gerard Wilk: Połączył ich płomienny romans. Dopiero po latach to wyszło
Marek Barbasiewicz był pierwszym aktorem w Polsce, który dokonał coming outu. Nigdy nie ukrywał przed znajomymi tego, że jest gejem. Do "wyjścia z szafy" zmusiła go groźba więzienia. Wkrótce też wyszedł na jaw jego intensywny romans z Gerardem Wilkiem, jednym z najwybitniejszych polskich tancerzy.
Marek Barbasiewicz zawsze miał ogromne grono wielbicielek. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku uważano go za jednego z najprzystojniejszych polskich aktorów. Plotkowano, że rozkochuje w sobie dziewczęta, a potem je porzuca. Śmiał się z tych plotek, ale... nie dementował ich.
Dopiero gdy w 1992 roku matka pewnej dziewczyny publicznie oskarżyła go o uprowadzenie i przetrzymywanie córki, postanowił zabrać głos. "Ta dziewczyna wymyśliła historię o porwaniu dla rodziców, bo sama poszła w Polskę" - opowiadał po latach "Życiu na gorąco", dodając, że straszono go nawet więzieniem za wykorzystywanie nastolatki, więc po prostu musiał zareagować.
"To przelało szalę goryczy... Chciałem też uciąć te wszystkie spekulacje, informacje z gazet, że jestem z tą albo tamtą panią" - wspominał.
Marek Barbasiewicz dokonał coming outu na łamach magazynu "Pani" w wywiadzie, który przeprowadziła z nim pisarka Maria Nurowska. "Jest homoseksualistą i to dla niego taki sam fakt, jak to, że świeci słońce czy pada deszcz" - napisała o nim we wstępie do rozmowy.
Aktor dziś znany m.in. z ról w "Miodowych latach", czy "Na dobre i na złe" wyznał wtedy, że od lat jest w stałym związku, ale nigdy nie zdradził, kto był jego partnerem. W 2021 roku światło dzienne ujrzała inna historia związana z młodym Barbasiewiczem - jego gorący romans z Gerardem Wilkiem.
Gerard Wilk był jednym z najwybitniejszych polskich tancerzy XX wieku. Solista baletu stołecznego Teatru Wielkiego gdzie tylko się pojawił, otoczony był wianuszkiem fanek i fanów. O jego słabości do młodych mężczyzn wiedzieli wszyscy jego znajomi.
Młody Marek Barbasiewicz miał zaledwie 23 lata, gdy podczas festiwalu w Sopocie po raz pierwszy zobaczył Gerarda Wilka. Tancerz, który uchodził za czarującego łamacza damskich i męskich serc, zrobił na aktorze piorunujące pierwsze wrażenie. Szybko okazało się, że ze wzajemnością, a artyści wdali się w płomienny romans, o którym wiedzieli tylko nieliczni.
"To było przedpołudnie, czekaliśmy w holu na artystów i nagle z półpiętra spłynął Gerard! Jak cudne zwieńczenie szczęśliwego czasu. Zjawiskowy, opalony, w piaskowych spodniach i fioletowawej, bardzo rozpiętej koszuli" - wspomina Marek Barbasiewicz w książce Zofii Rudnickiej.
Panowie kilka razy wpadli na siebie na ulicach Sopotu, w końcu Wilk podarował Barbasiewiczowi karteczkę ze swoim numerem telefonu. "Kiedy on to zrobił i jak? Przecież był bez torby i na pewno bez zeszytu" - zastanawia się po latach aktor.
Po pobycie nad morzem mężczyźni spotkali się w Warszawie, od razu między nimi zaiskrzyło, a romans rozwinął się błyskawicznie. Ich płomienna relacja trwała rok, a później Gerard Wilk wyjechał z Polski. Ponoć męczył go fakt, że musieli ukrywać swój związek. Krystyna Mazurówna, jego współlokatorka w Paryżu wspomina, że aktor podobno wdał się w romans z Rudofem Nuriejewem, słynnym tancerzem baletowym, to od niego mógł zarazić się wirusem HIV, który spowodował śmiertelną chorobę.
Gerard Wilk zmarł 28 sierpnia 1995 roku na AIDS. Marek Barbasiewicz dopiero ćwierć wieku po śmierci tancerza przyznał, że mieli romans. Obecnie żyje w stałym związku z partnerem, lecz starannie chroni swoją prywatność.