Maja Ostaszewska i Łukasz Barczyk byli parą idealną. Co poszło nie tak?

Maja Ostaszewska, czyli Magda Wejman z serialu "Klangor" i niezapomniana Beata Darmięta z "Przepisu na życie", była już kilka lat po studiach i miała na swym koncie pierwsze sukcesy, gdy młody reżyser Łukasz Barczyk zaproponował jej główną rolę w swym debiutanckim filmie "Patrzę na ciebie, Marysiu". Współpraca układała się im tak dobrze, że... zostali parą. Niestety, ich uczucie nie przetrwało próby czasu.

Zanim Maja Ostaszewska związała się z operatorem Michałem Englertem, próbowała ułożyć sobie życie u boku młodszego od niej o dwa lata reżysera Łukasza Barczyka.

Łukasz Barczyk skrycie kochał się w Mai Ostaszewskiej

Poznali się pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Młodziutki wtedy absolwent łódzkiej filmówki podobno nie wyobrażał sobie, by główną rolę kobiecą w jego debiutanckim filmie mogła zagrać aktorka inna niż Maja. Widział ją w kilkunastu spektaklach Teatru Telewizji i... kochał się w niej skrycie. Kiedy 26-letnia wówczas Maja przyjęła propozycję udziału w "Patrzę na ciebie, Marysiu", nie miała pojęcia, że reżyser ma na nią chrapkę. Zwłaszcza że wcale nie okazywał jej, co do niej czuje i nie afiszował się ze swoimi uczuciami.

Reklama

Po premierze pierwszej wspólnej produkcji Maja i Łukasz kontynuowali współpracę. Zrobili razem spektakle "Beztlenowce" i "Fantom" oraz film "Przemiany", który przyniósł aktorce nominację do Orłów i Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego, a reżyserowi - Nagrodę Prezesa Zarządu Telewizji Polskiej na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i kilka wyróżnień na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Turynie.

Gdy "Przemiany" weszły na ekrany kin, Maja Ostaszewska i Łukasz Barczyk byli już parą.

- Wcześniej pracowaliśmy ze sobą trzy lata... Świadomość, że po drugiej stronie kamery jest ktoś, kto nie da zrobić mi krzywdy, jest wspaniała - opowiadała aktorka.

Czarne chmury nad związkiem Mai Ostaszewskiej

Choć Maja Ostaszewska była po uszy zakochana w Łukaszu, zdawała sobie sprawę z tego, że granie tylko u niego nie pozwoli się jej rozwijać. Przyjęła rolę Małgorzaty Donovan w "Na dobre i na złe". Spędzała na planie całe dnie, a wieczorami grała w teatrze. Miała coraz mniej czasu dla ukochanego. W końcu ich drogi zaczęły się rozchodzić. Nie pomogła im nawet wspólna wyprawa do Nepalu, o odbyciu której marzyli od dawna...

- Potrafimy ostro się pokłócić, ale uczymy się sztuki kompromisu - stwierdziła Maja Ostaszewska w wywiadzie, gdy wyszło na jaw, że nad jej związkiem z Barczykiem zawisły czarne chmury.

Od trójkąta miłosnego do konkubinatu

Przełomem w życiu Mai i Łukasza okazał się projekt filmowy "Solidarność, Solidarność", czyli zbiór trzynastu etiud zrealizowanych dla uczczenia wydarzeń Sierpnia '80, do udziału w którym aktorkę zaprosiła Małgorzata Szumowska. Miała wyreżyserować zamykającą cykl nowelę "Ojciec" i zdecydowała się zaangażować do niej Maję Ostaszewską, którą doskonale pamiętała z "Przemian" - filmu swojego przyjaciela Łukasza Barczyka. Na planie "Ojca" za kamerą stał ówczesny mąż reżyserki, operator Michał Englert, który tak bardzo przypadł Mai do gustu, że podobno... odbiła go Szumowskiej. Jaka było naprawdę - wiedzą tylko bohaterowie tego trójkąta miłosnego, którzy nigdy nie wypowiedzieli się publicznie na ten temat.

Michał rozwiódł się, gdy okazało się, że jego nowa ukochana jest w ciąży. Dwa lata po pierwszym spotkaniu aktorka i operator powitali na świecie syna Franciszka, a kilkanaście miesięcy później córkę Janinę. Do dziś razem idą przez życie, choć nie zdecydowali się na ślub. Maja wciąż przyjaźni się z Małgorzatą Szumowską i wciąż gra w filmach reżyserki główne role pod czujnym okiem swojego ulubionego operatora... Michała Englerta.

Po rozstaniu z Ostaszewską Łukasz Barczyk bardzo szybko znalazł pocieszenie w ramionach operatorki Kariny Kleszczewskiej, z którą wcześniej pracował m.in. przy realizacji "Przemian"! Karina została jego żoną. Mai nigdy już nie zaproponował współpracy...

Maja Ostaszewska należy obecnie do grona najpopularniejszych polskich aktorek przed pięćdziesiątką (50. urodziny świętować będzie we wrześniu przyszłego roku). Ma na swoim koncie m.in. Złotą Kaczkę, dwie Telekamery, dwa Orły i mnóstwo innych nagród i wyróżnień. Mówi, że jest spełniona jako aktorka i bardzo szczęśliwa jako kobieta.

Łukasz Barczyk od 2017 roku, gdy wyreżyserował swój ostatni film "Soyer", pracuje przede wszystkim jako wykładowca i opiekun stawiających pierwsze kroki w zawodzie młodych reżyserów i studentów łódzkiej filmówki. Pięć lat temu został doktorem sztuki filmowej. 

 

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy