Legenda kina nie szczędzi słów młodym aktorom. "Ilość wygrywa z jakością"
Jan Englert uznawany jest za jednego z najlepszych polskich aktorów. Ma na koncie dziesiątki ról serialowych, filmowych i teatralnych. Dziś niepochlebnie wypowiada się o młodym pokoleniu aktorów. "Ilość wygrywa z jakością".
Jan Englert w jednym z niedawnych wywiadów podzielił się swoimi refleksjami na temat zawodu aktora i tego, że zbyt wiele amatorów pojawia się na naszych ekranach. Gwiazdor nie chce zgodzić się na takie podejście do jego zawodu.
Jan Englert jest wciąż aktywny zawodowo i z niepokojem spogląda na to, co dzieje się z aktorami w ostatnich latach. On sam zaczynał, gdy miał 14 lat i w czasach, kiedy trudno było znaleźć pracę, a ci, którym się powiodło, byli elitarną grupą.
"Był taki czas, że był tylko jeden program telewizji. Że filmów się kręciło 12 w roku, że jak się ktoś nie dostał po studiach do teatru, to nie miał pracy" - wyjaśnił w rozmowie z serwisem "Co Za Tydzień".
W dalszej części wypowiedzi Englert nie szczędził gorzkich słów skierowanych w stronę młodego pokolenia, a szczególnie amatorów, którzy są coraz częściej obsadzani w licznych produkcjach, w tym paradokumentach, które wyrastają jak grzyby po deszczu.
"W tej chwili w telewizji mamy 60 proc. amatorów, którzy grają w różnych serialikach, a paradokumenty mają większą oglądalność od teatru telewizji na przykład" - dodaje aktor i stwierdza, że nie chce godzić się na taki stan rzeczy.
"Uważam, że to, że żyjemy w czasach, gdzie ilość wygrywa z jakością, jest rzeczą determinującą moją niechęć do ułatwień, które technika wymyśliła".
Warto jednak zaznaczyć, że aktor nie sprzeciwia się obecności młodych w filmie, telewizji czy w teatrze. Jako dyrektor artystyczny Teatru Narodowego chętnie powierza młodym reżyserom kolejne spektakle i dba o ich różnorodność, a przede wszystkim o najwyższą jakość artystyczną.
Jan Englert w rozmowie z Polskim Radiem wyjaśnił, że nie wszystko, co jest pokazywane w Teatrze Narodowym, doskonale trafia w jego gusta, ale najważniejszym kryterium zawsze jest rzemiosło.
"Amatorszczyzny nie wpuszczam do Teatru Narodowego. Mogę wpuścić czasem coś profesjonalnego nie w moim guście albo coś, co mi się nie podoba, nawet coś, przeciwko czemu bym się zbuntował, gdybym nie był dyrektorem, natomiast musi to być przedstawienie zrobione".