Magdalena Stużyńska cudem uniknęła śmierci. Przeżyła dzięki... modlitwie!
Magdalena Stużyńska, czyli Anka Strzelecka z "Przyjaciółek" i niezapomniana Marcysia ze "Złotopolskich", kilka lat temu bardzo poważnie zachorowała. Była w takim stanie, że zdecydowała się przyjąć ostatnie namaszczenie! Dziś mówi, że uratował ją cud, o który błagała Boga w swych modlitwach.
Magdalena Stużyńska nie kryje, że wierzy w moc modlitwy.
- Kiedy przeżywam trudny czas, modlitwa naprawdę zdejmuje ciężar - wyznała kilka lat temu "Dobremu Tygodniowi", opowiadając o swym... cudownym ozdrowieniu.
Choć gwiazda "Przyjaciółek" bardzo dba o zdrowie, nie jest w stanie odizolować się od wirusów. W 2010 roku na własnej skórze przekonała się, jak groźna jest zwykła, jak mogłoby się wydawać, grypa, a konkretnie - powikłania po jej przejściu.
Magdalena Stużyńska doskonale pamięta, jak po przechorowaniu grypy trafiła w naprawdę złym stanie do szpitala, a lekarze kompletnie nie mieli pomysłu, jak jej pomóc. Aplikowane jej leki nie działały tak, jak powinny, a samopoczucie aktorki z dnia na dzień stawało się coraz gorsze. W końcu - pewna, że jej życie dobiega końca - poprosiła czuwającego przy jej łóżku męża, żeby sprowadził do niej księdza. Uznała, że musi przyjąć sakrament namaszczenia chorych, by przygotować się na spotkanie z Bogiem.
- Kiedy otrzymałam ostatnie namaszczenie, wyniki radykalnie się poprawiły. Sakrament przyniósł mi spokój ducha, oddalił lęk - wspominała w wywiadzie dla magazyny "Ludzie i wiara".
Modlitwa o uzdrowienie okazała się skuteczna. Magdalena Stużyńska odzyskała w końcu siły i mogła opuścić szpital. Jest pewna, że stał się cud!
Aktorka, której popularność przyniosła świetna rola Marcysi w serialu "Złotopolscy", codziennie dziękuje Bogu, że ją uratował i podarował jej drugie życie. Tego, by prosić Najwyższego o łaski i dziękować mu modlitwą za każdy dzień, Magdalena Stużyńska nauczyła swoich synów: 17-letniego Brunona i młodszego od niego o sześć lat Gustawa. Gdy chłopcy byli mali, modliła się razem z nimi.
- Zawsze zwracam uwagę, by odpowiednio klęczeli i starannie się przeżegnali. Jestem przekonana, że to zaowocuje kiedyś w ich życiu - opowiadała "Dobremu Tygodniowi".
Odtwórczyni roli Anki Strzeleckiej w serialowym hicie Polsatu "Przyjaciółki" daleka jest od roszczeniowej postawy wobec Boga.
- Dobra modlitwa nie polega na tym, żeby Bóg realizował mój scenariusz. Ona ma mi pomóc zrozumieć scenariusz, jaki przygotował dla mnie Bóg. Podczas rozmowy z Panem Bogiem przyglądam się swojemu życiu, staram się rozpoznać to, czego On ode mnie oczekuje - wyznała na łamach "Małego gościa niedzielnego".