Kto był jej pierwszym mężem? O kolejnym też niechętnie dziś mówi

Sylwia Juszczak-Krawczyk - aktorka znana m. in. z "Komisarza Aleksa" i "Archiwisty" oraz mazurskiej sagi "Nad rozlewiskiem" - od ośmiu lat jest żoną Mikołaja Krawczyka, którego nazywa w wywiadach najwspanialszym mężczyzną na świecie. Mało kto pamięta, że zanim straciła głowę dla byłego ukochanego Anety Zając i Agnieszki Włodarczyk, aż dwukrotnie stawała na ślubnym kobiercu.

Sylwia Juszczak-Krawczyk nie kryje, że dopiero u boku trzeciego męża czuje się naprawdę szczęśliwa.

"Wreszcie trafiłam na właściwego faceta" - napisała w sieci kilka lat temu, gdy wyszło na jaw, że związała się z Mikołajem Krawczykiem.

"Nikt nie dawał nam szans, a ja od początku wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczeni" - mówi dziś.

Sylwia Juszczak-Krawczyk: Pierwszego męża zostawiła dla Norwega

O swoim pierwszym małżeństwie - z projektantem i muzykiem Tomaszem Pągowskim, z którym ma dwóch synów - Sylwia Juszczak-Krawczyk nie chce dziś rozmawiać z mediami. Kilka lat temu wyznała podczas wizyty w studiu "Dzień Dobry TVN", że nie była u jego boku szczęśliwa.

Reklama

"Byłam kontrolowana, czułam się osaczona" - zdradziła.

Nie jest tajemnicą, że Sylwia zostawiła Tomasza dla norweskiego reżysera Magnusa Arnesena, którego poznała w 2010 roku w Łodzi. Ona grała w jednym z tamtejszych teatrów, on studiował reżyserię w łódzkiej szkole filmowej. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia, więc kiedy Magnus poprosił aktorkę o rękę, bez wahania zgodziła się zostać jego żoną. Nic nie stało na przeszkodzie, by powiedziała mu "tak", bo właśnie rozwiodła się z Pągowskim i była gotowa zacząć nowe życie.

Ich ślub odbył się 28 stycznia 2011 roku, a wkrótce po nim Sylwia spakowała walizki i razem z synami przeprowadziła się do Oslo.

"Zamieszkaliśmy w super miejscu, nad samym fiordem, nad morzem, szkoła była tuż za płotem" - chwaliła się w wywiadach.

"Pomyślałam, że to dobre miejsce dla dzieci, żeby tutaj dorastały" - mówiła.

Pracowała bez wytchnienia, nie miała czasu dla męża

Sylwia nie kryje, że liczyła na to, że w Norwegii będzie mogła spełniać się nie tylko jako żona i matka, ale też jako aktorka. Zagrała niewielką rolę w serialu "Dag", ale to nie zaspokoiło jej ambicji. Częściej niż w Norwegii grała w Polsce. Dojeżdżanie na plan telewizyjnej sagi "Nad rozlewiskiem" było co prawda męczące, ale bardzo chciała pracować, więc bez słowa kursowała między Oslo a Ostródą.

W końcu - w 2014 roku - kiedy nad jej związkiem z Magnusem zaczęły zbierać się czarne chmury, postanowiła wrócić do Warszawy. I wtedy, gdy podjęła już decyzję, by znów zamieszkać w Polsce, dostała jedną z głównych ról w bijącym rekordy popularności serialu norweskim "Alle sammen sammen".

W przerwie między drugim i trzecim sezonem "Alle sammen sammen" Sylwia Juszczyk wystąpiła w show Polsatu "Taniec z gwiazdami" i została wprost zasypana propozycjami ról w serialach. Grając w "O mnie się nie martw", "Ojcu Mateuszu" i "Krwi z krwi", wiedziała już, że jej małżeństwa z Arnesenem nie da się uratować.

Z Mikołajem Krawczykiem udało się jej stworzyć dojrzałą relację

Sylwia Juszczak-Krawczyk przez ponad rok tkwiła w małżeństwie bez przyszłości. Nie śpieszyło się jej do tego, by zostać podwójną rozwódką. Dopiero gdy w jej życiu pojawił się Mikołaj Krawczyk, zdecydowała się zakończyć związek z Norwegiem.

Dziś aktorka twierdzi, że dopiero przy Mikołaju uwierzyła, że może być naprawdę szczęśliwa. Oboje są przekonani, że wszystko, co przeżyli, zanim los postawił ich sobie na drodze, sprawiło, że mogli stworzyć dojrzałą relację.

"Wiemy, czego chcemy i co możemy sobie dać. To wydarzyło się we właściwym momencie" - cytowało słowa aktorki "Życie na gorąco".

Krawczyk oświadczył się Sylwii latem 2017 roku. Oboje grali wtedy w ostatnim sezonie "Domu nad rozlewiskiem". Aktor poprosił ukochaną, by została jego żoną podczas spaceru brzegiem Jeziora Drwęckiego w Ostródzie. Wkrótce potem byli już po ślubie cywilnym. Przed ołtarzem stanęli 14 września 2019 roku, gdy ich córeczka Konstancja miała pół roku.

"Straciliśmy tyle czasu bez siebie, ale to wszystko po drodze do naszego szczęścia było po coś. Według nas po to, żeby teraz docenić się w pełni i cieszyć się każdym dniem razem i życiem w miłości oraz szacunku" - powiedzieli w programie Krzysztofa Ibisza "Demakijaż".

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Sylwia Juszczak | Mikołaj Krawczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy