Magdalena Popławska była bita przez rodziców, nauczycieli i księży?

Magdalena Popławska, którą niedawno oglądaliśmy w tytułowej roli w serialu TVP "Osiecka", wspomina pierwszy rok studiów w krakowskiej szkole teatralnej i tzw. fuksówkę jako... doświadczenie przemocowe. - Chowałam się po kątach, by nikt mnie znalazł - twierdzi i dodaje, że poznała wszystkie zakamarki uczelni, poszukując kryjówek, w których byłaby bezpieczna.

Magdalena Popławska o fuksówce

Magdalena Popławska, pytana o swoją fuksówkę w krakowskiej PWST, mówi, że cieszy się, iż ta "tradycja" odchodzi do lamusa i że właśnie uczelnia w Krakowie jako pierwsza z niej zrezygnowała.

- To było moje doświadczenie przemocowe - twierdzi dziś, opowiadając o studenckim odpowiedniku wojskowej fali.

Chowała się po katach

- Fuksówka to było też momentami wspaniałe doświadczenie. Wielu z nas było zachwyconych, że możemy poprzebierani chodzić po Rynku, afiszując się naszą przynależnością do artystycznego klanu. Ale miała też swoją drugą, opresyjną stronę. Ja znalazłam na nią swój sposób: poznałam wszystkie zakamarki szkoły teatralnej w Krakowie i jak tylko mogłam, to chowałam się po kątach, by nikt mnie nie mógł znaleźć. Niestety, należałam do tych bardziej zestresowanych fuksówką, choć cieszyłam się, jak ją przeszłam - wyznała w wywiadzie dla "Wyborczej.pl".

Reklama

Odtwórczyni roli Agnieszki Osieckiej w serialu "Osiecka" nie kryje, że dobrze się stało, że ktoś wreszcie zaczął mówić o tym, o czym od dawna szeptano na korytarzach krakowskiej Akademii Teatralnej. Dyskusję, jaką kilka miesięcy temu rozpoczęła Anna Paliga, uważa za bardzo potrzebną. Aktorka nie chce jednak, by o przemoc i mobbing kojarzył się wyłącznie ze środowiskiem, którego jest częścią. Twierdzi, że to problem... całego pokolenia.

Magdalena Popławska wychowana na przemocy

- To problem nas wszystkich, całego pokolenia wychowanego w przemocy. My byliśmy bici przez naszych rodziców i nauczycieli, przez księży. Wszyscy uznawali to za normalne, przemoc była na porządku dziennym - stwierdziła na łamach "Wyborczej".

Magdalena Popławska ubolewa nad tym, że w Polsce wciąż panuje przyzwolenie na przemoc.

- Większość z nas była obserwatorami przemocy, jeśli nie ofiarami, i nic z tym nie robiliśmy. Bo przez lata wydawało nam się to normalne. Najwyższa pora zmienić normy - mówi.


Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy