Leon Niemczyk prawdziwą miłość przeżył dopiero pod koniec życia. Zapisał jej cały majątek
Leon Niemczyk nigdy nie narzekał na brak powodzenia u kobiet, ale dopiero pod koniec życia spotkał swoją drugą połówkę. Okazało się, że wcześniej, choć chwalił się ogromną liczbą partnerek, był bardzo samotny. Ostatniej ukochanej - Iwonie Ławickiej - zapisał w testamencie cały swój majątek.
To, że Leon Niemczyk fantazjował w wywiadach, opowiadając o swych licznych związkach, zdradziła tuż po śmierci aktora jego jedyna córka - "pamiątka" po małżeństwie z aktorką Tatianą Zaunar.
"Ojciec miał zwyczaj, nieco na wyrost, mówienia o swoich kobietach 'moja żona', chociaż żonami nie były" - powiedziała na łamach "Vivy!" Monika Misiejuk.
Niemczyk do końca życia szedł w zaparte, że był sześciokrotnie żonaty, choć tak naprawdę stawał na ślubnym kobiercu tylko dwa razy.
"Po mamie była jeszcze Krystyna. Po niej nie było już żadnej żony" - stwierdziła córka aktora, do którego przylgnęła łatka "matrymonialnego rekordzisty".
Leon Niemczyk tak naprawdę wcale nie miał szczęścia w miłości. Przyznał, że po prostu źle trafiał, bo kobietom, z którymi się wiązał, zależało - jak się okazywało po czasie - nie na nim, ale na jego pieniądzach.
"Cóż, popełniłem wiele błędów, a za błędy trzeba płacić" - żalił się Bohdanowi Gadomskiemu z "Angory".
"Uwiodłem wiele kobiet, ale niewiele było w moim życiu prawdziwej miłości. Więcej było pożądania i sympatii" - wyznał z kolei dziennikarzowi "Echa Dnia".
Miłość swojego życia, bo tak nazywał Iwonę Ławicką, z którą związał się, gdy był już - jak żartował - na ostatniej prostej, Leon Niemczyk poznał w 2000 roku w sklepie z galanterią skórzaną. Ona kupowała torebkę, on oprawioną w skórę piersiówkę. Wystarczyła chwila rozmowy, by zakochali się w sobie bez pamięci, a jedna randka, by doszli do wniosku, że chcą być ze sobą na dobre i na złe. Zamieszkali razem pod jednym dachem z dwoma kotami Iwony i bulterierem oraz papugą Leona.
"Całe życie czekałem i w końcu się doczekałem. Jesteśmy jak dwie połówki tego samego jabłka. Tylko moja strona jest troszkę bardziej pomarszczona" - stwierdził aktor w wywiadzie dla "Życia na gorąco".
"Poznałam Leona na finiszu jego życia. Miał opinię kobieciarza, bywalca i mężczyzny rozrywkowego. Być może rzeczywiście kiedyś tak było, ale ja związałam się z dojrzałym mężczyzną, który najbardziej na świecie pragnął domu i ciepła" - wspominała po latach Iwona Ławicka, opowiadając o swym związku z Niemczykiem dziennikarce "Gazety Wyborczej".
Na początku 2006 roku Leon Niemczyk ogłosił, że zamierza wziąć ślub z ukochaną.
"Do siedmiu razy sztuka. Może tym razem się uda. A jak nie... Adwokat, który mądrze mi wszystkie dotychczasowe rozwody przeprowadził, obiecał, że przy kolejnym da mi rabat" - żartował w rozmowie z "Galą".
Niestety, postępująca choroba nie pozwoliła aktorowi na realizację jego ślubnych planów. Nowotwór płuc zabił jego marzenia. Iwona trzymała go za rękę, gdy odchodził. Walkę z chorobą Leon Niemczyk przegrał dwa tygodnie przed swymi 83. urodzinami - 29 listopada 2006 roku.
"Leon umierał w domu. Ostatniego dnia rano karmiłam go zupą mleczną. Kiedy umierał, były przy nim lekarka i pielęgniarka z hospicjum. I ja" - wyznała w cytowanym już wyżej wywiadzie.
Leon Niemczyk wszystko, co miał, zostawił swej ostatniej partnerce.
Iwona Ławicka zdecydowała się oddać część pamiątek odziedziczonych po aktorze fundacji Duch Leona, która opiekuje się psami zagrożonymi wykluczeniem, czyli takimi, które z powodu wielkości, charakteru czy wieku nie mają szansy na adopcję i nie są przyjmowane przez schroniska.
"Rozstanie się z tymi przedmiotami zajęło mi 17 lat. Od pewnego czasu wiedziałam, że coś muszę z tym zrobić, bo nie mogę cały czas żyć w muzeum Leona Niemczyka. Te przedmioty mają energię, która była przez kilkadziesiąt lat skumulowana w mieszkaniu. Uwolniłam tę energię w szlachetnym celu" - powiedziała "Gazecie Wyborczej".